W polskim We. the Revolution zostaniemy sędzią w czasach Rewolucji Francuskiej
Grę na pokład wziął Klabater.
Twórcy obiecują jednak, że rozgrywka nie sprowadzi się tylko do tego. W grze pojawią się elementy strategii turowej. Będziemy musieli zręcznie manewrować między różnymi frakcjami walczącymi o władzę w Paryżu - oznacza to zabawę w polityczne intrygi i umiejętne planowanie swoich ruchów. Jak mówi Dawid Ciślak, reżyser gry:
Niestety, studio nie podzieliło się jeszcze zwiastunem, a do dyspozycji mamy tylko minimalistyczne screeny. Po nich można jedynie docenić obrany styl artystyczny. Twórcy określają go jako połączenie prostoty poligonów i malarstwa neoklasycystycznego. Brzmi ładnie. Wygląda jeszcze ładniej. A gdyby tak szło to w parze z dobrymi animacjami, to już w ogóle bomba. Te jednak podobno sprowadzają się do minimum, tytuł stawia raczej na statyczne plansze. Tak czy inaczej - czekamy na zwiastun.
Prognozy są obiecujące. Oby tylko deweloperom starczyło pomysłów; przypomina mi się los 911 Operator, indyka ze świetnymi założeniami, który szybko wpadał w pętlę monotonii. Ale skoro tutaj i posiedzimy w sądzie na ponad stu sprawach, i poknujemy na politycznej scenie... Oj, We. the Revolution zdecydowanie wzbudza zainteresowanie. Losy gry można śledzić na jej oficjalnym profilu na Facebooku.
Patryk Fijałkowski