Pierwszy z nich to 3-2-1 GO!, czyli opisywany wczoraj przeze mnie powrót do tradycyjnej rozgrywki wieloosobowej, w której zawodnicy startują jednocześnie. Po zjeździe śmigłowiec, pełniący tu rolę lobby, zabiera nas z powrotem na górę i nikt nie musi tu na nikogo specjalnie czekać.
Drugi dodatek to tryb Freeride - kolejna rzecz, której bardzo brakowało w dniu premiery. Zasady są proste, bo nie ma ich wcale, wybieramy stok i szusujemy z samej góry na sam dół, nie przejmując się czasem, trikami. Ot, czerpiąc frajdę z prędkości i widoków.
Pół roku po premierze SSX wreszcie nabiera kształtów, których od niego oczekiwałem. Sequel jest pewny, więc mam nadzieję, że w jego przypadku pójdzie zdecydowanie szybciej.
Maciej Kowalik
Źródło artykułu: 
