W 2016 roku: Homefront może być niezłym zaskoczeniem. Zapowiedź Half-Life'a 3 też

W 2016 roku: Homefront może być niezłym zaskoczeniem. Zapowiedź Half-Life'a 3 też

W 2016 roku: Homefront może być niezłym zaskoczeniem. Zapowiedź Half-Life'a 3 też
Paweł Olszewski
28.12.2015 11:00, aktualizacja: 22.01.2016 12:02

Ale najbardziej i tak czekam na grę indie. Tak jakby indie.

Najbardziej czekam na: Hellblade

Obraz

Tak jakby indie, bo Hellblade zapowiada się po prostu na coś, co jeszcze kilka lat temu umiejscowilibyśmy na półce z grami ze średniej półki. Przy dzisiejszej "indieapokalipsie" i z drugiej strony parciu na AAA, a także rozpowszechnieniu cyfrowej dystrybucji, Ninja Theory nazywa swoją grę "niezależnym AAA". Niezależnym, bo chociaż Brytyjczycy blisko działają z Sony (agrabędzie też na PC), to nie mają wydawcy. Dziesięciomilionowy budżet to po prostu ich oszczędności plus pieniądze z organizacji charytatywnej Wellcome Trust, z którą blisko współpracują. I to jest jeden z powodów, dla którego czekam na Hellblade.

Ninja Theory to nie tylko mistrzowie tworzenia slasherów ze świetną mechaniką (Heavenly Sword, DmC: Devil May Cry) i atmosferą (Enslaved), ale też dojrzałą fabułą (wszystkie wymienione). Każda ich gra poruszała jakieś naprawdę istotne wątki. Nawet robiąc dla Capcomu nowe DmC udało im się uwikłać Dantego w ciekawą i tak naprawdę dojrzałą historię. Hellblade idzie tym samym tropem, łamiąc tabu i stereotypy choroby psychicznej, a dokładniej zaburzenia schizoafektywnego, na które cierpi główna bohaterka. Jest to trauma po ataku Wikingów mordujących plemię znanej z trailerów Senuy. W jej skórze doświadczamy więc mniej więcej tego, co cierpiące na to schorzenie osoby. Omamy wzrokowe i słuchowe czy wizje to coś, co może być twórczym rozwinięciem przestrzeni Limbo z DmC. Nie boję się też trywializacji tematu. Ludzie z Ninja Theory w kolorowej grze o skakaniu po platformach potrafili opowiedzieć poruszającą historię o ludzkiej naturze z zakończeniem, które kopie równie mocno co te z The Last of Us. W Hellblade nie powinno być gorzej.

Czekam też na:Mafia 3, Uncharted 4, Unravel, Adrift

Może zaskoczyć: Homefront: The Revolution

Kategoria nazywa się "może zaskoczyć", ale ja wiem, że zaskoczy. Z Homefront: The Revolution spędziłem na Gamescomie kilka kwadransów i bawiłem się zaskakująco dobrze. Podobnie zresztą było z Mad Maksem, po którym też nie spodziewałem się niczego dobrego, a na targach stałem godzinę przy stanowisku z grą! Wracając jednak do Homefronta - ta gra nie ma nic wspólnego z tworem THQ (R.I.P.) pod tym samym tytułem. Nic poza tytułem i perspektywą. To wciążFPS, ale tym razem przemyślany, z własną tożsamością, a nie po prostu kalka Call of Duty. Rozgrywka jest wolniejsza, wrogów też jakby tu mniej. Zamiast wylewających się falami przeciwników mamy niezbyt liczne patrole żołnierzy, z którymi można pobawić się w kotka i myszkę. Spora w tym zasługa odchodzącej od wąskich korytarzy architektury poziomów. Udostępniona w grze przestrzeń nie może konkurować z serią Far Cry, ale jest na tyle duża, żeby pojeździć sobie po niej crossem. Nawet ten element jest zaskakująco dopracowany, a zręcznościowy, ale "ciężki" model jazdy dobrze komponuje się z niespieszną akcją i ładnym, choć ze względu na dobrane filtry ponurym otoczeniem. Czekam i aż się dziwię, że o tej grze jest tak cicho. Homefront: The Revolution to w tej chwili mój najbardziej oczekiwany FPS 2016 roku.

Zaskoczyć może też:RIME, Firewatch, Kingdom Come: Deliverance

Pewnie przełożą: The Last Guardian

Obraz

The Last Guardian pierwszy raz pokazano na targach E3 w 2009 roku, sama gra powstaje jednak co najmniej od 2007 roku. 2017 jest więc moim zdaniem realną datą premiery. Dlaczego? Bo więcej niż 10 lat w produkcji byłoby już przegięciem. A tak na poważnie, to już taka tradycja, że gryTeam ICO przesuwają się na kolejne miesiące, lata i generacje. Było tak z ICO, które pierwotnie powstawało z myślą o pierwszym PlayStation, żeby pojawić się na Czarnuli, jest tak z The Last Guardian, które z PS3 przeskoczy na PS4. Fakt zmiany generacji w połączeniu z przedłużającą się produkcją i zamieszaniem związanym z zatrudnieniem w Sony Fumito Uedy (choć Kojima go przyćmił) nie wróżą rychłej premiery. Wierzę jednak, że ta w końcu nastąpi. Sony wyciągnęło już z podobnego developerskiego piekła Until Dawn, przepisało scenariusz, mechanikę i kod z PS3 na PS4, uzyskując zaskakująco dobry efekt. Tutaj doskonale wiemy czego się spodziewać, efektu "wow" raczej nie będzie. Podobnie jak tej gry w 2016 roku.

