W 2016 roku: Pewnie nie zagram w Dishonored 2, ale mnie to nie smuci. Patrzę na Primal i znów mam powód, by czekać na Far Cry
Nie wiem, co sądzić o powrocie Dooma, ale co by się z nim nie działo i tak ma więcej sensu niż szarganie resztek dobrego imienia marki Fable.
29.12.2015 | aktual.: 22.01.2016 12:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najbardziej czekam na: Fire Emblem Fates
Pisałem już, że dla Fire Emblem Awakening kupiłem 3DS-a. Biorąc pod uwagę, że moje gry na tę konsolkę da się zliczyć na palcach jednej ręki, ta deklaracja ma swój ciężar. Takich rzeczy się już przecież nie robi. Ale Fire Emblem to wyjątek i ucieczka od świata, w którym strategiczne erpegi wyginęły, a turowy system walki odstrasza nawet autorów remake'a Final Fantasy VII.
Awakening było rzadkim połączeniem trzech rozrywkowych gatunków. Rzadkim z tego względu, że warstwyRPG,strategiii anime złożyły się tam na przepiękną harmonię. Niesamowicie grywalną, głęboką opowieść, która przez wiele godzin na przemian zmuszała do wysiłku i wzruszeń. Smuciła, zaskakiwała i pozwalała czerpać z ciężko wywalczonych sukcesów olbrzymią frajdę. W zarządzaniu drużyną, w scenkach przerywnikowych czy w trakcie samych starć, których niuanse mogą przyprawić współczesnego gracza o krwotok z nosa - zawsze czuło się, że obcuje się z arcydziełem. Kocham tę grę, mimo tego, że raz za razem dostaję w niej baty.
Nie wiem o Fates wiele. Będzie czerpać masę rozwiązań z Awakening (m.in. dotyczące związków między postaciami) i robi go ta sama ekipa. Absolutnie mi to wystarcza. Jest nawet wskazane i przyjemne w świecie, w którym o grach na długo przed premierą możnapisaćelaboraty na podstawie samych zwiastunów. "O, ale fajny boss". "Ciekawe, na którym poziomie będę miał ten atak". "Tego gostka muszę mieć w drużynie". O ileż przyjemniej jest grać na świeżo? Spróbujcie czasem. Gdy zarabia się na życie pisaniem o gierkach jest o to trudniej, ale i tak czasem próbuję.
Czekam też na:Uncharted 4: A Thief's End, Dark Souls III, The Banner Saga 2, Ace Combat 7
Może zaskoczyć: Far Cry Primal
"Zaskoczyć", bo choć Far Cry 4 było fajną grą, to recycling pomysłów z trójki zabijał we mnie sporo frajdy, którą można było czerpać z polowania na Pagana Mina. Bałem się, że Ubi znów zacznie produkcję taśmową, ale Primal wygląda przyjemnie inaczej. Nie tylko od Far Cry 3 i 3,5. W ogóle - inaczej od innych święcących triumfy gier. Nie wiem jak wróży to sprzedaży, ale mnie to zachęca. Nawet jeśli moją ulubioną bronią znów będzie łuk, bo akcja toczy się dłuższą chwilkę (eufemizm) przed wymyśleniem prochu. Kapitalnie wygląda napuszczanie kontrolowanych przez bohatera prehistorycznych zwierząt na wrogie plemiona i ich obozy. A i jeden z największych plusów poprzednich Far Cry'ów - otwarty, żyjący świat - siłą rzeczy będzie musiał być tu jeszcze ciekawszy. Takkar ze skórzaną przewieszką na tyłku będzie jednym z jego trybików, który będzie musiał mieć oczy dookoła głowy, by z łowcy nie zmienić się w stratowaną przez mamuta ofiarę. Czuję, że wyniknie z tego masa nieoczekiwanych zwrotów akcji i niezaplanowanych scenariuszy. To za nie straszliwie pokochałem Far Cry 3, któremu niektórzy próbowali zarzucać, że mimo wszystko jako strzelanina nie jest przesadnie dobry. Primal ucieknie od porównań hen, w czasy ludzi pierwotnych. W to mi graj, bo zawsze stawiałem strzały, nóż i skradanie ponad rozwałką z CKM-a. Fajnie, że Ubi podejmuje to ryzyko.
Zaskoczyć może też: Batman:A Telltale Games Series, Shadow Warrior 2, Outlast 2, Sniper: Ghost Warrior 3
Pewnie przełożą: Dishonored 2
Na oficjalnym zwiastunie widniała "wiosna". Na facebookowym profilu został już sam rok 2016. Nie trzeba być Nostradamusem, by przewidywać, że wydawca znów ciut optymistycznie podszedł do sprawy ewentualnej daty premiery. Nie zdziwię się jeśli to 2016 zmieni się w 2017, ale też nie będę z tego powodu smutny.
