WipEout 2048 - recenzja
Początki serii WipEout sięgają 1995 roku. Od prawie 17 lat futurystyczne wyścigi towarzyszą każdej konsoli firmy Sony. Nie inaczej jest i w przypadku Vity, a pomysł na wydanie „WipEout 2048” jako tytułu startowego na nowe urządzenie był w teorii świetny. Czy faktycznie taki jest?
Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów).
WipEout doczekał się do tej pory dwóch przenośnych odsłon. Bardzo fajnych - dodajmy. W 2005 roku na PSP pojawiło się „WipEout Pure”, dwa lata później natomiast „WipEout Pulse”, również na tej samej konsoli. Tym razem jednak ekipa odpowiedzialna za grę poszła w odrobinę innym kierunku.
Dawno, dawno temu Twórcy nowego WipEouta postanowili nieco urozmaicić zabawę, cofając nas w czasie. Już samo intro pokazuje zmiany w rozwoju motoryzacji - od pierwszej połowy XX wieku aż do momentu, kiedy pojawiły się silniki odrzutowe, a pojazdy oderwały się od ziemi i przestały przypominać wyścigowe bolidy. Pojazdy w „WipEout 2048” są nieco bardziej prymitywne, niż te, które znaliśmy do tej pory. Ma to jednak swój urok i na pewno spodoba się fanom serii - dzięki temu poznają również historię wyścigów tych futurystycznych maszyn.
Ale nie tylko pojazdy zdradzają zmianę czasu akcji. Widać to również doskonale na trasach. Pościgamy się więc między innymi po wyglądających całkiem współcześnie Nowym Jorku, gdzie od razu rzucą się w oczy charakterystyczne dla miasta budowle - Empire State Building czy Most Brooklyński. Wygląda to dość klimatycznie, nie czuć dużego oderwania od rzeczywistości, w związku z czym można spojrzeć na wyścigi WipEout z zupełnie innej strony. Prawie uwierzyłem, że za kilkadziesiąt lat tak właśnie będą wyglądać motorowe sporty.
Samotnie na torze Kampania dla pojedynczego gracza składa się z trzech sezonów, a podczas każdego z nich przyjdzie nam zaliczyć kilkadziesiąt wyścigów. Niektóre z nich można ominąć, nie spowoduje to problemów z odblokowaniem kolejnych. Rodzajów wyścigów jest kilka - znajdziemy klasyczne starcia z przeciwnikami, gdzie liczy się pozycja na mecie, próby czasowe oraz walki w znanej już z poprzednich odsłon formule. Punkty zdobywane są nie tylko za zniszczenie przeciwnika, ale również za samo trafienie. Zebranie określonej ich liczby oznacza zaliczenie wyzwania. Bawiłem się przy nich najlepiej i stanowią kwintesencję „2048”. Przesycona emocjami walka jest dokładnie tym, czego oczekuję od serii WipEout. Smaczku dodaje niesamowita prędkość i dynamika tego typu wyścigów, choć ogarnięcie wszystkiego wzrokiem graniczy czasem z cudem.
Jest jeszcze Strefa, gdzie pojazd nieustannie przyspiesza (czasem zmieniają się w związku z tym jego klasy), a naszym zadaniem jest utrzymanie się jak najdłużej na torze i możliwie jak najmniejsze uszkodzenie bolidu. Na początku jest łatwo, ale z każdą kolejną strefą poziom trudności rośnie i refleks oraz dobre wyczucie pojazdu to konieczność. Oczywiście po osiągnięciu określonych w wyzwaniu stref możemy już sobie odpuścić dalszy wyścig i rozbić pojazd na bandzie. Czasami robiłem to z prawdziwą ulgą.
PS Vita WipeOut 2048 Gameplay
Warto wspomnieć o ukrytych wydarzeniach specjalnych. A to głównie ze względu na sposób ich odkrywania. Na rozpisce wyścigów należy „posmyrać” tył konsoli, co spowoduje miejscowe falowanie planszy. Fajna i pomysłowa drobnostka, która udowadnia, że Studio Liverpool pamięta o sprzętowych dobrodziejstwach Vity. Kiedy już odnajdziecie takie odblokowane, ukryte wydarzenie, warto je wybrać i wziąć udział w wyścigu. Można tam wygrać specjalne prototypowe pojazdy, które charakteryzują się lepszymi od standardowych ścigaczy statystykami. Można ich następnie używać w normalnych wyścigach, i choć gra nie zawsze da taką możliwość, to warto mieć tego typu pojazd w garażu.
