W Chinach biorą się za gry, w których możemy kupić kota w worku
Gracze będą musieli być informowani o szansach na wylosowanie poszczególnych przedmiotów z rozmaitych skrzynek za dolca lub dwa.
Fajnie jest po meczu w Overwatch dochrapać się skrzynki z lootem. Miło otworzyć takową po uzbieraniu odpowiedniej liczby kluczy w Call of Duty: Infinite Warfare. Gorzej, gdy polujecie na coś konkretnego - broń czy skórkę dla postaci, a gra nie chce zapakować akurat tego do skrzynki. Wydawcy wiedzą, że prędzej czy później, ktoś stwierdzi, że może dzisiaj nie zamówić pizzy tylko nakupić wiele skrzynek za prawdziwą kasę. W swoim tekście o systemie mikrotransakcji w Overwatch Paweł Kamiński wspomniał faceta, który nagrywając filmik z otwierania 101 skrzynek w grze, większość z nich pominął, bo była tam drobnica, którą chwalić się nie warto. Cena 100 skrzynek? 338 złotych.
Mi i tobie może to się nie mieścić w głowie, ale takie kwoty można błyskawicznie przepuścić w przerażającej liczbie gier sieciowych. I ludzie to robią, ślepo zdając się na łaskę maszyny losującej, której zasad nie znają. Hazard to mało powiedziane.
W Chinach będzie inaczej. PCGamesN podaje za NeoGAF-em, że chińskie Ministerstwo Kultury wprowadziło nowe regulacje, które nakazują autorom gier podawanie dokładnych szans na wylosowanie czy stworzenie (w grach, które to umożliwiają) konkretnych przedmiotów wraz z listą ich właściwości. Informacje muszą być zamieszczone na stronie gry, dedykowanej zagadnieniu witrynie lub w samej grze. I muszą być dostępne do wglądu przez ponad 90 dni.
Brzmi jak spore utrapienie dla autorów i wydawców, ale umówmy się - los graczy jest dla nas ważniejszy. A dzięki temu wymogowi, będą oni dużo lepiej poinformowani na temat tego, co "maszyna losująca" może wypluć. Kupno skrzyń z lootem wciąż będzie hazardem, ale wymóg zachowywania informacji o szansach powinien sprawić, że wydawcy czy autorzy gry nie będą mogli naciągać graczy. Jeśli okaże się, że szansa na wylosowanie fajnych przedmiotów jest minimalna, niektórym może przejdzie ochota na pociąganie wajchą wirtualnego jednorękiego bandyty.
Ale póki co mówimy o Chinach, choć najprawdopodobniej publikowane tam informacje o prawdopodobieństwie wylosowania czegoś fajnego w grach wydanych również na zachodzie będziemy mogli wykorzystać. Chcielibyście takie regulacje w Europie?
Maciej Kowalik