War Mongrels faktycznie wygląda jak nowy-stary Commandos. Ale nie wiem, czy dziś to komplement
Jasne, nostalgia ciągle na topie - pozdrawiam radujących się nowym Tonym Hawkiem, zazdroszczę! - ale w 2020 wymagam od gier trochę więcej. Tymczasem War Mongrels zdaje się kopiować sztuczną inteligencję prosto z lat 90.
Pomysł jest faktycznie ciekawy. Powrót do korzeni, ewidentne nawiązanie do Commandosów, ale przy tym intrygująco zapowiadający się tryb kooperacji. A do tego historia - rzadko kiedy mamy okazję wcielić się w "nawróconego" członka Wehrmachtu. Zaś jego partnerem w eliminowaniu nazistów jest Polak, siłą wcielony do niemieckiej armii. Tak było.
Po zwiastunie z okazji gamescomu, teraz możemy oglądać pierwsze fragmenty rozgrywki.
War Mongrels - first gameplay video
Niby jeśli ktoś lubił Commandosów to powinien być zachwycony. Moje pierwsze wrażenie było podobne. Absolutna klasyka: skradanie się w krzakach, zaskakiwanie wroga, próba odwrócenia jego uwagi.
Wystarczy rzucić butelką, żeby sprawdził, co się dzieje, a potem schylił się po trunek. Nawet jeśli zauważy jednego z bohaterów, drugi w tym czasie może wbić nóż w jego plecy. Dosłownie. Szukanie sposobów na takie zabijanie wydaje się mieć potencjał - tutaj zabawa w kotka i myszkę ma dużo sensu.
Szybko jednak War Mongrels zaczęło mnie po prostu irytować.
Bohater rzuca pozytywkę, która przyciąga jednego Niemca, ale drugiego, grzebiącego przy aucie, już nie - mimo że odległość jest w miarę podobna. Później widzimy poważną bitkę i jęki mordowanego, na które jednak siedząca przy stole grupa nie zwraca uwagi. Mimo że wszystko dzieje się za ich plecami i nie ma siły, żeby tego nie słyszeli.
Niby to jest pewna konwencja, nawiązanie do klasyka, "to tylko gra". Ale jakoś mnie to drażni, bo chciałbym traktować War Mongrels trochę poważniej.
Nie do końca czuję też motyw "złego żołnierza", który nagle stał się "dobrym". A już scena, w której bohater chce zmyć grzechy swojego narodu po tym, jak dowiaduje się, że żołnierze Hitlera dokonują zbiorowej rzezi w miejscowym lesie, trąci zbyt wielkim patosem.
Oczywiście co innego oglądać, co innego grać. Tryb planowania, w którym wybieramy, w jakiej kolejności po cichu będziemy eliminować wrogów, zapowiada się nieźle. Nic oryginalnego, ale czuję, że sprawia sporo frajdy. I może w tym tkwić sekret War Mongrels. Po prostu będzie sprawiać frajdę, jak dawne Commandosy. A na głupotę wirtualnych żołnierzy przestaniemy zwracać uwagę.