Uprising 44: reakcje na pierwszą grę o Powstaniu Warszawskim
Czy słyszeliście już o Uprising 44? To pierwsza gra o Powstaniu Warszawskim, tworzona przez debiutujące studio DMD Enterprise. Tydzień temu jej twórcy wywołali małą burzę, ogłaszając, że w grze nie będzie Rosjan, ponieważ zamierzają sprzedawać ją także na wschodzie. Zapytaliśmy kilka osób (między innymi dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego) o zdanie na temat tej produkcji. Reakcje są... Mieszane.
09.08.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:44
Więcej informacji o Uprising 44 znajdziesz tutaj.
Pierwszą osobą, którą zapytaliśmy o zdanie, był oczywiście Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, który kiedyś, swoją drogą, stwierdził, że "na szczęście nie ma jeszcze gry o Powstaniu". Jak się jednak dowiedzieliśmy, wtedy chodziło tylko o konkretny typ gry, mianowicie: o strzelankę. W związku z tym Muzeum nie jest w żaden sposób negatywnie nastawione do Uprising 44:
Zawsze fajnie, że powstaje gra o Powstaniu. Gdyby to była strzelanka, bylibyśmy bardziej sceptycznie nastawieni, zwłaszcza, że oglądaliśmy już próbki tego typu produkcji i to nie wyglądało dobrze. Gry strategiczne starają się jednak bardziej wiernie oddawać rzeczywistość. Czy jednak można mówić o "oddawaniu rzeczywistości" w przypadku Uprising 44, gdzie, jak wiemy, nie będzie Rosjan? Ołdakowski jest sceptycznie nastawiony do tej informacji:
To bardzo dziwna wiadomość, szczególnie w związku z tym, że w grze ma pojawić się encyklopedia wiedzy o Powstaniu. Czy w niej także nie będzie Rosjan? To przejaw jakiejś dziwacznie postawionej poprawności politycznej. Zdaniem Adriana Chmielarza, szefa studia People Can Fly i jednego z najbardziej szanowanych polskich twórców gier, usunięcie z gry Rosjan jest zaś w ogóle nieporozumieniem:
Autor nie rozumie Rosjan: im jest obojętne, czy są źli, czy dobrzy - byleby byli przedstawieni jako twardziele. M.in. dlatego w Rosji bardzo popularny jest stary James Bond, mimo że kosił komunistów i szalonych radzieckich geniuszy zła na lewo i prawo. Jeszcze bardziej kategoryczny w swojej wypowiedzi jest inny polski twórca, Michał Madej, obecnie pracujący w Ubisoft Szanghaj:
Nie jestem osobą, która przy lada okazji daje się ponieść patriotycznym uczuciom, niemniej wypowiedź twórców U44 wprawiła mnie w niemałe osłupienie. Zakładam, że przemawia po prostu brak doświadczenia autorów - każdego kompetentnego dewelopera podejrzewałbym o konformistyczny cynizm, umysłowe lenistwo i biznesową głupotę. Po co sięgać po tematykę historyczną, w dodatku tę najbardziej kontrowersyjną i bolesną, skoro potem celowo omija się istotne fakty bez realnych powodów? "Mrugnięcie okiem" na udział Rosjan nie jest metodą na "sprzedawanie na Wschód". W najpopularniejszych grach walczymy z Niemcami, Rosjanami i Chińczykami - nie przeszkadza to sprzedawać milionów kopii gier w tych krajach. O "kwestię rosyjską" w Uprising 44 zapytaliśmy także politologa, dra Błażeja Pobożego z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jego opinia jest jednak zdecydowanie mniej kategoryczna:
Byłbym ostrożny w komentarzach. Pytanie, w jakiej roli mieliby wystąpić Rosjanie: nie było ich bezpośredniego zaangażowania w Powstanie, może nie być i w grze. Wszystko zależy od fabuły. Dobrym przykładem jest gra planszowa "Mali Powstańcy", która ogranicza się tylko do meldunków harcerskich i nie przedstawia całości wydarzeń, choć opowiada przecież o Powstaniu. Ale, oczywiście, jestem zwolennikiem tezy, że jeśli tworzymy wszelkie wariacje na temat wydarzeń historycznych to powinniśmy pozostawać jak najwierniejsi prawdzie historycznej. Nie brak także opinii zupełnie pozytywnych. Mówi Błażej Krakowiak, twórca gier:
Autorzy Uprising 44 wydają się przyjmować bezpieczne podejście luźnego osadzenia gry w określonych realiach. Z punktu widzenia branży filmowej, nie byłoby to nic niezwykłego ("Bękarty Wojny", "Allo, Allo"), ale jak wiadomo, gry sądzone są w mediach według zupełnie innych kryteriów. Niejako sportem narodowym jest próba monopolizowania historycznie istotnych wydarzeń, a także sposobu ich prezentacji i interpretacji. (...) Najważniejsze w wypowiedziach twórców jest dla mnie to, że nie liczą na promocję w stylu "szkoły pójdą" i nie pretendują do miana historycznego symulatora. Niezależnie od finalnych efektów ich pracy, publiczne dyskusje wokół takich projektów są potrzebne. Odrobina dystansu do siebie na pewno nam nie zaszkodzi. A co Wy sądzicie o Uprising 44? Czy gra ma szansę na sukces? Czy to źle, że nie będzie w niej Rosjan? Zapraszamy do wzięcia udziału w sondażu poniżej. Otworem przed Wami stoją także nasze komentarze.
Tomasz Kutera