W Star Wars Battlefront 2 mamy cztery klasy żołnierzy i spójną kampanię
EA nie dzieli też graczy za pomocą bonusowej zawartości z wersji Deluxe.
24.04.2017 | aktual.: 24.04.2017 14:54
Ja wiem, że czas pokaże i trzeba być ostrożnym, ale kiedy dodamy do tego brak karnetu na dodatki i obecność wszystkich epok, trudno nie patrzeć na nowego Battlefronta ze szczyptą nadziei. Powyższe doniesienia - i kilka innych, o których zaraz napiszę - pochodzą jeszcze z zamkniętych pokazów odbytych podczas Star Wars Celebration.
Mark Thompson odpowiedzialny za kampanię uściślił, że nie czeka nas powtórka z Battlefielda 1 - zamiast antologii opowiadań otrzymamy jedną, spójną historię Iden Versio. Okazyjnie wcielimy się też w innych, znanych bohaterów, również po stronie Rebelii, by poznać ich punkt widzenia i pomachać mieczem, ale przede wszystkim skupimy się na imperialnej ścieżce Iden. Opowieść ma być, rzecz jasna, kanoniczna dla uniwersum "Gwiezdnych wojen". Twórcy wprowadzają zresztą pomysły z innych źródeł - w grze pojawi się Messenger z komiksu "Rozbite Imperium", czyli jeden z robotów mających instrukcje wojenne na wypadek śmierci Imperatora.
Star Wars Battlefront II - pierwszy zwiastun
Jeśli zaś chodzi o rozgrywkę... Wiedzieliśmy już, że miejsce gwiezdnych kart z jedynki z 2015 zajmą klasyczne klasy żołnierzy, Matt Webster z Criterion sprecyzował natomiast, że będzie ich cztery. Ich role będą standardowe dla tego typu gier, ale - jak donosił już Dominik - rozwiniemy je w indywidualny sposób. Za to żetony w jakiejś formie zostaną w grze; ich rola będzie jednak znacznie bardziej marginalna. Nie jest jeszcze wiadome, w jaki dokładnie sposób staniemy się teraz bohaterami z filmów lub pilotami myśliwców. Możliwe, że będzie trzeba poczekać do EA Play na tego typu szczegóły.
Niektórzy zmartwili się też, że mimo braku przepustki sezonowej, EA wraz z DICE nie zmądrzało i społeczność podzielą choćby blasterami i innymi dodatkami z wersji Deluxe gry. Na szczęście jeden z deweloperów, Christian Johannesén, uspokoił graczy, prostując, że wszystkie te bonusy będzie też można samodzielnie odblokować w grze.
Brak trybu Conquest obecnego w dawnym Battlefroncie twórcy usprawiedliwiają natomiast tym, że nie mogą spełnić wszystkich życzeń każdego fana. Wizji na to, co powinno znaleźć się w Battlefroncie 2 jest tak dużo, że wcale nie dziwi mnie takie podejście. Nie oczekuję kopii z 2005, tylko nowego tytułu, który wyciągnął wnioski z błędów popełnionych w 2015. Wszystkie dotychczasowe doniesienia pozwalają wierzyć, że rzeczywiście może być dobrze, ale z sądami najlepiej wstrzymać się do premiery. Póki co niech Moc będzie z DICE. I Criterionem. I każdą parą rąk, która pomaga przy powstawaniu tego - miejmy nadzieję dużego - sequela.
Patryk Fijałkowski