Dishonored to wciąż jedna z moich ulubionych gier ostatnich lat. Kapitalna skradanka, w której możemy robić rzeczy, o których się projektantom z innych studiów nie śniło. Corvo jest marnym bohaterem, ale nadrabia to miasto, w którym działa. Oryginalne, klimatyczne, gęste od pobocznych wątków i wyzwań, które ktoś nieuważny łatwo przegapi. To jedna z nielicznych gier, która nie schlebiała gustom mas i naprawdę odwdzięczała się za poświęconą jej uwagę. Zbrodnią był tylko brak trybu New Game Plus. Liczę, że w sequelu go nie zabraknie, ale podwojenie liczby grywalnych postaci i tak kapitalnie wpłynie na frajdę z zabawy. Nie mogę się doczekać nowych zdolności i tego, jak przez te 15 lat, które upłyną od wydarzeń z pierwszej gry, zmieniło się królestwo. W Dishonored studio Arkane w obu przypadkach zawiesiło poprzeczkę bardzo wysoko. Stworzenie wieloetapowych misji, w których gracz będzie mógł popisać się kreatywnością, ale jednocześnie nie będzie czuł się wszechmogącym bogiem wojny to trudna sprawa. Wpisanie ich w ciekawy świat, opowiadający swoją historię trochę od niechcenia, wymaga przywiązywania olbrzymiej wagi do detali. Do okiełznania jest też nowy, autorski silnik... Niech opóźniają. W tym wypadku fuszerki nie wybaczę.
Spóźnić się może też:Gears of War 4, Mass Effect: Andromeda, Horizon Zero Dawn
Boję się, że zawiedzie: Doom
Wolfenstein nie zawiódł, ale o Dooma trochę się boję. Przecież póki co ten projekt to ciągnąca się od 2008 rokuhistoriakasacji, rozczarowań i zmian. Multiplayerowa alfa nic nie zmieniła, bo a) była alfą, b) mam w co grać w sieci. Od Dooma oczekuję przede wszystkim klimatycznego, piekielnie emocjonującego singla z wielkimi, paskudnymi demonami, graficznymi fajerwerkami i odjechanym uzbrojeniem - czegoś, czego FPS-y nie dały nam od dawna. Gameplay z E3 sygnalizował, że wszystkie elementy będą na miejscu, ale czemu wokół powrotu TAKIEJ marki znowu jest tak cicho? I po co komu to multi, które nie ma szans dorównać dynamiką najlepszym multiplayerom od ID dopóki konsole będziemy obsługiwali padami, a nie mychą i klawiaturą. Nie ma co zaklinać w tym temacie rzeczywistości. Wolfenstein obył się bez trybu sieciowego i czy ktoś na to narzekał? A Doom to coś więcej niż kolejny tytuł, kolejnej gry. Sięgnięcie wydawcy po taką markę musi być znakiem, że jest on gotowy na konfrontację z olbrzymimi oczekiwaniami. To ryzykowna zagrywka. W czasach, gdy firmy doskonale opanowały mamienie mas zwiastunami i sprzedawanie im gier na długo przed premierą, ryzyko jest mniejsze niż wcześniej, ale i tak Bethesda może być pewna, że w przypadku wpadki, nikt nie zostawi na niej suchej nitki. Dobrze, że na horyzoncie majaczy już kolejny Wolfenstein. W razie czego, będzie się czym pocieszać.
Boję się również o:Mafia III, Hitman, Halo Wars 2, The Witness
To się nie uda: Fable Legends
To już trzecie Fable, które z trylogią - nierówną, ale i tak bardzo przyjemną - gier RPG nie ma w zasadzie nic wspólnego. Opóźniana kilka razy naparzanka 4 na 1 przeszła po drodze na model free-to-play i kopnął ją zaszczyt wpisania na listę gier, w które posiadacze Xboksów One zagrają z pecetowcami, którzy nie boją się Windowsa 10. Ale na premierę najnowszegosystemu operacyjnegoMicrosoftu gra się nie wyrobiła. Studio Lionhead nawet nie podgrzewa szczególnie atmosfery nowymi materiałami. Nie chwali się nowymi pomysłami. Czuć zrezygnowanie i trudno się temu dziwić, bo marka Fable nie znaczy już nic, ale Microsoft wciąż tego nie zauważa. Idę o zakład, że projekt już dawno by pogrzebano, gdyby nie ta nieszczęsna obietnica zabawy międzyplatformowej. Wycofanie się z niej teraz oznaczałoby wizerunkowy strzał w stopę. To oczywiste, że ta gra wyjdzie, ale po miesiącu grać w nią będą już tylko pracownicy Microsoftu. Przymusowo.
Zupełnie nie wierzę też w:The Division, Homefront: The Revolution
Pobożne życzenia: Mass Effect Trilogy HD Remaster
Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że nie ma na to szans. Ale wiadomo jak to było z Shepardem. Też nie miał szans, a jednak...
EA nie chce robić remasterów, okazji do ogrania trylogii była masa, a odświeżenie trzech tak olbrzymich gier nie byłoby proste. Nie postawiłbym na to złamanego grosza, ale kciuki trzymam. Bo Mass Effect to kapitalna seria stworzona z rozmachem, który jest już rzadkością. Nie wyobrażam sobie odpalenia Andromedy bez ponownego nura w galaktykę Widm i Żniwiarzy, a wolałbym to robić na sprzętach obecnej generacji. Taki remaster mógłby też posłużyć za pewnego rodzaju poligon doświadczalny dla nowych pomysłów na kolejną grę jeśli tu i ówdzie coś by dodano, podszlifowano, zmieniono. Wystarczy przypomnieć sobie wypowiedzi pracowników Naughty Dog o tym, jak praca przy remasterze The Last of Us zaprocentuje przy okazji Uncharted 4. No i nie spodziewam się Andromedy w 2016 roku. Może rok później, a markę warto utrzymać w jakiś sposób przy życiu i przypominać graczom, że mają na co czekać i powinni to robić. Drogi, święty Mikołaju...
Chciałbym też zobaczyć:arcade'ową koszykówkę w stylu NBA Jam, nowego Motorstorma
Maciej Kowalik