Przed każdym z wyścigów należy się zastanowić, jaki pojazd wybrać. Do dyspozycji oddano garaże takich marek jak Feisar, AG Systems czy Qirex. Ścigacze podzielono pod kątem szybkości, zwrotności i siły. W dodatkowej kategorii znajdują się mające lepsze statystyki prototypy, za których sterami nie zawsze można jednak usiąść. Zróżnicowanie jest na tyle duże, że na pewno znajdziecie pasujący Wam ścigacz. Pamiętajcie jednak o jednej rzeczy - wsiadając w coraz szybsze pojazdy, dajcie sobie czas na przyzwyczajenie. Wraz z kolejnymi wyścigami gra nabiera jeszcze większego rozpędu i w pewnym momencie trudno zapanować nad pojazdem, przynajmniej na początku. Ale pierwszy w miarę bezwypadkowy przejazd takim demonem szybkości to emocje, których długo nie zapomnicie. Mnie zatrzęsły się ręce i odetchnąłem z ulgą, przekraczając linię mety. I o to właśnie chodzi w wyścigach.
Atak i obrona Na trasach znajdziemy kilka rodzajów podświetlonych paneli. Niebieskie strzałki dają chwilowe przyspieszenie i są niezwykle ważne przede wszystkim w konkurencjach, w których liczy się czas przejazdu. Zielone dają defensywne dodatki, jak na przykład promień wysysający energię z przeciwników i przekazujący ją nam. Świetna sprawa, kiedy mamy już mocno zniszczony pancerz. Żółte pola serwują broń - na przykład działko, pocisk samonaprowadzający lub rakiety. Warto nauczyć się ich rozmieszczenia na torze, bo czasem w wirze walki łatwo przelecieć obok nich i pozbawić się możliwości ataku lub obrony.
A walki jest tu naprawdę dużo. Przy ośmiu pojazdach na torze, kiedy każdy z zawodników próbuje na wszelkie możliwe sposoby zdobyć punkty, na ekranie pojawia się festiwal kolorów i wybuchów. Łatwo dostać rakietą, trudniej kogoś trafić. Serią z działka można poczęstować kilku przeciwników, a gwarantuję Wam, że zabawy jest przy tym co niemiara. W tym trybie można się całkowicie oddać walce, ponieważ na mecie nie ma miejsc, a jedynym ograniczeniem jest czas, w którym owe punkty musimy zdobyć.
Mieni się i błyszczy „WipEout 2048” wygląda ślicznie. To obok „Uncharted: Złota Otchłań” jedna z najładniejszych przenośnych gier, jakie kiedykolwiek widziałem. Pieczołowicie wykonane modele pojazdów nie ustępują w niczym świetnie wyglądającym trasom. Pełno tu rozbłysków, szczególnie w wyścigach, gdzie punkty uzyskuje się za walkę z pozostałymi uczestnikami. Odpalane pociski i rakiety zostawiają ślady światła, wystrzelony wstrząs tworzy kolorową falę na trasie. Świetnie wyglądają wybuchy i niszczone pojazdy. Do tego dochodzi ogromna dynamika samego wyścigu - można dostać oczopląsu. Gra się nie przycina, choć kilka razy widziałem delikatne (ale naprawdę delikatne) zwolnienie. „WipEout Pure” na PSP wyglądał nieźle, ale nie ma startu do „2048”. Istna orgia kolorów.
Fani muzyki elektronicznej będą zadowoleni, zresztą świetna, energetyzująca muzyka to niejako znak firmowy serii WipEout i w przypadku „2048” nie mogło być inaczej. Posłuchamy chociażby The Chemical Brothers, Orbital, Kraftwerk czy remiksu niedawnego hitu The Prodigy - „Invaders Must Die”. Nie przepadam za tego typu muzyką, a jednak dałem się porwać - to coś znaczy. Koniecznie załóżcie słuchawki. Ważna sprawa - gra jest spolonizowana zarówno pod kątem menu, jak i niezbyt często pojawiającego się głosu lektora.
Chwyć za stery w sposoby cztery Sposoby na kierowanie pojazdem są aż cztery. Jeden z nich to raczej ciekawostka - przechylanie konsoli i wykorzystanie żyroskopu. Trudno w ten sposób nadążyć za wydarzeniami na torze, nie polecam. Pozostałe to tak naprawdę różne ułożenie przycisków - najwygodniej grało mi się, cisnąc gaz pod R, włączając hamulec powietrzny kwadratem, a strzelając X-em. Koniecznie sprawdźcie jednak standardowe ustawienia serii WipEout (gaz pod X-em, L i R to kierunkowe hamulce powietrzne) i oceńcie, czy przy rozmiarze i rozłożeniu przycisków Vity da się w ogóle tak grać. Mnie było niewygodnie.
Co ja gram: Wipeout 2048 [PL] (gameplay z PS Vita z komentarzem) HD
Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów).
Data premiery: 22.02.2012 Deweloper: Sony Liverpool Wydawca: SCE Dystrybutor: SCEP PEGI: 7
Egzemplarz do recenzji udostępnił dystrybutor.
Paweł Winiarski