Wiedźmin: Gra przygodowa - recenzja. To ja jednak poczekam na Wiedźmina 3

Twórcy planszowego Wiedźmina mieli w rękach wiele atutów. Niestety, żadnego nie potrafili wykorzystać.

Wiedźmin: Gra przygodowa - recenzja. To ja jednak poczekam na Wiedźmina 3
marcindmjqtx

08.01.2015 | aktual.: 07.01.2016 16:04

Znana, uwielbiana w Polsce marka, świetny setting, nieocenione wsparcie promocyjne CDP.pl - no po prostu wszystko, czego potrzeba, by w spokoju zrobić świetną grę planszową.

Tymczasem powstała gra o chodzeniu po planszy i zbieraniu lup. Lupy to tropy. Są w trzech kolorach, a nas zazwyczaj interesuje jeden z nich. Bo lupy zbieramy w celu wykonywania zadań - a im więcej zadań wykonamy, tym większa szansa na zwycięstwo. Lupy wymieniamy na dowody, a główne zadanie wymaga zebrania dwóch dowodów. I voila.

Czy naprawdę gra oparta na tak bogatym zapleczu fabularnym musi sprowadzać się do zbierania żetonów? Czy zadania nie mogłyby być bardziej złożone? Śpieszę z podpowiedzią jak mogłoby wygląda jedno z nich - idź do Novigradu, zabij gargulca, dotrzyj do miasta, w którym jest Jaskier i daj mu dwa żetony złota. Przecież takich prostych wyzwań można mnożyć. Ale nie, tu zbieramy lupy.

Właśnie, potwory. Jest ich dużo i walczymy z nimi często, bo musimy, jeśli akurat są w regionie, w którym przebywamy. Problem w tym, że walka jest satysfakcjonująca co najwyżej dla Geralta. Jako jedyny może rzucać sześcioma kośćmi, podczas gdy Yarpen, Triss i Jaskier mają cztery. Raczej nie da się "wykulać" 3 "mieczyków" i 2 tarcz czterema kośćmi, a to wcale nie są rzadkie wartości naszego wroga. Dlatego inne postaci poza Geraltem regularnie zbierają oklep. Szkoda, bo porażka mocno komplikuje kolejne ruchy (często musimy zasłonić żetonem rany jedną z możliwych akcji), a zwycięstwo rzadko oznacza ciekawe benefity.

Jako się rzekło, w grze są cztery postaci i to jej najmocniejszy punkt, bo każda ma charakterystyczne dla siebie umiejętności. Geralt, poza tym, że jest władcą kości, sporządza miksturę, która pozwala mu położyć specjalne znaczniki na posiadanych kartach rozwoju typu eliksir - co upraszczając oznacza, że zapewnia sobie kolejne "użycia" swoich umiejętności. Podobnie Triss, tylko że w jej przypadku proces nazywa się przygotowaniem, a zamiast eliksiru ma zaklęcia. Jaskier śpiewa, za co każdorazowo zgarnia dwa żetony złota. Najciekawiej wypada Yarpen, który ma do dyspozycji czterech kompanów zapewniających mu dodatkowe możliwości. Postaci różnicuje również fakt, że każda posługuje się inną talią zadań i śledztwa oraz ma własne karty rozwoju.

Przebieg gry Każda postać wykonuje w turze dwie akcje. Może podróżować o jedno lub dwa pola (drugi wariant oznacza pewne zagrożenie związane ze zdobywaną w ten sposób kartą złego losu) - to rzecz najważniejsza, by w nowej miejscówce zdobywać dowody. Może przeprowadzić śledztwo, co zazwyczaj jest ciekawsze od samych zadań. Może też rozwinąć postać, co zazwyczaj oznacza dobranie karty dającej jakąś nową umiejętność. Jest jeszcze odpoczynek, czyli zdjęcie z karty postaci ran ograniczających użycie konkretnej akcji.

