Wielki niezrozumiany: You Are Empty
„You Are Empty”. Średnia ocen w Internecie: 39% (Gamerankings); 34 (Metacritic). Komentarze z recenzji? „Sowieckie gułagi były pewnie trudniejsze do zniesienia od grania w 'You Are Empty', ale głowy byśmy nie dali” (Gamespot, 1.5/10); „Rany, ale dno” (Play Magazine, 45/100); „to gra, którą można dostać na Gwiazdkę od babci nie mającej pojęcia o grach i słuchającej rad sprzedawcy, który chce się pozbyć zalegającego towaru” (GameSpy, 30/100). Nie dostałem tej gry od babci. Sam ją kupiłem. I wciąż ją uwielbiam.
28.03.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:45
Zanim powiem, dlaczego, pozwolę sobie jeszcze przez chwilę powyciągać co ciekawsze fragmenty recenzji z najważniejszych portali oceniających gry, ilustrując je elementami gry, do których się odnoszą.
„Akcja teoretycznie rozgrywa się w rozbitych pozostałościach po ZSRR, ale bezbarwne i nużące lokacje mogłyby się odnosić do dowolnego uprzemysłowionego zad*pia na świecie, bo nie ma tu nic charakterystycznego poza mnóstwem sierpów i młotów, umieszczanych do upadłego na prawie każdym murze.” (GameSpy)
Niecharakterystyczne uprzemysłowione zad*pie.
„Scenki przerywnikowe są tak surrealistyczne, że wyglądają jak strzępki gorączkowego majaczenia. Żołnierz zostaje potrącony przez ciężarówkę. Tłumy kręcą się w kółko na czarno-białym filmie. Słodki szczeniaczek wali głową w szybę sklepu zoologicznego. Mały chłopiec krzywi się z bólu. Trzecioklasista ze wstrząsem mózgu byłby w stanie wymyślić spójniejszą fabułę.” (GameSpot)
Dzieło trzecioklasisty ze wstrząsem mózgu.
(fragment, do którego odnosi się recenzja, można zobaczyć tutaj)
„Muzyka nie jest taka zła, jeśli ktoś lubi europejskie techno klasy B” (GameSpot)
Link do przykładowego kawałka muzycznego z „You Are Empty”.
Wiele recenzji podkreśla podobieństwa między „You Are Empty” a „Painkillerem” i „Serious Samem” - oczywiście dodając, że „YAE” jest kiepską imitacją tych dwóch tytułów. Problem w tym, że w „YAE” jest jeden poziom - z kilkunastu - o którym da się coś takiego powiedzieć. To poziom drugi. Nie wiem, czy należy z tego wyciągać wnioski co do podejścia recenzentów do swojej pracy.
Większość recenzji „You Are Empty” to dość dobre źródło, żeby się dowiedzieć, czym ta gra nie jest. Czym wobec tego jest? Na najbardziej podstawowym poziomie - bardzo tradycyjnym FPS-em, który może się kojarzyć z grami zrobionymi na silniku Build, szczególnie „Redneck Rampage”. Rozgrywka jest ściśle liniowa, prowadzi jak po sznurku od poziomu do poziomu. Przeciwników nigdy nie jest za dużo - powiedziałbym, że ilość potworków, z którymi walczy się naraz, stawia „YAE” w połowie drogi między „Redneck Rampage” właśnie, a „Cryostasis”. Walczy się, wbrew większości recenzji, całkiem dobrze - chociaż wrogowie nie grzeszą zbytnią inteligencją, potrafią zmusić do solidnego kombinowania i biegania od osłony do osłony. I malowniczo się przewracają.
