Windows Store konkurencją dla Steama? Wolne żarty - tylko 2% pecetowego Rise of the Tomb Raider sprzedało się na platformie Microsoftu
Resztę, 98% gier, kupiono na Steamie, czyli u największego konkurenta Microsoftu.
Windows 10 miał być systemem dla graczy. Ambitne zapowiedzi skończyły się jednak tragicznie działającymi grami, które nawet na dobrych komputerach wydajnościowo nie dorównywały Xboksowi One. Deweloperzy wciąż walczą o lepsze pecetowe porty, Microsoft zachęca natomiast do kupowania ich na własnej platformie, na Windows Store. Cross-buyowe rozwiązania są tutaj miłym ukłonem w stronę klientów - kupując Quantum Breaka jeszcze przed 4 kwietnia na Xboksa One dostawało się za darmo pecetową wersję na Windows Store. Quantum Break na platformie Valve się jednak nie pojawił, nie było wyjścia. Ale jak tylko jest, to gracze idą na Steama, a Rise of the Tomb Raider jest brutalnym tego przykładem:
Według źródeł bliskich zamkniętemu niedawno Lionhead, Windows Store to porażka:
Ci, którym sztuka ta się udaje, wcale nie są w lepszej sytuacji, bo gry w formacie windowsowych wynalazków Universal Windows Platform (UWP) działają topornie, nie dają się modować i generalnie są parodią pecetowego grania. Microsoft musi sobie zdawać z tego sprawę, ale idzie w zaparte, tworząc ekskluzywne pecetowe tytuły. Quantum Break był pierwszy i zapewne nie będzie ostatni. Jeżeli na E3 potwierdzi się pecetowe Halo 5 albo Gearsy 4, to na 99% będą to tytuły dostępne tylko na Windows Store i Windowsa 10. Dramat? No właśnie... nie do końca.
Jak pokazują najnowsze dane, Windows 10 na dziś dzień jest najpopularniejszym wśród steamowych graczy systemem operacyjnym. Pecetowcy mają więc kompatybilny z nadchodzącymi grami Microsoftu system, brakuje im "tylko" motywacji do migracji ze sklepu Valve. Próg nie do przeskoczenia? Nie do końca, bo sposobów na wyciągnięcie Steamowi klientów są setki i nie mówię tutaj tylko o bardziej konkurencyjnych cenach czy grach na wyłączność. Spójrzcie co robi na przykład gog.com. Gdyby w Microsofcie wykazano się kreatywnością Polaków, a do tego połatano sklep, to miałby on szanse na sukces.
Monopol Steama na dłuższą metę nie przysłuży się bowiem nikomu poza Valve, cieszę się więc, że najwięksi tej branży chcą z nim walczyć. Póki co robią to trochę nieporadnie, przegrywając na większości frontów, ale ważne, że robią.
Zupełnie innym tematem jest fakt, że przez takie działania pecetowy rynek mocno się fragmentaryzuje. Gra na PC może być wszak tytułem na wyłączność Windowsa 10 i/lub Windows Store. Grą dostępną tylko na Oculus Rift lub HTC Vive. Grą free-to-play niedostępną na Steamie, posiadającą własnego klienta. AAA od EA czy Ubisoftu, na dedykowanych im platformach sieciowych albo tytułem streamowanym z serwerów Nvidii. Nic dziwnego, że przy tym skomplikowaniu ofert i możliwości gog.com rośnie, oferując po prostu klasyczne gry na PC. Do kupienia i ściągnięcia na dysk, bez DRM-ów, dziwnych licencji i kombinacji.
Paweł Olszewski