Wiedźmin: Zmora Wilka całymi garściami będzie czerpał z klasyków anime
09.03.2020 11:58, aktual.: 11.03.2020 18:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
A przynajmniej tak zapewnia scenarzysta serialu, Beau DeMayo.
Anime od zawsze rządziło się swoimi własnymi prawami i albo akceptowało się małe dziewczynki wymachujące gigantycznymi mieczami czy kosami, albo widz odbijał się od pierwszego odcinka z myślą “nie, to nie dla mnie”. Oczywiście mocno generalizuje, bo japońskie animacje to nie tylko sceny walki, ale też specyficzny rodzaj prowadzenia historii, przejaskrawione dialogi czy wyróżniający się pod każdym względem bohaterowie, którzy przeżywają niezwykłe przygody mimo młodego wieku. Choć shoneny nie są jedynymi rodzajami anime, to często jednak przesłaniają one serie skupione na opowiadaniu młodzieżowych historii, jak choćby Toradora, która zaskoczyło mnie swoją uroczością i niewinnością.
Wygląda jednak na to, że w przypadku netfliksowej “Zmory Wilka” – animacji na podstawie prozy Sapkowskiego, która przybliży nam nieznane dotychczas losy Vesemira, najstarszego znanego wiedźmina w całym cyklu i przy okazji mentora Geralta – dostaniemy klasykę, przynajmniej pod względem reżyserii walk. Jak sugeruje Beau DeMayo, scenarzysta projektu, ważną częścią jego życia są serie pokroju Dragon Ball Z czy Sailor Moon, czyli animacje, w których sceny walki robiły ogromne wrażenie. Jego zdaniem, pójście w anime pozwala na stworzenie takich ujęć, które w produkcji aktorskiej wyglądałyby niedorzecznie (wyobrażacie sobie aktora z gigantycznym mieczem… a, no tak, film Monster Hunter), ale w anime prezentują się już znacznie przystępniej.
Trudno się z tym nie zgodzić; DeMayo walnął tutaj truizmem, który jest doskonale znany każdej osobie mającej na koncie jakąkolwiek animkę z pięknymi chłopcami walczącymi na śmierć i życie bez większego powodu. Jedziemy dalej.
Dodaje scenarzysta w wywiadzie dla serwisu Comicbook. Podejrzewam, że każdy twórca anime myśli podobnie, co zresztą czuć w poszczególnych seriach (nawet w Castlevanii od Netfliksa), dlatego i ta wypowiedź brzmi niczym wyciągnięta ze słowniczka zatytułowanego “dobre teksty na wywiad/informację prasową, które są czymś, ale jednocześnie nie zdradzają niczego”.
Pod względem historii zawartej w “Zmorze Wilka” również nie dowiedzieliśmy się niczego więcej, oprócz tego, że sposób jej prezentowania również będzie nawiązywać do klasyków gatunku:
I jest to prawda, ale dalej brak tu konkretów, co sugeruje, że do pierwszych materiałów z animki jeszcze daleka droga, nie mówiąc już o przybliżonej dacie premiery czy szczegółach. Na razie mamy tylko potwierdzenie, że anime powstaje i odpowiada za nie studio Mir.
Bartek Witoszka