W bardzo odległej galaktyce może być tylko jeden Battlefront. Fanowski remake musi odpuścić markę Gwiezdnych Wojen
Autorzy byli już po słowie z Valve, ale Lucasfilm strzeliło pierwsze, a EA dobiło projekt w jego obecnym kształcie.
Cóż. Umówmy się, że nie jest to najbardziej zaskakujący finał historii, w których fani tworzą remake ulubionej gry bez błogosławieństwa posiadaczy praw do marki. Często, gdy tylko zrobi się o projekcie głośniej, prawnicy wystrzeliwują ostrzegawczą salwę. O Galaxy in Turmoil - grze mającej być Battlefrontem jakiego nie potrafiło stworzyć DICE zrobiło się głośno w czerwcu. Autorzy poinformowali wtedy na swojej stronie, że na przekór obawom wszystkich, gra ma już zapewnioną dystrybucję na Steamie. W firmowej kantynie Frontwire Studios nastroje musiały być wtedy przednie:
I tutaj mamy dobry moment na pierwsze takty Marszu Imperialnego. Valve mogło się zgodzić na sprzedaż gry na Steamie, ale to do Lucasarts i EA (jak to Yoda mówił - "dwóch zawsze ich jest"?) należało ostatnie słowo w tej sprawie. To słowo to "nie".
Jak się okazuje, Lucasfilm jeszcze w czerwcu wysłało do Frontwire nakaz wstrzymania prac nad Galaxy in Turmoil. Studio postanowiło negocjować, ale wszystko spełzło na niczym, bo choć normalnie Lucasfilm mógłby udzielić studiu licencji na wykorzystanie marki Gwiezdnych Wojen, to zabrania mu tego umowa Disneya z Electronic Arts, które ma wyłączność na gry z tego uniwersum do 2023 roku.
Szef studia Frontwire - Tony Romanelli próbował szukać wyjścia z sytuacji, jak na przykład możliwość, by EA sprzedawało jego grę na Originie. Nic z tego. Romanelli i jego prawnicy są przekonani, że fanowski, darmowy projekt mieści się w granicach dozwolonego użytku, ale - co zrozumiałe - nie zamierza walczyć z gigantami w sądzie. Ale nie zamierza też po prostu wywalić wszystkiego do śmieci.
Co to oznacza? Gwiezdne Wojny wylecą z Galaxy in Turmoil, ale gra dalej będzie darmowa (bez mikropłatności), trafi na Steama i zaoferuje bitwy na 64 graczy, starcia ziemia-powietrze, zniszczalne okręty wojenne i pełną kampanię dla jednego gracza. W pewnym momencie możemy spodziewać się, że Galaxy in Turmoil trafi na Kickstartera, ale dopiero wtedy, gdy ekipa będzie miała się już czym pochwalić.
I gdy będzie pewna, że prawnicy EA, którzy od teraz mocno będą przyglądać się poczynaniom Frontwire, nie będą mogli się do niczego przyczepić. Frontwire zrobiło sobie w tym roku niezłą kampanię reklamową i ładnie ustawiło się w pozycji Rebelii, która nie da się stłamsić Imperium. Oby tylko Apeiron - fanowski remake Knights of the Old Republic, który nie bawi się w udawanie, że wcale nim nie jest - nie zapłacił wyższej ceny za ewentualną chęć EA do zrobienia porządku w galaktyce. Alderaan, pamiętamy!
Maciej Kowalik