Wirtualna rewolucja. Jak przez ostatnie miesiące zmienił się Oculus Rift?

Wirtualna rzeczywistość przestała pukać do naszych drzwi. Ona zamierza wyłamać je wraz z futryną za pomocą tarana o nazwie Oculus Rift. Czy twórcom udało się rozwinąć pomysły i zażegnać problemy wczesnej wersji tego niesamowitego sprzętu?

Wirtualna rewolucja. Jak przez ostatnie miesiące zmienił się Oculus Rift?
marcindmjqtx

W czerwcu ubiegłego roku mieliśmy z Marcinem przyjemność testować okulary Oculus Rift. Była to wczesna wersja urządzenia, która dotarła do wszystkich tych, którzy byli na tyle odważni, by wesprzeć w ciemno projekt na Kickstarterze. I choć byliśmy oczarowani, a ja nawet poczułem te same emocje, co na prawdziwej kolejce górskiej, to doskonale widać było, że nie osiągnięto jeszcze nawet połowy możliwości sprzętu.

Chodziło przede wszystkim o zaawansowanie aplikacji - zalety Oculusa najlepiej widać było w relatywnie prostych programach, takich jak właśnie wspomniana kolejka, ale jeśli chodzi o wizualny aspekt wyświetlanego w okularach obrazu, było raczej średnio. Tak jakbyśmy cofnęli się do drugiej połowy lat 90. Bardziej skomplikowane produkcje, takie jak chociażby Half-Life 2, nie dostarczały natomiast wszystkich dobrodziejstw Oculusa, choć faktycznie robiły spore wrażenie.

PrzeGrany Tydzień #29: Podwójna randka z Oculus Rift i coś o jakimś E ileś tam [vlog] Minęło pół roku, a wybrańcy mogą już testować produkt, którego zalążek widzieliśmy. Rewolucja jest tak blisko, że można poczuć jej ciepły oddech na plecach. Sprawdziliśmy, co aktualnie dzieje się w świecie Oculus Rift.

Crystal Cove, czyli przechodzimy w 1080p Testując wczesną wersję Oculusa, trochę przeszkadzała mi rozdzielczość obrazu wyświetlanego na wewnętrznym ekranie. Mówiąc kolokwialnie - piksele waliły po oczach. Wiem, że lata temu mi to nie przeszkadzało, ale skoro nawet "Teleexpress" mogę obejrzeć w HD, to w 2014 roku nie chcę iść na wizualne ustępstwa. Nie chcieli też twórcy sprzętu, bo najnowsza odsłona urządzenia, nazwana Crystal Cove, wyposażona jest w wyświetlacz OLED umożliwiający pokazywanie obrazu w rozdzielczości 1080p. Jak donoszą szczęśliwcy, którzy mieli okazję testować nową wersję sprzętu, obraz jest odpowiednio jasny i przede wszystkim ostry. I choć trudno w to uwierzyć, wyższa rozdzielczość nie jest największą innowacją.

Wcześniejsze modele Oculusa traktowały głowę użytkownika tak, jakby ta była przytwierdzona na stałe do ziemi jakimś kijem. Innymi słowy, sprzęt wykrywał jedynie ruch samej głowy, co dało się odczuć również wchodząc do wnętrza wirtualnego świata. To rozwiązanie zastąpiono „śledzeniem położenia”, które polega na tym, że zewnętrzna camera odczytuje ruchy całej górnej części ciała użytkownika. Dzięki takiemu rozwiązaniu możliwa jest implementacja „prawdziwego” zbliżania się do wirtualnych obiektów, a także wyglądania zza rogu. Chyba nie muszę Wam mówić, jak zmieni to sposób odbioru gier. Bawiąc się wcześniejszą wersją sprzętu w FPS-ach, brakowało mi właśnie tego. Kiedy pomyślę sobie, że będę mógł wysuwać głowę zza osłony, jak na przykład w serii Killzone, a jednocześnie poruszając tułowiem zbliżyć głowę do obrazka czy panelu sterowania, szybko zatracę kontakt z rzeczywistością, dając się oszukać, że wirtualny świat jest tym prawdziwym.

