W Borderlands 2 będzie stwór, który ma nam dać mocno w kość
Gearbox rzuca wyzwanie graczom. Przyjmiecie je?
Nazywa się Terramorphous. Jest obrzydliwym czerwiem, który czai się w późniejszych etapach gry i aby go pokonać, będzie potrzebna ścisła współpraca czterech członków drużyny wyposażonych w najmocniejszy sprzęt, jaki uda się znaleźć.
"Jeżeli podczas walki z nim nie przeklniesz pod naszym adresem kilka razy, to znaczy, że nie wykonaliśmy zadania" - zapowiada producent gry, Randy Varnell.
Zadanie posyłające graczy na łowy na Terramorphousa nazywa się "You.Will.Die. (Seriously.)".
Z początku myślałem, że Gearbox na serio będzie chciał stworzyć stwora z minimalną szansą na zabicie, ale chyba nie będzie tak źle:
Możesz walczyć z Terramorphousem wiele razy i za każdym razem będzie wyrzucał z siebie inny łup. Niektóre z najlepszych sprzętów w grze, świetne legendarne przedmioty, będą wypadały z tego gościa. Ma przedmioty, które będą wypadały tylko z niego. Istnieją legendarne przedmioty, które znajdziecie tylko u niego. Czyli mimo wszystko, da się go upolować. A skoro już raz się go załatwi, to czy drugi będzie wyzwaniem?
Trochę żałuję, że nie poświęciłem pierwszej części Borderlands tyle czasu co niektórzy znajomi. Wiele się nasłuchałem o ich przygodach na wyższych poziomach, ale sam jakoś nie mogłem zebrać drużyny na odpowiedniej platformie i dojść wystarczająco daleko (grę "przeszedłem" w pojedynkę i było to średnio porywające przeżycie). Teraz gdy czytam tego rodzaju zapewnienia o projektowaniu wysokiego poziomu trudności, zaczynam nabierać coraz więcej ochoty na drugą część. Tylko czy znajdę drużynę?
Tak zwany "end-game", część gry przeznaczona dla tych, którzy zainwestują w nią najwięcej czasu zawsze brzmi atrakcyjnie w zapowiedziach i opowieściach tych, którzy tam dotarli, ale czasami zastanawiam się, czemu nie można oferować wysokiego poziomu trudności i wyzwania już na starcie? Diablo 3 jest tego najlepszym przykładem. Świadomość, że muszę poświęcić kilkadziesiąt godzin aby poczuć, że przeciwnicy stali się wymagający, skutecznie zniechęciła mnie przed przedzieraniem się przez poziom trudności "koszmar". Bez względu na to, jakie delicje czają się na "inferno".
Oby z Borderlands 2 było inaczej.
Źródło: Eurogamer
Konrad Hildebrand