Ale nie gram do dzisiaj w „You Are Empty” dlatego, że jest przyzwoitą, chociaż bardzo konserwatywną strzelanką. Myślę, że ta akurat gra strzelanką została tylko dlatego, że twórcy wiedzieli, że muszą swojej wizji przypisać jakiś growy gatunek, żeby ktokolwiek się nią przejął. Tu nieważna jest niezbyt dobrze poprowadzona fabuła (obracająca się wokół szalonego telepaty robiącego pranie mózgu całej okolicy - miejscami bywa udaną metaforą sowieckiego totalitaryzmu, ale częściej okazuje się płytka i nieciekawa), okropne dialogi (w wersji angielskiej czytane na domiar złego przez jednego aktora, którego wywaliłbym z pracy po trzech zdaniach) czy powtarzalne postaci przeciwników (często kiepsko zaprojektowanych).
Tu ważna jest scenografia. Proszę mi wierzyć, że w „You Are Empty” jest tak niewiarygodnie dobra, że usuwa w cień niedoskonałości gry. Nie przychodzą mi do głowy żadne tytuły, poza może „Stalkerem” (nota bene grą, przy której pracowało dwóch z trzech projektantów poziomów w „YAE”), w których miałem do czynienia z tak sugestywnym klimatem z pogranicza jawy i koszmarnego snu. Miasto w „YAE” zachwyca od pierwszego wejrzenia i spełnia wszystkie obietnice, którymi od samego początku kusi. Na każdą górującą na horyzoncie wieżę prędzej czy później wejdziemy. Będziemy się przekradać brudnymi zaułkami i piwniczkami, ale w końcu wyjdziemy na główny plac, zawalony zniszczonymi trolejbusami. Wszystko, co z daleka wydawało się wielkie i monumentalne (jak na socrealizm przystało), z bliska będzie robić jeszcze większe wrażenie. Projektanci „You Are Empty” pięknie uchwycili ducha stalinowskiej architektury i jeszcze bardziej ją uwznioślili i rozdęli, aż do groteski. Ta gra to piękny sen radzieckiego architekta, który obraca się przeciw samemu sobie. Miasto zaczyna wreszcie pękać, ulice zapadają się pod własnym ciężarem.
Nie chodzi o strzelanie. Chodzi o patrzenie. Popatrzmy więc.
Kręte uliczki Miasta
Gazownia
Elewator zbożowy w kołchozie
Miasto się rozpada
W starym kinie
Sen architekta
„You Are Empty” to niezwykła, wizjonerska i bardzo niezrozumiana gra. Kiedy ją zestawiać, jako FPSa, z FPSami, siłą rzeczy wypadnie jak ubogi krewny z byłego ZSRR. Ale w kategorii (która ostatnio, jak widać, nie daje mi spokoju - bo wciąż chodzi mi po głowie motto firmy Tale of Tales: „Think architecture!”) gier jako medium tworzącego przestrzenie do niezwykłych doświadczeń - „You Are Empty” ma tak naprawdę mało konkurencji, która mogłaby się z nim równać. Ta gra to piękny, przejmujący, tworzony z benedyktyńską cierpliwością i precyzją sen na jawie, w którym zwiedzanie jest ważniejsze od strzelania. Gdzie więc o nim pisać, jak nie na Jawnych Snach? Z całego serca bardzo, bardzo mocno zachęcam wszystkich, którzy kiedyś minęli tę niepozorną grę w koszu ze starymi śmieciami w hipermarkecie, do dania jej szansy. Wad ma mnóstwo, ale za poświęconą jej uwagę potrafi się pięknie odwdzięczyć.
PS. Scenki przerywnikowe - pewnie jedne z najciekawszych w historii gier, obok arcydziełek z serii „Thief” - stworzył świetny i powoli zdobywający światową sławę ukraiński animator Anatolij Ławreniszyn.
Dla ciekawych - interesujący wywiad z jednym z twórców „YAE”, Jarosławem Singajewskim.
Paweł Schreiber
Tekst oryginalnie ukazał się na stronie JawneSny.pl
Ja tylko dodam, że jeśli ktoś z Was poczuł się zaciekawiony i chciałby sprawdzić You Are Empty, to można ją znaleźć w supermarketowych koszach za całe 8-15 złotych. A polska okładka wygląda tak jak niżej - dop. P.K.