Wiedźmin 2: Zabójcy królów [360] - recenzja

Wiedźmin 2: Zabójcy królów [360] - recenzja

Wiedźmin 2: Zabójcy królów [360] - recenzja
marcindmjqtx
13.04.2012 00:01, aktualizacja: 30.12.2015 13:28

Minął mniej więcej rok, odkąd „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” pojawił się na sklepowych półkach. Tyle my, konsolowcy, musieliśmy czekać, aż przygoda bazująca na prozie Andrzeja Sapkowskiego zawita na Xboxa 360. Koniec z zaciskaniem zębów i zbieraniem na mocny komputer, podczas gdy pod telewizorem stoi konsola. Pozostaje już tylko włożyć płytę do napędu i dać się porwać tej fantastycznej opowieści. Warto było czekać, bez dwóch zdań.

5/5 - Koniecznie! Warto było czekać prawie rok na konsolową wersję „Wiedźmina 2”. Dostajemy nie tylko świetnie wykonany, pięknie wyglądający port, ale również dodatkową zawartość. Jeden z najlepszych RPG-ów ostatnich lat nareszcie na konsoli.

Przygoda „Zabójcy królów” rozpoczyna się w więzieniu, gdzie wiedźmin Geralt opowiada historię szturmu na zamek La Valette, w którym przetrzymywana jest dwójka nieślubnych dzieci Foltesta. Mija miesiąc od nieudanej próby zabójstwa króla, którego z opresji ratuje Geralt. Tym samym mutant staje się jego osobistym ochroniarzem, w pewnym sensie doradcą i „człowiekiem” od zadań specjalnych. Pewne wydarzenie sprawia jednak, że bohater musi się udać w podróż, której głównym zadaniem jest oczyszczenie jego dobrego imienia. To prolog, a prawdziwa przygoda rozpoczyna się w pierwszym akcie, kiedy lądujemy w ponurym Flotsam. Dopiero tam „Wiedźmin 2” pokazuje swoje prawdziwe oblicze.

Dla osób, które chcą jeszcze przed prologiem zapoznać się z podstawowymi zasadami rozgrywki, przygotowano bardzo przyjemny samouczek, wyjaśniający sterowanie, magiczne moce oraz walkę. Warto poświęcić mu kilka chwil.

Intryga Historia opowiedziana w „Zabójcach królów” jest wciągająca, a do tego świetnie poprowadzona. Miłość, magia, stracona pamięć, spisek, zdrada, rasizm, walka o wolność i wpływy. Jest tu tego tak wiele, że czasami musiałem wszystko poukładać, a odchodząc od konsoli, dalej zastanawiałem się nad tym, co właśnie zobaczyłem i w czym brałem udział. Wielowątkowość „Wiedźmina 2” oczarowuje, a jeśli dodacie do tego genialnie przedstawiony świat, trudno oderwać się od telewizora. Oddano w nasze ręce wiele moralnych wyborów, które mają zasadniczy wpływ na dalszą rozgrywkę, i nie są to puste słowa. Podczas trudniejszych decyzji na ekranie pojawia się klepsydra odmierzająca czas, musicie więc myśleć szybko i równie szybko się decydować. A wybory nie są proste, oj nie. Przykładowo, jeśli pomoże oskarżonej o kolaborację elfce, będzie to oznaczało, że nie jesteście zdecydowani, po której stronie konfliktu stoicie. Podobnie kiedy przyjdzie Wam wybrać między opowiedzeniem się po stronie zaprzyjaźnionego kompana a pomocą poznanemu niedawno buntownikowi. Tak naprawdę nic nie jest tu ani czarne, ani białe. I tak jedna decyzja podjęta na początku gry może mieć zasadniczy wpływ na to, co wydarzy się za kilkanaście godzin. Jestem pewien, że spora część z Was będzie chciała sprawdzić inne wybory, a to niejako wymusi kolejne przejście gry.

Podoba mi się to, w jaki sposób zazębiają się liczne zadania poboczne i wątek fabularny. Na przykład w takim Flotsam mamy przynajmniej kilka zleceń na zabicie małych potworów - w porządku, to standard. Ale kiedy otrzymujemy zlecenie na zabicie naprawdę sporego skurczybyka, nagle okazuje się, że jego unicestwieniem interesuje się przynajmniej kilka osób, w tym jedna z najważniejszych postaci aktualnej części wątku fabularnego. Potwora mamy więc zabić na bazie zlecenia, a przy okazji jest to niezbędne do popchnięcia historii. Robimy to, wszyscy są szczęśliwi, przygoda idzie dalej, a my przy okazji inkasujemy pieniądze od zleceniodawcy, którego teoretycznie mogliśmy zupełnie zignorować.

