Valve nauczyło się liczyć do trzech. Miliardów

Valve nauczyło się liczyć do trzech. Miliardów

Valve nauczyło się liczyć do trzech. Miliardów
Paweł Olszewski
05.01.2016 14:04, aktualizacja: 19.01.2016 11:57

3,5 mld dolarów - tyle w 2015 roku wynosiła wartość sprzedanych na Steamie gier. Nie ma więc absolutnie żadnych finansowych przesłanek ku temu, żeby twórcy Steama mieli tworzyć Half-Life'a 3, Portala 3 czy cokolwiek innego. Steam w połączeniu z Dotą 2 robi robotę.

Dane te nie pochodzą bezpośrednio od Valve, a serwisu SteamSpy, nie są więc w 100% sprawdzone, ale są dosyć wiarygodne. Według nich sektor płatnych gier na Steamie był w 2015 roku warty 3,5 mld dolarów. Chodzi o "typowe" gry, nie transakcje w tytułach free-to-play czy płatne DLC. Można się więc domyślać, że suma ta jest jeszcze większa. Z drugiej strony, nie wszystkie aktywowane na Steamie gry są kupowane na Steamie. Do celów badawczych wzięto też najniższe ceny z danego okresu, podczas gdy te, jak wiemy, są dynamiczne. Zakładając jednak nawet ten margines błędu, dodając mikropłatności z Dota 2, Counter-Strike i Team Fortress 2, okazuje się, że Valve kontroluje około 15% rynku core'owych gier.

Tak jak pisałem w grudniu przy okazji moich pobożnych życzeń na 2016 rok, "szacuje się, że Valve na samej tylko Docie 2 zarabia 18 mln dolarów miesięcznie. Steam przynosi w tym samym czasie kilkadziesiąt milionów. Udana premiera Half-Life'a 3 nie wpłynęłaby jakoś znacznie na finanse firmy. Ewentualna porażka gry, czy nawet tylko niesprostanie bliżej niesprecyzowanym oczekiwaniom, odbiłoby się natomiast szerokim echem. Więcej jest do stracenia niż zyskania". Zakładając nawet, że Half-Life sprzedałby się na poziomie najnowszego Battlefronta, nie są to zyski, które przeważyłyby na kondycji firmy. Kilkudziesięciu milionów sprzedanych egzemplarzy w stylu GTA V nie ma natomiast co oczekiwać. Z całym szacunkiem dla Half-Life'a, to jednak nie ta liga. Nawet jak równocześnie z PC gra pojawiłby się na konsolach.

30% marży ze sprzedawanych na Steamie gier w połączeniu z własnymi tytułami free-to-play daje nie tak znowu dużemu Valve pozycję, o której marzy chyba każda firma z tego sektora. Valve nie szasta jednak pieniędzmi na wyczekiwane przez graczy tytuły, bardziej inwestując w nowe pomysły i to, jak gracze będą spędzać wolny czas w przyszłości. Stąd rozwijanie SteamOS-a czy Steam Machine, a nie rozdrabnianie sią na single'owe gry.

2015 był najlepszym rokiem dla Steama. Odnotowano wtedy największą sprzedaż, a także najwięcej premier - ponad 3 tys. nowych gier przy 1900 w 2014 roku. Pytanie, czy tak dynamiczny rozwój i istne zalewanie cyfrowych półek nowymi pozycjami wyjdzie nam na dobre? Sergey Galyonkin ze SteamSpy zauważa, że tempo nowych premier ostatnimi czasy trochę zwolniło i nie ma co obawiać się indiepokalipsy. Steamokalipsa jest już jednak faktem. Pecetowy gaming bez Valve właściwie nie istnieje.

[Źródło: medium.com]

Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)