W dobie niemal identycznej tandety szerokim nurtem zalewającej rynek dobry pomysł jest na wagę złota. Dlatego też przed twórcami "Uplink" (nie mylić z demonstracyjnym mini-epizodem do "Half-Life") należy bardzo głęboko schylić głowę.HAKERLAND 2010Program przenosi grającego do roku 2010, kiedy to - zgodnie z wizjami Williama Gibsona - świat połączyła Sieć. Jej zakamarki przemierzają obecnie miliardy użytkowników i tetrabajty danych. Wśród nich swój przestępczy żywot wiodą też tysiące agentów opłacanych przez megakorporacje. Jednym z nich jesteś Ty, wolny strzelec, haker nad hakerami. Na zlecenie olbrzymich przedsiębiorstw o zasięgu światowym (tzw. KTN-ów, czyli korporacji transnarodowych) wykonujesz większe i mniejsze świństewka: włamujesz się do systemów informatycznych ich rywali, kradniesz dane, pierzesz brudne pieniądze, niszczysz dowody i kształtujesz oskarżenia przeciwko niewinnym obywatelom. Pieniądze, które w ten sposób zdobywasz, inwestujesz w sprzęt i oprogramowanie. Tym samym przygotowujesz się do większych i znaczniejszych skoków.Od strony technicznej "Uplink" nie przedstawia się rewelacyjnie. Grafika jest szczątkowa, składa się bowiem z szeregu wykresów i obrazków połączonych tysiącem tekstowych komentarzy (język angielski mile widziany). Dźwięków prawie w ogóle nie ma. Co więc sprawia, że człowiekowi nie chce się spać, nie chce się jeść i pić, gdy gra w "Uplinka"? Magiczne słowo 'grywalność' i dość proste zasady zabawy, z jednej strony genialnie odwzorowujące hipotetyczną pracę hakera przyszłości (z prawdziwymi włamami nie ma to wiele wspólnego), z drugiej zaś strony trzymające gracza przez cały czas w napięciu. Nie gorszym niż "Aliens versus Predator 2"!OD PESTKI DO PECHYOczywiście gracz nie zostaje od razu rzucony na wielką wodę. Pierwsze włamania, których dokonuje, należą do dość prostych. Ot, wystarczy wedrzeć się do banku i skasować kilka plików tudzież włamać się na serwer konkurencji (ot, maleńka firemka z kiepskim systemem zabezpieczeń i jednym, wiecznie pijanym informatykiem), by skopiować parę niezbyt cennych danych. Pozwoli to grającemu na zdobycie rozgłosu wśród okolicznych mętów, ci zaś z radością zasypią go zleceniami. 'Te, koleś, załatw mi magistra!', 'E! Szefie! Dostałem trzy z zarządzania bazami danych! Poprawisz to?', 'Stary! Ta wódka będzie twoja, jeśli poprawisz moje notowania w firmie!', 'Załatw mi stypendium socjalne!'.Przyjaźnie z czasów młodości należą oczywiście do najtrwalszych. Dzięki temu wkrótce później gracz zacznie dostawać znacznie poważniejsze zadania, takie jak powstrzymanie innego hakera czy przejęcie cennych danych z laboratorium naukowego. Na najlepszych czekają zaś zadania zniszczenia systemu komputerowego wielkiej korporacji tudzież doprowadzenie jej do bankructwa. Zadania te, prowadzone tuż pod nos0em doskonale wyszkolonych informatyków, są już niezwykle trudne i niebezpieczne. Tylko najbardziej inteligentni gracze poradzą sobie z nimi!OD DEMA DO PREMIERYNa zachodzie gra już się ukazała, podobnie zresztą jak i jej oficjalne demo. Niestety jak dotąd żaden dystrybutor nie potwierdził jej w swoich planach wydawniczych. Z jednej strony wydaje się to dziwne - w końcu oryginalnych gier nigdy za wiele, z drugiej strony - nie dziwię się. Wydanie mało znanego tytułu, skierowanego do wąskiego grona graczy, to wielkie ryzyko. Liczni w naszym kraju piraci oraz nieuczciwi klienci dodatkowo je powiększają. Jeśli więc ktoś jest winny braku "Uplinka" na polskim rynku, to są nim niektórzy gracze, z wielką rozkoszą sięgający po programy zapisane na krążkach CD-R i nie mający w związku z tym najmniejszego kaca moralnego. Na pohybel im!