Miecz wiedźmina Walka to niezwykle ważny element drugiego „Wiedźmina”. Podstawową bronią Geralta jest miecz, a w zasadzie dwa miecze, których nie można jednak używać jednocześnie. Do słabego ataku służy przycisk A, X-em natomiast wykonujemy wolniejsze, choć zadające większe obrażenia, cięcie. Lewym spustem „łapiemy” przeciwnika na cel, wtedy Geralt tańczy tylko wokół niego, skupiając na nim wszystkie ataki. Prawy spust jest natomiast odpowiedzialny za blok. Prawym bumperem rzucamy pułapki i petardy, lewym wchodzimy do listy magicznych znaków. Jest ich kilka, zarówno ofensywnych, jak i defensywnych. Najczęściej korzystałem z czasowej tarczy i ataku ogniem, ale wierzę, że sami dopasujecie najlepszą i najefektywniejszą taktykę. Znaki dostępne są praktycznie od razu, dlatego pamiętajcie o ich użyciu już na samym początku gry. Starcia przeciwnikami, zarówno tymi większymi jak i mniejszymi są dynamiczne i efektowne. Czasem włącza się ładnie zmontowana sekwencja kończąca, w której przeciwnik pada na ziemię, zabity w finezyjny sposób. Walka sprawia masę frajdy, choć w większości przypadków wymaga opracowanej wcześniej strategii. O ile na dwóch pierwszych poziomach trudności jest całkiem przyjemnie, o tyle dalej nawet małe potyczki potrafią stanowić wyzwanie i bezbłędne opanowanie mechanizmu odpowiedzialnego za walkę jest kluczowym elementem. Widziałem, jak na pokazach grali pracownicy CDP Red, i powiem Wam, że ich popisy oglądało się świetnie - gorzej z powtórzeniem ich w domowym zaciszu, przynajmniej przy pierwszych chwilach spędzonych z grą.

Niczym w szkole Twórcy bardzo poważnie podeszli do rozwoju postaci. Mamy poziomy doświadczenia i czterogałęziowe drzewko umiejętności (trening, szermierka, magia i alchemia), którego całkowite odblokowanie będzie wymagało naprawdę wielu godzin rozgrywki. W pierwszej z nich znajdziemy na przykład hart ciała, hart ducha, odbijanie strzał czy parowanie, których rozwój usprawni samą postać, pozwalając jej przede wszystkim dłużej trzymać się na placu boju. Szermierka dotyczy oczywiście umiejętności związanych z walką przy użyciu miecza, tu na przykład możemy ulepszyć gardę, pracę nóg czy możliwość wyprowadzenia kontry. W alchemię zainwestujcie, jeśli planujecie często korzystać z eliksirów i olejów do ulepszania broni. Magia natomiast ma bezpośredni związek z ulepszaniem znaków i możliwości z nich korzystania. Odpowiednie ukierunkowanie Geralta pozwoli więc stworzyć z niego albo bardzo niebezpiecznego maga, albo śmiercionośnego szermierza, który wszystkie problemy załatwia ostrzem swojego miecza. Nikt nie narzuca nam wyboru, nie definiuje jednoznacznie klasy - wszystko zależy od Was, macie pełną swobodę.

Jak na RPG-a przystało, oddano w nasze ręce przepastny plecak, w którym mieści się ogrom przedmiotów. Szybko wybierzecie jednak najlepszy oręż i najlepszą zbroję - część z nich znajdziecie podczas rozgrywki, innych warto poszukać w sklepach lub u poszczególnych sprzedawców. Miecze można ulepszać, smarując je na przykład specjalnymi olejami. Ulepszenia te jednak są krótkotrwałe, w górnej części ekranu wyświetla się wtedy zegar odmierzający czas działania danej substancji. Początkowo ogrom możliwości może Was przestraszyć, ale szybko załapiecie co i jak ze sobą łączyć, jak stosować i używać. Po mniej więcej godzinie rozgrywki będziecie się płynnie poruszać po ekwipunku, drzewkach i podręcznym menu magicznych znaków. I co ważne - pad sprawdza się tu doskonale.

