Chodzi o całkowite wyłączenie ciała z procesu sterowania grą, czyli pójście o krok dalej niż Microsoft z Kinectem. Tak przynajmniej całą sprawę widzi Mike Ambinder z Valve Software.
Jest szansa, że w przyszłości oczy będą działać jak serwer proxy dla kursora myszy, transmitując nawigację i celowanie bezpośrednio z gałek ocznych. Jeśli połączycie to podejście z wykorzystaniem mrugnięć jako kliknięć, to zlikwidujecie potrzebę użycia myszki, klawiatury lub gamepada. Jeśli taka czeka nas przyszłość, to stwierdzenie "bolą mnie oczy", nabierze nowego znaczenia.
[via Joystiq] Paweł Winiarski