W przyszłym miesiącu na świecie pojawi się około 10 milionów komputerów wspierających Ray Tracing
Nvidia zmieniła zdanie i technologia ta pojawi się w okrojonej formie również na starszych kartach.
Głównym motorem napędzającym sprzedaż kart z serii RTX miała być rewolucyjna technologia Ray Tracing, wprowadzająca do gier efekty graficzne, związane z promieniami świetlnymi. Producent wypuścił wtedy absurdalnie drogą serię kart graficznych i wydawać się mogło, że oto mamy do czynienia z niezwykłym sprzętem, mogącym robić rewolucyjne rzeczy. Nowe technologie muszą swoje kosztować, u konkurencji tego nie dostaniecie i tak dalej.
Ostatecznie Nvidia pewne sprawy sobie jednak przemyślała i ogłosiła właśnie, że najbliższa aktualizacja sterowników pozwoli skorzystać z efektów DXR również na kartach z serii GTX10 (pełna lista poniżej). Oczywiście w okrojonej wersji, na co wpływ ma już z kolei mniejsza moc tych układów. Na aktualizację załapały się również GTX 1660 oraz 1660 Ti. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego Nvidia zdecydowała się na taki krok, skoro jeszcze niedawno działała tak, by podświadomie wytworzyć wrażenie, że Ray Tracing jest możliwy tylko dzięki jakimś cudownym rozwiązaniom architektonicznym?
Możliwe, że pod wpływem informacji z początku marca, sugerujących, że nie ma aż tak dużego popytu na nowe karty. Pomimo świeżej serii produktów, firma miała zanotować spadek przychodów względem zeszłego roku aż o 1/4. Dodatkowo problemem mają być też zalegające w magazynach karty z serii 10 i niewykluczone, że taki zabieg to próba przyciągnięcia graczy i posprzątania w magazynach bez obniżania cen.
Osobna sprawa to natomiast próba przekonania do Ray Tracingu także twórców gier. Oferujące śledzenie promieni tytuły dostępne na rynku można policzyć na palcach jednej ręki, a pewnie wystarczyłoby palców też na doliczenie tych pozostających w produkcji. Taka aktualizacja oznacza, że na świecie pojawi się 10 milionów urządzeń wspierających tę technologię, a to całkiem solidna baza, żeby było wreszcie dla kogo te efekty dodawać. Nie tak pewnie Nvidia wyobrażała sobie początki swojej nowej zabawki, ale za bardzo innego wyjścia na razie nie ma...
Krzysztof Kempski