W Heroes of Might and Magic III najlepiej grało się ze znajomymi [WSPOMINKI]

W Heroes of Might and Magic III najlepiej grało się ze znajomymi [WSPOMINKI]

W Heroes of Might and Magic III najlepiej grało się ze znajomymi [WSPOMINKI]
marcindmjqtx
28.02.2014 18:30, aktualizacja: 15.01.2016 15:40

Są takie gry, które wspominam z łzą w oku. Jedną z nich jest bez wątpienia Heroes of Might and Magic III. Szczególnie jeśli chodzi nie o ślęczenie samotnie przed monitorem, ale zapraszanie do zabawy najlepszych kumpli.

Dziś kanapowe granie nie jest tak popularne jak kiedyś. Sam muszę się przyznać, że nie pamiętam kiedy ostatni raz siadłem ze znajomymi, żeby oddać się wspólnie elektronicznej rozrywce - nawet na domowych imprezach nie starcza sił na konsolę. Ale lata temu, kiedy zamiast pudełka pod telewizorem, ślęczałem godzinami nad 14-, a później 15-calowym monitorem CRT, trwające pół dnia nasiadówy przy jednej klawiaturze i jednej myszce były chlebem powszednim. Trochę przez to, że nie mieliśmy jeszcze dostępu do Internetu, a nie każdy z nas miał możliwość przewiercenia okna i poprowadzenia przewodu do sieci lokalnej. Grało się głównie w FIFĘ (jedna osoba na klawiaturze, druga na myszce) lub w Mortal Kombat - hardkorowo, na jednej klawiaturze, co musiało wyglądać przezabawnie. Obok tych dwóch klasyków prawie zawsze pojawiał się jeszcze jeden. Taki, przy którym godziny mijały niczym minuty, a podróż do baśniowego świata była tak silna, że dopiero telefony od rodziców zmuszały nas do jego opuszczenia i powrotu do domu. Boję się pomyśleć, jak wiele godzin spędziłem grając z przyjaciółmi w Heroes of Might and Magic III.

Wyszedł ze śmieciami i nie wrócił Do wspólnych posiedzeń przy turowej strategię od The 3DO Company miałem jednego, zawsze chętnego kumpla. I nie miało dla nas znaczenia, czy za oknem świeciło słońce, zachęcając do chwycenia piłki i strzelania goli do bramki między dwoma drzewami, czy padał akurat śnieg przypominając, że pomimo tych kilkunastu lat na karku, wciąż lubimy chwycić sanki i szaleńczo zjeżdżać z górek. Heroes of Might and Magic III wygrywało również z obowiązkami domowymi, którymi „obarczali” nas rodzice. Ów „hirołsowy kompan” mieszkał w tej samej klatce co ja, kilka pięter wyżej, więc przy każdej możliwej okazji wpadał do mnie pograć. Najbardziej zapadły mi w pamięć sytuacje, kiedy schodził w kapciach wyrzucić śmieci, zostawiał kubeł przy śmietniku, by po chwili siedzieć u mnie w pokoju i rozgrywać kolejną rundę w jedną z naszych ulubionych gier. Jego rodzice doskonale wiedzieli, że jeśli po 10 minutach od wyjścia z domu, nie wraca, oznacza to, że siedzi u mnie.

Heroes of Might and Magic III

Ja wcale nie byłem gorszy. Pod pretekstem odniesienia płyty czy kilkunastominutowych odwiedzin wbiegałem kilka pięter wyżej i siedziałem do późnej nocy. Tak późnej, że zawsze w pewnym momencie rozlegał się u sąsiadów telefon „Paweł, jest już 22, naprawdę nie wypada tak długo u kogoś siedzieć”. Z ulgą reagowałem na dzwonek do drzwi. Zawsze była to moja Mama, która niby przyszła po mnie, ale zostawała jeszcze na godzinną kawę, więc graliśmy dalej. Czasem też we trójkę, bo ów sąsiad posiadał młodszego brata.

Nigdy nie nudziliśmy się przy HoMM3 Wielu osobom wydaje się, że frajda ze wspólnego grania na jednym komputerze czy jednej konsoli zawsze wiąże się albo z kooperacją albo z rywalizacją. No bo co jest lepszego od wspólnego radzenia sobie z kłopotami lub prania po wirtualnej twarzy lubianego mniej lub bardziej kumpla. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że patrzenie jak znajomy odbębnia swoje tury i walczy swoimi jednostkami nudzi. Nic bardziej mylnego. Zawsze w dobrym tonie było doradzić, jeśli akurat miałem lepszy pomysł na przeprowadzenie starcia. Albo wyśmiać, kiedy znajomy popełniał kardynalny błąd. To trochę jak wspólne przechodzenie gry, kiedy jedna osoba trzyma w rękach pada, a druga po prostu patrzy. Co ciekawe, obaj zawsze byliśmy w pełni pochłonięci przez baśniowym świat gry, niezależnie od tego, czyja przypadała akurat tura. To magia Heroes of Might and Magic III, które łapało w kilka sekund, wciągało do swojego uniwersum i nie pozwalało go opuścić. Nie żebyśmy chcieli. Rekordem było chyba rozpoczęcie sesji około godziny 9 rano, a skończenie jej przed 23. Oczywiście podziękowania dla rodziców, którzy czasami przymykali oko na nasze „nerdostwo”.

Heroes of Might and Magic III

Gra dla wszystkich Pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wielu z nas grało w Heroes of Might and Magic III. Miłośnicy platformówek, wyścigów, produkcji sportowych - nawet osoby, które na ogół gardziły tego typu grami. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć fenomenu HoMM3 i tego, jakim cudem gromadzi przed monitorami osoby o tak różnych growych zainteresowaniach. Nigdy nie umiałem też oprzeć zabawie. Pamiętam, jak kiedyś odwiedziłem innego znajomego, dosłownie na chwilę, oddać pożyczone płyty z grami. Wszedłem do jego pokoju, gdzie na piętrowym łóżku siedziało kilka osób, grali na zmianę w HoMM3. Miałem tylko zerknąć okiem, a zostałem na godzinę, patrząc jak grają inni. Kolejną dwie spędziłem wskakując do gry na swoje tury. 3 godziny zamiast 15 minut. Zupełnie przypadkiem. Do dziś pamiętam jednego z współtowarzyszy zabawy, który zamiast "doświadczenie" mówił „ekspertyza”, nie rozumiejąc, dlaczego wszyscy śmiejemy się pod nosem. Dodam, że nie dorastaliśmy mu w tej grze do pięt. Taki lokalny wymiatacz.

Heroes of Might and Magic III to jedna z najważniejszych gier mojej młodości. I choć również przy dwójce spędziłem mnóstwo czasu, to po pierwszym włączeniu części trzeciej padłem na kolana. Gra wyglądała obłędnie, była przepiękna, za sprawą swojej baśniowej otoczki wciągała jak bagno. Mechanika rozgrywki była podobna do dwójki, więc od razu czułem się jak w domu. Koślawe z dzisiejszego punktu widzenia intro cały czas wywołuje ciarki na moich plecach, potrafię w nocy o północy powtórzyć przynajmniej kilka mówionych w nim fragmentów. "Czwórka" była dla mnie sporym rozczarowaniem, dlatego postanowiłem zakończyć swoją przygodę z serią właśnie na części trzeciej. Trochę trudno mi uwierzyć, że od jej premiery minęło już równo 15 lat.

But my duty is clear. My father's kingdom must survive. Erathia must not fall to it's enemies.

Tak było.

Paweł Winiarski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)