WarCraft 3 - z wizytą w domu spokojnej starości

WarCraft 3 - z wizytą w domu spokojnej starości

WarCraft 3 - z wizytą w domu spokojnej starości
marcindmjqtx
29.11.2012 17:27, aktualizacja: 15.01.2016 15:42

W którym w roli opiekuna dla gry występuję kilkuset podekscytowanych Chińczyków.

W czasach, w których słowo "WarCraft" kojarzy się raczej z wirtualnymi światami i chińskimi zbieraczami złota, łatwo zapomnieć, że przez lata, była ona gwarancją świetnej rozgrywki z gatunku strategii czasu rzeczywistego. Nie byłoby World of Warcraft bez poprzednich Warcraftów, niewiele osób przejmowałoby się Azeroth, gdyby nie bohaterowie "Reign of Chaos" i "Frozen Throne". Ale jako, że od lat to inna gra Blizzarda, StarCraft, nazywana jest królem esportu, łatwo zapomnieć o jego poprzedniku (ach).

Tymczasem tegoroczna edycja World Cyber Games w chińskim Kushan została zainaugurowana właśnie meczem WarCrafta 3. Starciem pomiędzy Chińczykiem Xiao Feng Li, znanym jako Sky, a Moonem, czyli Jae Ho Jang z Korei. Żadna inna gra pokazywana pierwszego dnia zawodów nie zebrała takiej publiczności jak świętująca w tym roku dziesiąte urodziny produkcja Blizzarda.

Bo być może Europa i Ameryka zapomniała o WarCrafcie, ale w Chinach młodzi ludzie tę grę uwielbiają, a Sky otaczają niemalże boskim kultem. Oczywiście powiedzieć, że Feng Li jest gwiazdą pop to nieco za dużo, ale spośród wszystkich chińskich zawodników występujących na turnieju, tylko on miał fanów, którym chciało się przyjść z transparentami dopingującymi go do walki.

Przemysław "Paladyn" Wadoń

Przemysław Wadoń jest wyluzowany. Pytany o swoje szanse na turnieju najpierw nieco się śmieje i lekceważąco macha ręką, szybko jednak kryguje się, aby, jak na sportowca przystało, zadeklarować, "że może uda się coś ugrać". Ostrożność Paladyna jest zrozumiała. Jego trzej przeciwnicy z grupy są jednymi z najbardziej utytułowanych graczy w historii WarCrafta, widać, że darzy ich ogromnym szacunkiem.

Zanim jednak Wadoń zmierzy się ze Sky, będzie musiał pokonać Sung Sik Kima, Koreańczyka znanego jako ReMind. Na widowni nie ma może takich tłumów jak przy meczu z udziałem Xiao Feng Li, ale i tak ludzi jest więcej niż na poprzednim meczu w Dote 2.

Ostatni raz w tryb sieciowy WarCrafta 3 grałem mniej więcej pięć-sześć lat temu, ledwo co kojarzę specjalne umiejętności jednostek. Ale już po 10 minutach czuję, a przynajmniej tak mi się wydaję, że wiem o co chodzi w meczu. Rozumiem, co się dzieję. Widzę, że Paladyn toczy zaciętą walkę z ReMindem, ale po agresywnym początku z każdym kolejnym ciosem Koreańczyka cofa się głębiej do swojego narożnika.

Dla osoby, która grała trochę w WarCrafta 3, ale nie zaangażowała się mocniej w battlenetowe potyczki, to co się dzieje w meczach zawodowców często wydaje się być pozbawione logiki. Czemu on buduje swoje drzewo zaraz przy wrogich stworach? Dlaczego nie niszczy chatki, którą przeciwnik postawił w jego bazie? Dlaczego nie biegnie za jednostką, która wydaje się być banalnie łatwa do doścignięcia i zlikwidowania? Nie jestem pewien, czy znam poprawne odpowiedzi na te i wiele innych pytań, ale nie przeszkadza mi to z napięciem obserwować przebiegu meczu. W niecałe pół godziny od startu, Wadoń pisze "gg", poddaje się. Schodzi ze sceny.

Paladyn nie pojawił się w Warcrafcie wczoraj, ale tak naprawdę do World Cyber Games zaczął przygotowywać się na miesiąc przed polskimi eliminacjami, które miały miejsce w październiku. Wcześniej, przez półtora roku był "nieaktywny".

- Kiedyś byłem w wysokiej formie, jeździłem na europejskie turnieje, mogłem przejść do znanej zagranicznej drużyny, ale podczas studiów w akademiku w którym mieszkałem był  za słaby internet abym mógł grać. - opowiada z lekkim żalem. - Mogłem trenować tylko raz na dwa tygodnie podczas odwiedzin w domu. To nie miało sensu.

