When Vikings Attack: nikt nie spodziewał się ataku Wikingów [recenzja]
21.11.2012 11:26, aktual.: 08.01.2016 13:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czasami idiotyczne pomysły sprawdzają się najlepiej.
Idea stojąca za "When Vikings Attack" brzmi jak scenariusz skeczu z "Latającego cyrku Monty Pythona". Oto bowiem współczesną Anglię najeżdżają... Wikingowie. Tacy na poważnie, z brodami i rogatymi hełmami. Przybywają na drakkarach i zamierzają grabić, grabić oraz grabić (o paleniu i gwałceniu mowy nie ma, ale to pewnie dlatego, że gra jest kreskówkowa i pozbawiona przemocy - i dobrze). Co robią w takim wypadku dzielni Anglicy? Organizują się w spontanicznie formowane grupy oporu i postanawiają wygonić synów północy ze swojego lądu, obrzucając ich wszystkim, co akurat nawinie się pod rękę - od znaków drogowych po traktory.
Każdy poziom to seria kilku przedstawionych z izometrycznego rzutu aren. Gracze kierują zaś nie pojedynczymi postaciami, ale całymi grupkami - ilość osób to w gruncie rzeczy liczba punktów życia, jaką się w danym momencie dysponuje. Celem jest pokonanie napływających ciągle Wikingów, którzy także formują swoje grupki. To zaś robi się, podnosząc walające się wszędzie przedmioty i po prostu ciskając nimi w przeciwników. I... to wszystko - tu naprawdę nie ma niczego więcej.
Mechanika "When Vikings Attack" to zwycięstwo prostoty i minimalizmu. To jeden banalny pomysł, nawet niespecjalnie rozwinięty, ale na tyle dopracowany, by - ku mojemu miłemu zaskoczeniu, gdy odpaliłem grę po raz pierwszy - sprawiało to sporo przyjemności. Może sukces tkwi w tym, że poszczególne etapy są niedługie? A może w tym, że gra wygląda kreskówkowo, postaci są pocieszne, a obrzucać można się dosłownie wszystkim? Wspomniane traktory i znaki drogowe to jeszcze nic, tu są też kule disco, ogromne topory, jeszcze większe młoty, kolosalne rury i nawet plastikowe pingwiny. Etapy toczą się dosłownie wszędzie - od gospodarstwa rolnego, przez wesołe miasteczko czy zoo, po fabrykę rur. I to też ma swój urok. Gra może i jest nieskomplikowana, ale jest też przy tym zwyczajnie zabawna.
By oddać sprawiedliwość - jest tu troszkę urozmaiceń. Przykładowo, czasem trafi się jakaś walka z bossem na końcu etapu. Od czasu do czasu w Wikingów można rzucać bombami (są ich nawet trzy rodzaje - zwykłe, odbijające się i takie, które przeciągają część przeciwników na stronę gracza). Gdzieniegdzie poukrywane są sekretne postaci do odblokowania. To miłe dodatki, ale jest ich jednak bardzo niewiele. Prawdę mówiąc, jest to produkcja mniej rozbudowana niż niektóre gry we Flashu. Oparta na jednym pomyśle i niespecjalnie długa - jej ukończenie zajmuje jakieś 3, może 3 i pół godziny.
W "When Vikings Attack" jest jednak jeszcze tryb dla wielu graczy. Początkowo miałem z nim jednak drobny problem - grałem na Vicie i okazało się, że w sieci ciężko w ogóle znaleźć jakichkolwiek chętnych do wspólnej zabawy. Na szczęście potem przypomniałem sobie, że razem z wersją na konsolę przenośną dostaje się także taką przeznaczona na PS3 - nie trzeba jej kupować oddzielnie. A tam grać można na jednej kanapie, nawet we cztery osoby. Można spróbować wspólnie przejść kampanię albo rywalizować ze sobą w jednym z trzech trybów - deathmatchu, drużynowym deathmatchu i takim, gdzie trzeba zdobywać medale.
Zresztą, wybrany rodzaj rozgrywki naprawdę nie ma znaczenia. Ważne, by ciskać w siebie traktorami, a to tutaj dzieje się przecież przez cały czas. "When Vikings Attack" ma spory potencjał imprezowy - zdecydowanie najlepiej będzie się sprawdzać przy piwie i czipsach. Jest absurdalnie głupie, ale też dopracowane, a poza tym ma banalne zasady i nieskomplikowane sterowanie. W sam raz, by stracić godzinę albo dwie na wspólnej zabawie.
Werdykt Nie spodziewajcie się po tej grze nie wiadomo czego. To przyjemna miniaturka, przy której można spędzić miło trochę czasu. Samotnego gracza pewnie prędko znudzi, więc najlepiej bawić się w kilka osób, najlepiej na jednej kanapie. Gra obecnie kosztuje 10 euro - to nie najgorsza cena, choć, prawdę mówiąc, mogłaby być trochę niższa. Ale jeśli tylko lubicie czasem pograć ze znajomymi, to warto dać "When Vikings Attack" szansę.
Tomasz Kutera
Gra dostępna jest tylko w cyfrowej dystrybucji - na PS Vita i PS3 jednocześnie (nie trzeba kupować jej oddzielnie). Kosztuje równowartość 10 euro.