Spóźnić się może też:DayZ, Gears of War 4, Battlefield 5

Boję się, że zawiedzie: Horizon: Zero Dawn

Killzone: Shadow Fall był sporym rozczarowaniem. Ciężki i brudny klimat serii zastąpiono niemal cyberpunkowymi realiami, a jakby tego było mało, gra okazała się po prostu niemiłosiernie nudna. Utytułowany developer zawiódł więc na całej linii i nie jest to tylko moje zdanie - 6,8 od graczy na Metacritic pokazuje, że Guerrilla Games nie sprostało oczekiwaniom. Obawiam się, że w Horizon: Zero Dawn może być podobnie. Bo skoro Holendrzy w korytarzowym Killzone nie potrafili zarysować ciekawej historii, to czy poradzą sobie z nią w sandboksie? Gry z otwartym światem rządzą się swoimi prawami. Przeważnie są tam bazy do zdobycia, posterunki do zlikwidowania, a tutaj mechaniczne dinozaury do zabicia. Może więc zabraknąć czasu do snucia opowieści. Należy też pamiętać, że to właściwie pierwszy sandbox tego developera. Byłbym tutaj więc ostrożny. No i setting - nie czuję się kupiony tym co dotąd zaprezentowano. Przyznaję, że jest on oryginalny i fajnie, że Sony pozwala podległym devom eksperymentować, ale tutaj z ekranu bije trochę zbyt duża egzotyka. Trzymam kciuki za projekt, ale po prostu obawiam się, że dostaniemy kolejnego exclusive'a na miarę Killzone, inFamous czy The Order. Co najwyżej fajną rzecz do pogrania, która na koniec roku nie znajdzie się w żadnym zestawieniu.

Boję się również o:No Man's Sky, Quantum Break

To się nie uda: niezapowiedziany jeszcze Assassin's Creed

Obraz

To, że nie ma jeszcze żadnej zapowiedzi pełnoprawnego Assassin's Creeda nie oznacza, że na koniec 2016 roku go nie będzie. Seria Ubisoftu od lat wydawana jest na tej samej zasadzie co Call of Duty i 2016 rok nie powinien być tu wyjątkiem. Problem w tym, że ja zupełnie nie mam ochoty grać w te bliźniaczo podobne do siebie gry. Piękne, ale puste w środku i robione na jedno kopyto. Przechodząc Assassin's Creed: Unity byłem zmęczony powtarzalną rozgrywką i przeciętną historią. Do Syndicate'a nawet nie podchodzę - wystarczy powiedzieć, że ogrywane na Gamescomie demo już mnie znudziło. Kolejny Assassin's Creed robiony według scenariusza „Ubigame” jest więc ostatnią rzeczą, na jaką w przyszłym roku mam ochotę. Ta seria potrzebuje odpoczynku, niech Ubisoft da nam się za bieganiem po dachach stęsknić, a potem zafunduje restart serii na miarę Tomb Raidera. To by dopiero było coś...

Zupełnie nie wierzę też w:FlatOut 4: Total Insanity, Sniper Ghost Warrior 3, Fable Legends, The Division

Pobożne życzenia: Half-Life 3

Obraz

Na Half-Life 3 postawiłem krzyżyk już dawno temu. Sentyment sentymentem, ale trzeba być realistą, prawda? Prawda. A potem odbyła się konferencja Sony poprzedzająca targi E3, gdzie wyciągnięto z grobu The Last Guardian, zapowiedziano Shenmue 3 i remake Final Fantasy VII. W świetle tych rewelacji Half-Life 3 jest więc jak najbardziej możliwy. Co prawda Valve od premiery Portala 2 nie stworzyło nic, w co można by sobie samemu pograć w trybie offline, ale to nie znaczy, że już nic takiego nigdy nie stworzy. Firma ma pieniądze, doświadczenie, a także własną technologię i oddane grono fanów, które kupi tę grę w ciemno. Ci sami ludzie mogą być też jednak problemem, a miłość do marki szybko może zamienić się w czysty hate. Wystarczy przypomnieć zamieszanie towarzyszące premierze Mass Effect 3. Chodzą słuchy, że decydenci Valve nie chcą stawiać na szali dobrej marki firmy. Nie mają też finansowej presji, żeby Half-Life'a w ogóle robić. Szacuje się, że Valve na samej tylko Docie 2 zarabia 18 mln dolarów miesięcznie.Steamprzynosi w tym samym czasie kilkadziesiąt milionów. Udana premiera Half-Life'a 3 nie wpłynęłaby jakoś znacznie nafinansefirmy. Ewentualna porażka gry, czy nawet tylko niesprostanie bliżej niesprecyzowanym oczekiwaniom, odbiłoby się natomiast szerokim echem. Więcej jest do stracenia niż zyskania. Ale dokładnie to samo można napisać o remaku Final Fantasy VII, który jeszcze pół roku temu też był tylko w sferze plotek.

Chciałbym też zobaczyć:Portal 3, Black 2, Forza Horizon 3, nowy Driver

Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)