Potem trzeba było skończyć studia, pójść do pracy i urodzony w 1986 roku Paladyn postanowił nie wiązać swojej przyszłości z esportem. Zwłaszcza, że WarCraft 3 jest praktycznie wymarły. A StarCraft 2 Wadoniowi nie przypadł do gustu. Na WCG, na ośmiu graczy jest tylko dwóch spoza Chin i Korei. On i Rosjanin Hawk. Ale nawet Koreańczycy wiedzą, że czas jest nieubłagany. ReWind planuje zakończyć karierę po tych zawodach i większość uważa, że to ostatni tak utytułowany międzynarodowy turniej WarCrafta.

Po meczu z Sung Sik Kimem rozmawiam z Wadoniem przed halą kunshańskiego centrum wystawowego w którym odbywa się impreza. Podchodzi do nas chiński fan, nastoletni chłopak z dziewczyną, i gestami i uśmiechem prosi o zdjęcie z Paladynem.

Esporty umierają, bo w pewnym momencie przestają być potrzebne swoim wydawcom. Na wydanym jeszcze w pudełkach WarCrafcie, Blizzard już zarobił, więc nie musi teraz zabiegać o utrzymanie prężnej sceny turniejowej. O uwagę walczą nowe tytuły. WarCraft 3 nie ma swojego stoiska na i tak bardzo skromnym "Game Festivalu". Tutaj o uwagę chińskich graczy zabiegają takie nowe gry jak World of Tanks (modele i modelki w seksownych strojach) czy Dota2 (konkursy z nagrodami). WarCraft 3 po prostu jest. Na głównej scenie. A postawione obok ekrany ciągle wyświetlają wiadomości z chińskiej odmiany Twittera, w których ludzie postują zdjęcia, jakie przed chwilą zrobili sobie ze Sky.

Dotychczas, nawet gdy na scenie grali chińscy zawodnicy, publiczność zachowywała się spokojnie, od czasu do czasu tylko nagradzając ciekawsze akcje uprzejmymi oklaskami. Jednakże mecz Sky z Wadoniem rozpala ich do czerwoności.

WarCraft 3 jest tak naprawdę cholernie przerażającą grą. Liczba mikrozarządzania, uwagi, jaką gracz musi obdarzyć jednostki będące na różnych końcach mapy jest przytłaczająca. Nie mam pojęcia jak oni to robią, ale Paladyn jednocześnie atakuje swoim bohaterem linie zaopatrzeniowe Sky na północy, jednocześnie głównym trzonem swojej armii broniąc bazy na na południu.

W pewnym momencie orientuję się, że jednym z powodów, przez który jako tako  wiem, co dzieje się na mapie, jest liczba godzin, jakie spędziłem w grach w bezpośredni sposób wywodzących się z WarCrafta: Docie2 i League of Legends. Nie byłoby DOTY, gdyby gracze nie zmodyfikowali gry Blizzarda, bo coś im się w niej szczególnie spodobało i postanowili to uwypuklić. Magia widowiska polega na tym, że mimo że to mój drugi mecz WarCrafta 3 jaki oglądam w tej dekadzie, to po paru minutach łapię się na tym, że głośno komentuje akcje, macham rękami i wreszcie, jest mi smutno, gdy Wadoń się poddaje.

Chińczycy szaleją, biją brawa, pohukują. A potem ustawiają się w kolejkach po zdjęcia do Sky... i Paladyna.

Paladyn z fanem

Wadoń ma przed sobą jeszcze jeden mecz w grupie, z Moonem. Aby przejść dalej, musiałby wygrać, jeden z jego przeciwników wygrać wszystkie mecze, co sprawiłoby, że trzech graczy miałoby wynik 1:2 i trzeba byłoby inaczej rozstrzygnąć remis. To szacunki i plany znane z polskiej piłki nożnej, więc wiemy jak się kończą.

Po meczu ze Sky, Paladyn uśmiecha się lekko, choć jest nieco speszony uwagą, jaką obdarzyli go chińscy fani.  Xiao Feng Li na odchodnym powiedział mu "You good player".

Koniec końców, Sky przez jakiś czas nie musi się szczególnie obawiać o popularność swojej gry w Chinach. Bez względu na to, jak mocno promowane na World Cyber Games są World of Tanks i Dota2, jeszcze sporo minie, zanim baza komputerów zdolnych udźwignąć ich współczesną oprawę graficzną dorówna tej, na której płynnie chodzi WarCraft 3.

Konrad Hildebrand

PS. Z innych newsów o Polakach na WCG: SBP Zawisza odpadli w fazie grupowej rozgrywek World of Tanks, Bartosz "Bartas" Tritt przeszedł do 1/8 finału FIFA12, a jutro rozpocznie swoją grę na turnieju StarCrafta 2 Rafał "Paranoid" Kontowicz.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)