Widzisz zombiaka? Rozjedź cwaniaka!
Wieczór to nie pora na wesołe platformówki czy kolorowe łamigłówki. Przygaście więc światło i przygotujcie się na przygodę, której nie zaliczycie do wesołych. Witajcie we flashowym świecie, gdzie nikt nie boi się pociągać za spust ani używać pięści jako głównego argumentu w dyskusji. Skoro macie już w dłoniach ulubiony trunek, najwyższy czas uruchomić Road of the Dead.
16.11.2010 | aktual.: 08.01.2016 13:23
Jeden w garażu pucuje swoją brykę, inny montuje w niej kolejne ulepszenia. Ot, zwykły los większości posiadaczy samochodów. Tak właśnie zaczyna się przygoda w Road of the Dead. Jeśli tytuł od razu skojarzył Wam się z zombiakami, to gratuluję - wygraliście dzisiejszy konkurs na najbardziej spostrzegawczego czytelnika Polygamii. W nagrodę zasiądziecie za kierownicą samochodu, a Waszym zadaniem będzie eksterminacja zarówno nieumarłych zgniłków, jak i przedstawicieli wojska, którzy nie chcą wypuścić Was z miasta. Wiecie, kwarantanna.
Samochód można ulepszać, dzięki czemu stanie się on jeszcze lepszym narzędziem zniszczenia. Wrażenia potęguje perspektywa - gramy z widokiem z kokpitu auta. A trzeba przyznać (jakkolwiek dziwnie to zabrzmi), że przyjemność z rozgrywki jest duża, a pęd do sukcesu motywujący. Oprawa graficzna raczej nie rzuca na kolana, nawiązując do typowo flashowych produkcji. Z głośników sączy się co jakiś czas gitarowa muzyka, co tylko potęguje atmosferę. Dość ciężką i krwawą, w końcu nie jesteście babcią w Toyocie Yaris, ale twardzielem w typowo męskim wehikule.
Jeśli nie macie dość zombi, a samochodowe klimaty nie są Wam obce, to warto zanurzyć się na chwilę w świat Road of the Dead, który znajdziecie tutaj.
PS Na jednym z obrazków doskonale widać blond przystojniaka, który zaliczył maskę, a następnie szybę mojego wirtualnego pojazdu. Nie wygląda mi on ani na zombie, ani na wojskowego - mam więc nadzieję, że wstał, otrzepał się i poszedł w swoją stroję.
Paweł Winiarski