Gra pozwalana na tworzenie i picie specjalnych eliksirów ulepszających samego wiedźmina - na przykład eliksir Kot pozwala lepiej widzieć w ciemności. Inna mikstura daje odporność na jad. Zbierajcie receptury, a następnie łączcie znalezione tu i ówdzie zioła. A tych porozrzucanych jest naprawdę wiele, co chwila możemy coś zerwać lub zebrać.

Ten piękny, magiczny świat Świat „Wiedźmina 2” zachwyca. W zasadzie wszystkim, od swojego rozmiaru po tętniące w nim życie. Wystarczy pochodzić kilka minut po Flotsam, by dać się oczarować jego ponurą atmosferą. Twórcy zadbali o to, by każdy element budował klimat i nawet krótka rozmowa z przypadkowo napotkanym mieszkańcem pokazuje, jak smutne i zgorzkniałe jest to miejsce. Trudno przejść obojętnie obok mijanych osób, równie trudno nie odwiedzić każdego zakamarka - choć nie jest to przecież konieczne do ukończenia wątku fabularnego. „Wiedźmin 2” ma ogromny rozmach i choć nie jest to sandbox, to w pewnym sensie świat jest otwarty. Czuć to nie tylko podczas wykonywania misji pobocznych, ale również podczas zwiedzania poszczególnych miejscówek. Niektóre żyją własnym życiem.

Jak to jest zacumować w innym porcie? Konsola Microsoftu ma już na karku 7 lat i doskonale to widać. Szczególnie jeśli kiedykolwiek graliście w „Wiedźmina 2” na mocarnym komputerze. Na konsoli jest trochę brzydziej, mniej szczegółowo, ale to było oczywiste od samego początku. Nie zmienia to jednak faktu, że CDP Red wykonało kawał świetnej roboty, bo gra prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Nie uniknięto drobnych wpadek technicznych, takich jak pojawiające się czasem z opóźnieniem tekstury, czy obiekty wyrastające jak spod ziemi. Na szczęście to sporadyczne przypadki i nie przeszkadzają w rozgrywce. Optymalizacja kodu pozwoliła utrzymać stały poziom animacji, nie natkniecie się więc na zwolnienia czy przycięcia - trochę się tego obawiałem, w końcu to debiut CDP Red na konsolowym poletku. Silnik zdał jednak egzamin, podobnie jak umiejętności programistów. Brawo.

Zachwyca również oprawa dźwiękowa. Dynamiczna muzyka doskonale dopełnia zarówno zwiedzanie kolejnych rejonów świata, jak i walkę. Głosy polskich aktorów brzmią świetnie i przekonująco. Dialogi to majstersztyk, klimat książek o wiedźminie czuć tu na kilometr. Równie dobrze prezentuje się anglojęzyczny dubbing, który bez wątpienia przypadnie do gustu wszystkim graczom na Zachodzie. Światowy poziom, bez dwóch zdań.

Werdykt Film o przygodach Geralta nie wypalił, podobnie jak serial. Wiedźmin 2 pokazuje natomiast, że growa interpretacja prozy Andrzeja Sapkowskiego to strzał w dziesiątkę. Światowy poziom produkcji, ogromny świat, świetna oprawa, wciągająca przygoda. Gra doskonale sprawdza się na konsoli, sterowanie jest przemyślane, wręcz intuicyjne. „Wiedźmin 2” każe siedzieć przed telewizorem, zagłębiać się nie tylko w wątek fabularny, ale i zadania poboczne, naprawdę pozwala wczuć się w Geralta. Baśniowa, magiczna opowieść w świecie, który oczarowuje, z kosmetycznymi błędami, które nie psują przyjemności płynącej zabawy. To jeden z najlepszych RPG-ów, w jakie kiedykolwiek grałem, i solidny pretendent do konsolowej gry 2012 roku. „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” niesamowicie wciąga - nie zastanawiajcie się nad zakupem. Nie pożałujecie.

5/5 - Koniecznie! (Ocenę 5 otrzymują gry bardzo dobre, dopracowane, urzekające - po prostu świetne).

Paweł Winiarski

Deweloper: CD Projekt Red Studio Wydawca: Namco Bandai Games Dystrybutor: CD Projekt Data premiery: 17 kwietnia 2012 PEGI: 18

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor.

Nie spodobała Ci się recenzja, lub może chciałbyś coś do niej dodać? Napisz własną recenzję w naszej encyklopedii gier polygamia.pl.

Wiedźmin 2 Zabójcy Królów Edycja Rozszerzona (X360)

  • Gatunek: role-playing
  • Kategoria wiekowa: od 18 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)