W taki sposób PES nigdy nie zdetronizuje serii FIFA
Co z tego, że gra się świetnie, skoro autorów znów przerasta zwykła aktualizacja składów?
04.11.2015 | aktual.: 05.01.2016 14:50
FIFA 16 już w trakcie przedpremierowego testowania gry w ramach EA Access kadry zespołów miała zaktualizowane zgodnie z rzeczywistością. Posiadacze PES 2016 musieli czekać na taką aktualizację dla trybów offline (m.in. Master League, sezony ligowe) ponad miesiąc. Samo w sobie było to karygodne i zwyczajnie niepojęte, ale nawet po takim czasie autorom "udało" się ominąć kilka ostatnich transferów.
Martial wciąż jest w Monaco, Moses w Chelsea, Borini w Liverpoolu a Lennon w Tottenhamie. Ci zawodnicy zmieniali kluby w ostatnich dniach okienka transferowego, ale czy to powód, by miesiąc po premierze gry wciąż nie byli tam, gdzie powinni?
A teraz "najlepsze". Konami oczywiście zdaje sobie sprawę z braków aktualizacji składów, ale uporanie się z nimi zajmie kilka... tygodni. I spowoduje przy okazji opóźnienie drugiego Data Packa, w którym miał znaleźć się nowy stadion.
Recenzując PES-a zakochałem się w tej grze, ale potem postanowiłem odłożyć maniaczenie przy niej do momentu, aż wszystkie składy będą aktualne. Czekam, czekam i... poczekam jeszcze. A znajomi nie czekają, tylko cisną w FIFA 16.
PES na boisku może być genialny, ujdzie mu płazem nawet zwalanie łatania braków licencyjnych na graczy. Ale trudno nie odnieść wrażenia, że tryby tej maszyny nie są odpowiednio naoliwione i znów świetna gra traci przez to twarz. Kwestia transferów powinna być załatwiona w przeciągu godzin, ostatecznie dnia. Nie tygodni. Po miesiącu czekania. Pewnie, że każdy może ręcznie zadbać o aktualność składów, ale FIFA od lat wyznacza w tym temacie standardy, od których PES powinien przestać tak poważnie odstawać.
[źródło: PESFan]
Maciej Kowalik