Wiedźmin 2: Wymagająca przygoda czy gra dla każdego?
Wiedźmin 2 ma być produkcją dla wszystkich - dla hardkorowców, którzy będą w nim 10 razy oglądać każdy kamień i gmerać w statystykach, tworząc maszynę do zabijania, jak i dla casualowych, czyli niedzielnych graczy, którzy chcą po prostu przeżyć przygodę w świecie Geralta. Słysząc coraz liczniejsze głosy mówiące o wygórowanym poziomie trudności gry, czas zadać sobie pytanie: czy to rzeczywiście tak wszechstronny tytuł?
17.05.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:45
Przygotowanie dwóch pieczeni na jednym ogniu to zadanie trudniejsze niż mogłoby się wydawać. W świecie gier twórcy zwykle muszą podjąć decyzję dla kogo grę robią - czy ma być skierowana do ludzi wprawnie poruszających się w growych konwencjach, obeznanych z różnymi schematami sterowania i prowadzenia rozgrywki, czy do 'niedzielniaków' (jak to ich nazywa niezastąpiony komiksiarz Śledziu 'kałżali') - osób, dla których gry to generalnie czarna magia. Taką decyzję musieli też z pewnością podjąć autorzy Wiedźmina 2. I wybrali - to gra przede wszystkim dla prawdziwych graczy.
Trudna jest przede wszystkim walka i to już na normalnym poziomie trudności. Jest wymagająca, bo to nie nawalanka, w której liczy się to, jak szybko nawala się w przycisk, a starcia rozgrywają się same, tylko wirtualna szermierka, zasadzająca się na odpowiednim wyczuciu rytmu, umiejętnym wyprowadzaniu ciosów i korzystaniu z wiedźmińskich znaków. Przeciwnicy nie czekają w kolejce do ubicia, tylko atakują w grupach, zwykle po dwóch lub trzech. Aby ich pokonać, trzeba mieć wyczucie terenu i znajdować odpowiednie pozycje do atakowana.
Dla kogoś, kto w życiu nie grał w żadną grę, starcia mogą się więc okazać barierą nie do przeskoczenia. Nie pozostaje nic innego, jak zacząć na poziomie łatwym, na którym ginie się zdecydowanie rzadziej. Swoją drogą chciałbym poznać człowieka, który pierwszy skończy Wiedźmina 2 w trybie nagłej śmierci, w którym jeden błąd oznacza rozpoczynanie zabawy od początku.
Jednak poziom trudności gry to nie to samo co poziom trudności walk. Tu chodzi także o całą dodatkową mechanikę, taką jak system rozwoju postaci, rozwiązywania zadań, czy zarządzania sprzętem. A ponieważ Wiedźmin 2 to rasowy RPG, to łatwo nie będzie. Rozwijanie postaci to nie tylko inwestycje w umiejętności, ale także dopalanie ich mutagenami. Zadania są wielowątkowe i premiują szperanie i szukanie, coś do czego każdy fan roleplaying jest przyzwyczajony, ale dla 'kałżali' może okazać się marnowaniem czasu. Ubrań, broni i innych gadżetów w grze jest prawdziwe zatrzęsienie - CDPR odeszło daleko od jednego miecza stalowego i jednego srebrnego z pierwszej części. A przecież broń można to jeszcze samodzielnie wytwarzać, a potem ulepszać i wzmacniać.
Nie wiem, czy Wiedźmin 2 trafi w gusta niegrających. Wydaje mi się, że przede wszystkim kupią go gracze. Jako 'mojej pierwszej gry' raczej bym go nie polecił, tak jak nie poleciłbym czytania Silmarillionu komuś, kto słyszał, że Tolkien pisał fajne książki fantasy. Poleciłbym ją za to każdemu fanowi wiedźmińskiego świata, nawet jeśli nie grywa. Warto się troszkę pomęczyć na początku, żeby potem móc wziąć udział w tej przygodzie Geralta. Bo tak jak filmowy Wiedźmin skalał literaturę Sapkowskiego, tak wersja komputerowa przywraca jej należny szacunek i honor. To growe arcydzieło, na poziomie najlepszych zachodnich produkcji i choćby dlatego warto w nie zagrać.
Tadeusz Zieliński
Firma Agora S.A., wydawca Polygamii, jest także koproducentem gry Wiedźmin 2.