W 2016 roku: Będę bawił się czasem w Quantum Break i próbował przyspieszyć premierę Halo Wars 2
Żadna maszyna do podróży w czasie nie pomoże jednak klęsce jaką okaże się We Happy Few.
02.01.2016 | aktual.: 22.01.2016 14:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najbardziej czekam na: Quantum Break
Na samym początku odpowiedzmy sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: Co lubię w życiu ro... Czekajcie, nie to. Pytanie brzmi: Czy Remedy nas kiedyś zawiodło? Osobiście jakoś specjalnie nie męczyłem się grając w Max Payne'a. Mało tego, to jedna z tych gier, które przeszedłem wzdłuż i wszerz. Nawetfilmnakręcili! Ale o nim nie rozmawiamy głośno... Alan Wake to z kolei chyba najlepsza gra na wyłączność w całejhistoriiXboksa 360 i z pewnością najlepsze nowe IP jakie na tej konsoli kiedykolwiek się pojawiło. Oba tytuły zaliczyły ogromny sukces. Dlaczego więc w przypadku Quantum Break miałoby być inaczej? Remedy to studio, które słynie z tego, że grę robi tyle, ile chce, aż produkt finalny będzie dla niego w 100% satysfakcjonujący. Wierzę więc, że Quantum Break spełni wszystkie nasze oczekiwania. Będzie miało wciągającą fabułę, zabawę z linią czasową i wielkie statki niszczące mosty. Jeżeli to wszystko nie brzmi jak świetna zabawa to jesteś smutnym człowiekiem i nigdy nie będziemy kolegami!
Czekam też na:Uncharted 4, Dark Souls 3, No Man's Sky,
Może zaskoczyć: Scalebound
Hideki Kamiya mimo tego, że ma na koncie tak wspaniałe tytuły jak Devil May Cry czy Bayonetta, ma też jeszcze jedno marzenie - stworzyć grę ze światem wypełnionym smokami. Teraz jego marzenie się spełnia. Wraz ze studiem Platinum Games tworzą Scalebound - actionRPG- w którym smok nie jest tylko ostatnim bossem, a najlepszym przyjacielem naszego protagonisty. W „Może zaskoczyć” ważne jest słowo „może”, bo z typowo japońskimi grami tworzonymi na niejapońskie konsole bywa różnie. Twórcy mają bogatą wyobraźnię i daleko idące plany, ale efekty końcowe potrafią być dość przeciętne. Muszę się przyznać też bez bicia, że nie jestem olbrzymim fanem japońskich erpegów. Nie poddaję się jednak i zawsze szukam czegoś, co mi osobiście przypadnie do gustu. Jeżeli wierzyć temu co mówią twórcy, tak właśnie może być ze Scalebound. Gra ma być dość przyjazna dla takich amatorów jak ja. Szykujmy więc chusteczki, bo oczywistą oczywistością jest to, że nasz smoczy towarzysz ginie, a nasze życie już nigdy nie będzie po tym takie samo. Zaskoczyć może też:Firewatch, Hitman, Crackdown
Pewnie przełożą: Halo Wars 2
Halo Wars to najlepszy RTS na konsole i jeżeli ktoś ma inne zdanie to widzimy się po lekcjach na boisku za szkołą! Jasne, nie było tych RTS-ów na konsolach zbyt dużo, ale to co sprawiało, że ten okazał się najlepszy, to to, że a) działał bezproblemowo na padzie, a w przypadku tego typu gier jest to najważniejsze kryterium, b) Halo - ta marka sprzeda tak naprawdę nawet Tetrisa. Nie jest więc dużym zaskoczeniem, że fani od dłuższego czasu domagali się kolejnej części i zdecydowanie nie dziwi fakt, że Halo Wars 2 w końcu zapowiedziano. Z fanami jednak bardzo często jest tak, że jak już coś dostaną, to szybko tracą tym zainteresowanie i przechodzą do następnej wyczekiwanej rzeczy. Przeczuwam, że tak też będzie w przypadku Halo Wars 2. Zainteresowanie tytułem zdecydowanie zmaleje, a Microsoft zacznie się zastanawiać i robić badania, czy obecna generacja potrzebuje RTS-a w świecie Halo, zwłaszcza gdy piąta część przygód Master Chiefa nie zrobiła rewolucji. Zacznie się klasyczne przesuwanie premiery, aż w końcu projekt trafi do skrzynki z napisem „Może innym razem”. Spóźnić się może też:The Last Guardian, ReCore, Horizon Zero Dawn
