W The Last of Us: Part II pokierujemy losami Ellie, ale to nie jedyna nowinka na temat tej produkcji
Zmiany na stanowisku reżyserów, nowa scenarzystka oraz kilka zdań do wszystkich, którzy uważają, że kontynuacja opowieści z pierwowzoru to zły pomysł. Jest intensywnie.
Okej, ekscytacja nowym The Last of Us zdążyła się w Was trochę uspokoić? E tam, dorzućmy do pieca. Zwłaszcza że wszystkim nagle otworzyły się usta po weekendzie i nowinkami moglibyśmy wypchać kilka osobnych tekstów. Ale standardowo - postaramy się zebrać wszystko do kupy.
Najpierw rzeczy personalne. Dzięki Kotaku dowiedzieliśmy się, że Bruce Straley, który był współreżyserem oryginału oraz czwartego Uncharted, nie powtórzy swojej roli w Part II. Na stołku wodzireja zasiądzie wyłącznie Neil Druckmann. "Bruce zdecydował wziąć zasłużony czas wolny po dostarczeniu dwóch rewelacyjnie przyjętych gier w ostatnich latach. Ale nie może już doczekać się powrotu do studia i rozpoczęcia prac nad następnym dużym projektem" - napisało zagranicznemu portalowi Sony. Chociaż Straley nie jest tak często wspominany w mediach jak Druckmann, był kluczową postacią w Naughty Dog od wielu lat. Jego (roczny ponoć) urlop może zatem oznaczać, że podczas gdy koledzy pociągną dalej losy Ellie i Joela, on w wielkiej tajemnicy zacznie tworzyć coś nowego. Świeże IP od Psiaków? Och, nie narzekałbym. Choć sentyment do Jaka krzyczy właśnie bardzo głośno w środku mojego serduszka.
The Last of Us Part II - PlayStation Experience 2016: Reveal Trailer | PS4
Za to jedną z osób, które wesprą Druckmanna, jest Halley Gross, aktorka i scenarzystka. Współtworzyła ostatnio taki jeden serial, co odbił się szerokim echem nawet w naszej branży - "Westworld". "Intensywny", jak nazywa go na Twitterze Neil, scenariusz The Last of Us Part II właśnie nabiera rumieńców? Być może tak, choć nie sądziłem, by najwyraźniejsza postać w tym studiu potrzebowała pomocy przy fabule. Z "Westworld" jestem nieco do tyłu, lecz media społecznościowe donosiły, iż wcale nie takie to złoto, jak na początku się wydawało. Jeśli zaś o grę chodzi - "jedynka" opowiadała na tyle zamkniętą historię, że jej kontynuację należy ruszyć z gigantyczną delikatnością. W ogóle najmocniej trzymałem kciuki, by nie ciągnąć w niej wątku Joela oraz Ellie, ale wiadomo - The Last of Us to ich twarze. Pieniążki także muszą się zgadzać, nawet w przypadku tytułów first-party.
I do takich właśnie ludzi, co myślą podobnie jak ja, a zakończenie pierwowzoru mają za ideał, Druckmann kieruje poprzez GameSpot kilka zdań:
Na tym samym panelu prasowym Druckmann potwierdził także chwilowo najważniejszą wiadomość o The Last of Us: Part II. W grze sterować będziemy, zgodnie z podejrzeniami, Ellie. Joel stanie się zatem postacią towarzyszącą. Idą za tym logiczne zmiany charakteru zabawy, któremu będzie bliżej zapewne do Left Behind lub fantastycznej sekwencji "zimowej" z oryginału. "Dwójka" będzie historią zemsty i wszelkich emocji jej towarzyszących - te emocje ma również rozbudzić w graczach. Ale kto miałby paść ofiarą odwetu dziewczyny - tego nie dowiecie się pewnie jeszcze dłuuugo. Sony ma taką nową tradycję, aby swoje przyszłe gry pokazywać o wiele za wcześnie. Druga połowa 2018 roku to moim zdaniem jeden z pierwszych bezpiecznych strzałów, jakie możemy na razie obstawić.
Fanów oprawy dźwiękowej pierwowzoru uspokajam, że powraca także kompozytor, pan Gustavo Santaolalla. Słodka wiadomość.
Adam Piechota