W Mirror's Edge Catalyst gra się jak w Mirror's Edge. Czy potrzeba lepszej rekomendacji?
Faith jest wciąż w świetnej formie. Na dodatek ma więcej wolności i gardzi bronią palną, co może jej wyjść zdecydowanie na dobre.
10.08.2015 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Obserwując materiały promocyjne Catalyst i grając w piętnastominutowe demo, towarzyszyła mi jedna wyrazista refleksja: że twórcy wiedzą, co robią; doskonale zdają sobie sprawę, co w Mirror's Edge było doskonałe, co zaledwie dobre, a co nie do końca udane. Uzbrojeni w tę wiedzę wzięli się za tworzenie upragnionego przez fanów sequela i niech mnie Faith kopnie, jeśli nie są na dobrej drodze do stworzenia gry nie tylko równie wartościowej co pierwsza część, ale może nawet lepszej.
Forma prezentacji: pięciominutowy pokaz z komentarzem twórców i mozliwość ogrania piętnastominutowego dema
Estetyka pozostała na szczęście niezmienna - znowu wędrujemy po dachach i wnętrzach szklanych, sterylnych wieżowców, znowu przeważa biel i czerwień znacząca nam ścieżkę, znowu nasze przygody wzbogaca perfekcyjna ścieżka dźwiękowa. Sama Faith też się właściwie nie zmieniła. Nie musiała. Sterowanie jest znajome - mamy przycisk związany z akcjami "dolnymi" (wślizgi, kucanie, turlanie się) i przycisk do akcji "górnych" (skakanie, bieg po ścianach, wybicie). Nie potrzebujemy też uaktywniać biegu, bo Faith nieustannie pędzi przed siebie. Do jej zestawu ruchów doszła za to linka, której użyjemy czasem jak liany.
Mirror's Edge Catalyst
Przemodelowania doczekała się walka. Przede wszystkim całkowicie zrezygnowano z broni palnych. Każdy kto grał w poprzednią część, pamięta z pewnością, że ten element gry dosyć mocno odstawał od spójnej stylistyki tytułu. Teraz Faith skupi się tylko na walce wręcz - podczas dema miałem okazję pokonać czterech żołnierzy i satysfakcja była ogromna. Udźwiękowienie (pękające szkło w szybkach kasków!) i animacje sprawiają, że czuć siłę ciosów posyłających przeciwników na glebę. Aby pozostać nietkniętym przez kule należy być w ciągłym ruchu, co powinno również udynamicznić starcia. Żałowałem, że wersja demonstracyjna pozwoliła na tak mało pojedynków - póki co ten aspekt zapowiada się znakomicie.
Inną ważną zmianą względem poprzedniej części jest otwarty świat bez ekranów ładowania. Czy wyreżyserowane przez twórców choreografie, który wykonywaliśmy w pierwszej części, mogą mieć rację bytu w świecie dającym nam co najmniej kilka możliwych ścieżek? Okazuje się, że tak. Miałem okazję pobiegać trochę po dachach bez żadnego celu i której drogi bym nie wybrał, flow parkoura był zachowany. Twórcy podkreślają, że bardzo dużo uwagi poświęcają temu, by Miasto ze Szkła uczynić jak najlepiej zaplanowanym pod kątem płynnego przemieszczania się. Wydaje mi się też, że ciekawie będzie poznawać stopniowo te dachy, uczyć się ich układu i znajdować najbardziej optymalne ścieżki. Oswajać się z miastem. Może to powiększyć imersję.
Mirror's Edge Catalyst
Ostatnim elementem, który doczeka się zmiany, ma być fabuła. Poznamy początki historii Faith i nie powiążemy ich raczej z pierwszą częścią. Twórcom zależało na świeżym starcie i lepszym oraz ciekawszym rozrysowaniu stworzonego uniwersum. Chcą bardziej pochylić się nad światem. Czy im to wyjdzie? Tutaj akurat trudno cokolwiek rokować, bowiem nasze informacje o historii są szczątkowe. Podobały mi się za to dobrze wyreżyserowane przerywniki filmowe na silniku gry, w których podziwiać mogliśmy Faith. Modele postaci graficznie prezentowały się bardzo ładnie, świetnie wyglądały też ciemne ulice podlewane deszczem. Potem demo przeniosło nas w środek słonecznego dnia już na dachu jednego z wieżowców i zniknęły gdzieś niestety detale, które zachwycały w poprzedniej sekcji. Tam mogłem podjąć się trzech misji pobocznych - jedno było wyścigiem z przeszkodami, drugie pokonaniem wspomnianych żołnierzy, a trzecie polegało na znalezieniu drogi do elektronicznego billboardu w celu zhakowania go, by wyświetlał logo ugrupowania Faith. To ostatnie nie było takie proste, co zdecydowanie ucieszyło.
Mirror's Edge Catalyst
Większy nacisk na świat oraz fabułę, otwarte lokacje, które wciąż pozwalają na efektowne podniebne akrobacje, walka pozbawiona niepasujących do Faith broni palnych - czy zaplanowane zmiany nie wyglądają naprawdę dobrze? Powtórzę się: póki co wszystkie znaki na niebie i dachach wieżowców wskazują na to, że Dice dostarczy nam co najmniej równie dobrą odsłonę Mirror's Edge. Warto było czekać tyle lat i warto uzbroić się w jeszcze trochę cierpliwości, by twórcy mogli odpowiednio zadbać o wszystkie nowe elementy.
Patryk Fijałkowski