Boję się, że zawiedzie: Mirror's EdgeCatalyst
Tutaj oczekuję, że sporo ludzi mnie znienawidzi i szykuję się już na przesyłki z odciętymi głowami koni czy ryb w gazecie, ale żebyście zrozumieli o co mi chodzi to musicie wiedzieć, że pierwsza część Mirror's Edge w ogóle nie przypadła mi do gustu. Mam wrażenie, że to jedna z tych ładnie wyglądających gier z przereklamowaną mechaniką, w które nikt nie grał, ale metodą głuchego telefonu zyskały miano „kultowych”. Tutaj też będzie leżała przyczyna porażki kolejnej części. Sporo z tych ludzi, którzy powtarzali sobie i innym, że jest to najlepsza gra świata, że bieganie po dachach przez 10 godzin jest takie super i że laska z „rozmazanym makijażem pod jednym okiem” jest taka sexy, kupią Mirror's Edge Catalyst i odbiją się od niego mocniej niż od białej, betonowej ściany z żółtą krawędzią i czerwoną rynną. Ocena na Metacritics poniżej 80 i porównywalna do pierwszej części sprzedaż (czytaj: bardzo słaba) sprawią, że będą to ostatnie przygody Faith. Pisałem już, że strzelanie będzie wymagane? Nie? No to w Mirror's Edge Catalyst strzelanie będzie nie tylko wskazane, ale nawet wymagane.
Boję się również o:Doom, Far Cry Primal, Last Guardian
To się nie uda: We Happy Few
We Happy Few to gra, która trafi na rosnącą z roku na rok listę tytułów zachwycającymi pierwszymi zwiastunami i okrutnie rozczarowującymi już po premierze (patrzę na ciebie Watch Dogs!). Pamiętacie gdy na Gamescomie 2015 pokazano pierwszy zwiastun? Ten z rymowanką „London Bridge is Falling Down”? Sądząc po sobie i po tym co czytałem, internet był niemal przekonany, że dostajemy coś na miarę Bioshocka. Dziwny, mroczny świat, w którym ludzie z wymalowanymi twarzami wesoło mordują się na ulicach. To nie może się nie udać! Niestety potem zaczęły pojawiać się pierwsze urywki z rozgrywki i czar prysł. Powiecie, że ocenianie gry po kilku minutach filmiku z jakiejś bardzo wczesnej wersji jest nieprofesjonalne i będziecie mieli jak najbardziej rację, ale nie zmieni to faktu, że balonik z napisem „Bioshock” pękł, a w ustach pozostał tylko posmak dość przeciętnej produkcji robionej przez małe, niedoświadczone studio. Tego typy gier wychodzi teraz po kilka dziennie (przesadzam) i We Happy Few będzie jedną z nich. Czyli tych, o których szybko zapomnimy.
Zupełnie nie wierzę też w:Sniper: Ghost Warrior 3, Homefront: The Revolution, Star Fox Zero
Pobożne życzenia: Shadow Complex 2
Shadow Complex to zdecydowanie najlepsza rzecz jaką można było kupić na Xboksie 360 za 1200 MSP. Jest to też według mnie najlepsza gra inspirowana Metroidem lub Castlevanią nie pochodząca z Azji. Pamiętam, że przeszedłem ją od początku do końca kilka razy. Bawiłem się nawet w speedruny (rekord świata to 5 minut!). Gdy Xbox One nauczył się odpalać gry poprzez wsteczną kompatybilność przeszedłem Shadow Complex jeszcze raz. Po sukcesie jaki gra zaliczyła w 2009 roku czekałem z zapartym tchem na informacje ze Studia Chair o kolejnej części. Dobrze, że z tym wstrzymywaniem oddechu to tylko powiedzenie, bo w innym przypadku dawno bym się udusił. Informacja o Shadow Complex 2 nigdy nie nadeszła. Chair wciągnęło się w robienie gier na komórki z serii „Infinity Blade”, które przynosiły miliony dolarów i o pracy nad kolejnymi przygodami Jasona Flemminga nawet nie myśleli. W tym temacie ruszyło się dopiero teraz, gdy zapowiedziano wersje na PC, Xboksa One i PS4, co dla mnie i fanów oznacza tylko jedno - skoro robią remaster jedynki to kolejna część jest już tylko formalnością! Chciałbym też zobaczyć:nowego Drivera, Borderlands 3, Star Wars 1313
Wojtek Kubarek