fot. www.oled-info.com/

Kolejna kluczową innowacją tak zwane „low persistence”. Wcześniejsze modele miały pewną niedogodność. Otóż kręcenie głową wywoływało nieprzyjemny efekt rozmycia, które wyglądało tak, jakby za naszym ruchem ciągnęła się część "danych" z poprzedniego widoku. Trochę ciężko zrozumieć jak to działa z technicznego punktu widzenia, więc żeby nie przynudzać, napiszę po prostu, że według testerów rozmycie zniknęło bezpowrotnie. Warto dodać, że ten element w dużej mierze dyskwalifikował wszystkie wcześniejsze próby przeniesienia człowieka do wirtualnej rzeczywistości. I chociażby dlatego Oculus może okazać się kamieniem milowym w jej rozwoju.

Media zachwycają się możliwościami nowej wersji sprzętu, prześcigając się w wymyślaniu określeń, od których każdemu, kto nie miał styczności ze sprzętem, miękną kolana. Ja byłem zachwycony już dawno, teraz przebieram niecierpliwie nogami z nadzieją, że Crystal Cove trafi któregoś dnia do naszej redakcji i ponownie odpłynę, tyle że tym razem w jeszcze piękniejszy, doskonalszy świat. A twórcy są coraz bliżej tego celu, choć mają jeszcze kilka rzeczy do poprawienia. Jak chociażby nie zawsze wyraźne obiekty na skraju pola widzenia.

Gwiazda w okularach pomogła? John Carmack to postać, której chyba nie trzeba przedstawiać. Ale jeśli nie macie pamięci do nazwisk, pokrótce przypomnę. To jeden z najpopularniejszych twórców gier, który pracował przy takich hitach jak Wolfenstein 3D, Doom i Quake, czyli produkcjach stanowiących kamienie milowe nie tylko dla gatunku FPS (który notabene swego czasu tworzyły), ale i dla całej branży. Czemu wspominam o Carmacku? Bo ten już w wakacje ubiegłego roku dołączył do firmy Oculus jako pełnoprawny pracownik. Twórca Quake'a dostrzegł potencjał drzemiący w okularach już przy pierwszym kontakcie, teraz więc postanowił wesprzeć twórców urządzenia nie tylko dobrym słowem, ale również wiedzą i umiejętnościami. Bez wątpienia i samo nazwisko odbiło się w branży dużym echem. Skoro tak znana osoba decyduje się praktycznie całkowicie oddać tego typu projektowi, to faktycznie coś musi być na rzeczy.

fot.: http://www.oculusvr.com/blog/john-carmack-joins-oculus-as-cto/

Zarówno znane nazwisko, jak i ogólna ekscytacja mediów na całym świecie pozwoliły zebrać ekipie odpowiedzialnej za Oculusa ponad 90 milionów dolarów, a liczba osób pracujących nad sprzętem oscyluje w granicach setki. Ale należy pamiętać, że aktualna wersja urządzenia nie jest jeszcze produktem, które trafi do odbiorcy końcowego. A skoro udało się już poprawić tak wiele istotnych kwestii, jestem o okulary spokojny. Zapamiętajcie moje słowa - Oculus Rift to rewolucja nie tylko w elektronicznej rozrywce, ale każdej dziedzinie, w której wirtualna rzeczywistość może się przyjąć. Turystyka, medycyna, militaria? Jestem pewien, że urządzenie wyjdzie poza świat gier.

Póki co brakuje zarówno oficjalnej ceny urządzenia jak i konkretnej daty premiery. Niedawno jednak Forbes informował o plotce, jakoby urządzenie miało pojawić się latem tego roku i kosztować mniej niż 499 dolarów - czyli przy dzisiejszym kursie tej waluty, mniej niż ok. 1530 złotych.

Paweł Winiarski

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.