Używane gry to oszukiwanie deweloperów
Tak przynajmniej uważa Cory Ledesma z THQ, dyrektor zajmujący się grami wrestlingowymi (tak, mają takie stanowisko) i dodaje jeszcze, że nie obchodzi go, czy mechanizm typu online pass zasmuci graczy. Jego słowa próbowała szybko złagodzić inna ważna persona z tej samej firmy, Danny Bilson, ale niespecjalnie się to udało.
24.08.2010 | aktual.: 06.01.2016 16:24
Cały problem w tym, że THQ podchwyciło pomysł Electronic Arts (projekt 10 dolarów) nazwany online pass, co objawi się tym, że kupując SmackDown vs. Raw 2011 z tyłu instrukcji znajdziemy jednorazowy kod odblokowujący funkcje sieciowe w grze i jedno darmowe DLC. Oczywiście, jeśli kupimy używaną grę z wykorzystanym kodem to będzie trzeba zapłacić 10 dolarów za nowy kod aby otrzymać to samo co posiadacz nowej gry. Ledesma całą sytuację widzi tak:
Nie sądzę byśmy przejmowali się czy nabywcy używanych gier będą zasmuceni, że ci, którzy kupią nową kopię dostaną wszystko. Nawet jeśli zmartwi ich brak opcji sieciowych w grze to nie mam dla nich zbyt wiele sympatii. To jest trochę bezceremonialne, ale mam nadzieję, że ludzie zrozumieją, iż kiedy kupują używaną grę to my jesteśmy oszukiwani. Danny Bilson próbował jakoś załagodzić te kontrowersyjne tezy, ale niespecjalnie mu to wyszło. Wspomniał, że mechanizm ten powstał po to, by THQ nadal mogło robić wysokobudżetowe gry, które będą ekscytowały graczy oraz, że nie mają na celu karać ludzi, którzy kupują używane tytuły. Co więcej wspomina, że posiadacze kodu z SmackDown vs. Raw 2011 dostaną za jego pośrednictwem nieco darmowej zawartości, tak by czuli, że oni również na tym korzystają.
No cóż, mi w całej sprawie z online pass poza kwestią finansową nie podoba się jeszcze jedna rzecz - wygoda gracza. Płace pieniądze za grę to chcę ją po prostu wsadzić do konsoli i cieszyć się wszystkimi jej możliwościami, a nie bawić się we wklepywanie kodów. Do tej pory nie musiałem tego robić, a w tym roku pewnie się już bez tego nie obejdzie. Oczywiście to pewnie kwestia poświęcenia minuty, ale chodzi o to, że obniża standardy związane z wygodą grania na konsoli. Jeszcze kilka takich małych mechanizmów i stanie się to naprawdę irytujące.
Marcin Lewandowski