Valve sprzedał już pół miliona steamowych kontrolerów. Co z tego wynika dla Steam Machines?
Wbrew pozorom wcale nie musi to być dobra wiadomość dla pecetów sygnowanych logo Valve.
03.06.2016 15:23
Pierwszego czerwca na Steamie pojawiło się oficjalne ogłoszenie mówiące, że Valve sprzedało już ponad 500 tysięcy Kontrolerów Steam. Liczba robi wrażenie, szczególnie że to w miarę świeży produkt i gdyby chodziło tylko o sam kontroler, można by mówić o umiarkowanym sukcesie.
Wszystko fajnie, ale jeden z pracowników Valve potwierdził serwisowi Ars Technica, że liczba ta zawiera też kontrolery sprzedane w zestawach ze Steam Machines, czyli certyfikowanymi przez Valve pecetami pracującymi pod kontrolą SteamOS, które w teorii mają rywalizować z konsolami.
W tym świetle nie wygląda to już tak dobrze, nie tyle dla kontrolera, co dla Steam Machines, bowiem z powyższego wynika, że tych w nieco ponad 6 miesięcy od premiery sprzedało się mniej, niż pół miliona. Powiecie, że taka liczba to i tak sporo jak na nowy produkt i zupełnie nowy dla Valve rynek.
Problem w tym, że nie do końca. Skoro Steam Machines mają być konkurencją dla konsol, to do nich powinniśmy porównywać sprzedaż. Zarówno Xbox One, jak i PlayStation 4 sprzedały się w ponad milionie egzemplarzy każda… pierwszego dnia. Natomiast przez okres analogiczny do tego, w jakim Steam Machines są dostępne na rynku sprzedało się 5,5 miliona konsol Microsoftu i ponad 10 milionów sztuk sprzętu od Sony.
No dobra, ale porównujemy coś zupełnie nowego z popularnymi konsolami, których kilka generacji mamy już za sobą. Może zatem lepiej zobaczyć, jak steamowe komputery wypadają na tle pecetów w ogóle? Tutaj też nie urywa. Agencja John Peddle Research podaje, że w 2015 roku rynek nowych, mocnych komputerów gamingowych był wart prawie 14 miliardów dolarów.
Ars Technica bawi się w wyliczenia i nawet zakładając, że sprzedało się dokładnie pół miliona najdroższych, kosztujących 1500 dolarów Steam Machines wychodzi nam kwota 750 milionów dolarów, co oszałamiającym wynikiem nie jest, a przecież komputery są w różnych cenach i na pewno sprzedało się ich mniej.
Powodem takiego stanu rzeczy może być fakt, że Steam Machines są tak naprawdę produktem dla nikogo. Jeśli ktoś nie jest zapaleńcem i wystarczy mu konsola, kupi po prostu tańszą i prostszą w obsłudze konsolę. Zagorzali gracze i tak wolą samemu składać komputery, a osoby kupujące „gotowce” jadą po prostu do najbliższego marketu z elektroniką.
Nie pomaga też fakt, że pecety sygnowane logiem Steama i pracujące pod kontrolą zmodyfikowanego Linuksa wypadają słabiej pod względem wydajności, niż maszyny na Windowsie, a do tego sporo gier nie jest przystosowanych do SteamOS. I niestety, jeśli sprzedaż nadal będzie tak wyglądała, raczej sytuacja nie ulegnie zmianie.
Bartosz Stodolny