Poza akcjami są też czynności, możliwe do wykonania w dowolnym momencie. Takie jak wymiana tropów na dowody czy wykonanie zadania pobocznego znajdującego się na karcie głównego zadania. Na koniec stawiamy czoła przeszkodom w regionie, czyli czającemu się monstrum lub karcie złego losu.

Interakcji między postaciami w zasadzie nie ma (a tę, która jest, słabo objaśniono w instrukcji, o czym zaraz). A szkoda, bo to w praktyce czyni Wiedźmina grą o tym, jak każdy sobie rzepkę skrobie. Czytaj: zbiera żetoniki. A przecież można było zrobić z niego fantastyczną grę kooperacyjną.

Gdzie jest instrukcja do instrukcji? Autor planszowego Wiedźmina, Ignacy Trzewiczek, jest autorem między innymi Robinsona Crusoe - bardzo przyjemnej gry, która ma fatalnie skonstruowaną instrukcję. Trzeba było samemu tworzyć reguły lub interpretować nieczytelne zapisy, żeby jakoś przeć do przodu. Obawiałem się, że w kolejnej grze Trzewiczka również będzie problem z instrukcją i niestety nie pomyliłem się.

Jakby przewidując taki obrót wydarzeń, twórcy umieścili w pudełku aż dwie instrukcje - jedną skróconą, drugą w formie podręcznika zasad. Pomysł dobry tylko w teorii, bo szybko okazuje się, że nie wiadomo gdzie szukać w przypadku dylematu, więc błądzi się po omacku w obu zestawach zasad. A przecież można to było z powodzeniem rozwiązać w jednym zeszycie i odpowiednio przedstawić graficznie.

Instrukcja zresztą błądzi i zaprzecza sama sobie. Mówi na przykład: "Każdy gracz kładzie jeden znacznik uniwersalny na tabelce wsparcia". Ale na rysunku z mapą znajdującym się nieco wyżej nie ma żetonu uniwersalnego, lecz żeton postaci. Pokpiono opisy na niektórych kartach - można znajdować na nich sprzeczne informacje na temat zadania do wykonania. Drobny element interakcji, czyli zadanie wsparcia, wyjaśniono mało niezrozumiale: "gdy gracz wybiera nowe zadanie, musi przesunąć znacznik uniwersalny w rządku odpowiadającym swojej postaci do kolumny, która pokazuje rodzaj jego aktualnego zadania wsparcia". Problem w tym, że tabelka nie ma kolumn! Kiepsko wyjaśniono nawet samą istotę zbierania tropów w miastach (z początku sądziłem, że trzeba zbierać cztery tropy, skoro tyle właśnie symboli tkwi w każdej lokacji).

To może cyfrowo?

Poprawnej gry nauczyłem się dopiero włączając Wiedźmin: Gra przygodowa w cyfrowej wersji. Tutaj komputer wykonuje większość procesów za nas i można podpatrzeć interpretację niejasnych reguł. Wygląda ładnie dla oka i brzmi miło dla ucha, ale i tu nie zabrakło oczywistych - wydawałoby się - rozwiązań. Takich jak przyspieszenie akcji, gdy gra przeciwnik czy możliwość zapisania rozgrywki (która przecież może trwać dłużej niż godzinę). W polskiej wersji językowej zostały nawet angielskie sformułowania. Gra ma też tryb online, ale mimo wielu prób ani razu nie udało mi się z nikim połączyć.

Wracając do planszówki - ona również jest pięknie wydana, ma solidnie przygotowane elementy i ładne rysunki na kartach oraz robi świetne pierwsze wrażenie. Ale każda kolejna rozgrywka tylko utwierdza w przekonaniu, że nie ma tu duszy. Pewnie sprzedaje się świetnie, bo Wiedźmin, ale poziom prezentuje mizerny.

Marcin Kosman

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
wiadomościrecenzjaprzygodówka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.