Unravel - recenzja. Nostalgia po szwedzku
Najwyraźniej nową tradycją jest, że każdego roku dostajemy platformera z włóczki. I że każdy jest tak uroczy.
O tym, że trudno jest stworzyć platformówkę intrygującą od początku do końca, przekonało się już wielu. Wyraźna zapaść w gatunku widoczna od kilku dobrych lat na polu bitwy pozostawiła niemal wyłącznie Media Molecule i Nintendo.
Na szczęście „indycza” część branży lubi tworzyć wbrew wszelkim trendom. Dzięki niej ponownie zabłyszczały platformery staroszkolne do zgrzytu zębów (Super Meat Boy) oraz te twory na poły artystyczne, wykorzystujące najstarszą mechanikę gier do budzenia przeróżnych emocji. Do której grupy należeć będzie Unravel, można odgadnąć na pierwszy rzut oka.Zrodzony z upuszczonej przypadkiem włóczki Yarny rusza w małą-wielką przygodę po ludzkiej pamięci. Nie jest wzorem superbohatera, bywa ciamajdą i niezłym cykorem. Na dodatek cały czas się pruje, pozostawiając za sobą czerwony trop. Sznureczek zawiśnie na każdej mijanej gałązce, każdym gwoździu czy kamieniu. Twoim podstawowym zmartwieniem będzie dbanie o to, by tej nici wystarczyło do następnego punktu kontrolnego (szczęśliwie ulokowanego kłębka). Jeżeli na kilka metrów przed nim uroczy stworek „zatnie się”, musisz wycofać i opracować inną, krótszą ścieżkę. Yarny wykorzystuje swój materiał także w bardziej kreatywny sposób. Może związać ze sobą dwa obiekty, stworzyć trampolinę z napiętej nici lub przedłużać łapkę jako lasso, którym złapie wszystkie wyróżnione blaskiem elementy otoczenia.
To wokół tych umiejętności, nie wyzwań zręcznościowych, zbudowano całe Unravel. Największy nacisk położono na wszelkie zagadki logiczno-fizyczne. Niemądrą decyzją było jednak wepchnięcie tych kilku najtrudniejszych, nad którymi rzeczywiście chwilkę podumasz, do pierwszej połowy z dwunastu poziomów. Późniejsza zabawa wydaje się już odrobinę zbyt łatwa.To nie jest też tak, że poczujesz się jak podczas pierwszej nocy z Braidem. Większość puzzli, w takiej lub innej formie, widziałeś już wielokrotnie. Jeżeli masz za sobą Limbo, pierwsze lub drugie LittleBigPlanet (do zestawu porównań dołożyłbym też ostatnie Chibi-Robo), przy Unravel się nie zmęczysz. Ale przyznajmy wprost - nie o to twórcom chodziło.Włóczkowy ludzik o wysokości zaledwie kilku centymetrów jest właściwie jedynym fantastycznym elementem Unravel. Oznacza to, że wszystkie poziomy ulokowane są w rzeczywistym świecie, to namacalne i budzące silne emocje widokówki. Szwedzkie studio Coldwood chciało złożyć hołd otoczeniu, w którym narodził się pomysł na grę - miasteczku Umea i wspaniałym wiejskim terenom z sąsiedztwa. W efekcie otrzymaliśmy coś, co w platformerach dostajemy od święta. Ba, nie potrafię nawet przypomnieć sobie ostatniego przykładu.Wczesna jesień, pomarańczowy las zatopiony w ciepłych promieniach słońca. Chłodne popołudnie nad lodowatym morzem. Nocna przeprawa przez zamglone chaszcze. Spacer wzdłuż torów kolejowych wieczorową porą. Przysypane śniegiem pola. Zamrożona rzeka, po której można przejść. Unravel wyciąga esencję dzieciństwa wielu z nas, przelewając ją przez wyjątkowy, szwedzki filtr. To są takie lokacje-wytrychy, lecz bez cienia wątpliwości w jakim kraju. Nie powinny zatem dziwić szwedzkie nazwy ulic na znakach lub mijający Yarny'ego łoś, wyjątkowo majestatyczny dzięki perspektywie gry.
Zrób sobie Yarny'ego
Ale to zazwyczaj widzisz w celowo rozmazanym tle. Na pierwszym planie brylują maleńkie przedmioty, rośliny czy zwierzęta, które staną się głównymi przeszkodami w przygodzie sympatycznego bohatera. Samochód na złomowisku jest dla niego istną świątynią, chmara komarów w lesie wielkim niebezpieczeństwem, a silne podmuchy zawiei pewnym restartem do ostatniego punktu kontrolnego. Poczułem delikatne wzruszenie, gdy podczas przeprawy przez górską norę głośniki zaatakowały nagle dynamiczne skrzypce („czyżby boss?”), a za mną w pościg rzucił się uroczy gryzoń. Leming czy inna świnka morska. Niezapomniane.
Skoro już tam na chwilę wszedłem, dorzucę kilka słów o oprawie muzycznej. Równie pięknej grze nie mogła towarzyszyć obojętna ścieżka dźwiękowa. Nastrojowe kompozycje fantastycznie uzupełniają klimat wszystkich poziomów, od momentów delikatnej nostalgii, przez poczucie tajemnicy, aż po wspomniane zrywy przy zwrotach akcji. Fajnie zmieniają się do sytuacji na ekranie (zobaczysz, jaką różnicę zrobi wystraszone stado ptaków na jałowym polu). Muzyka dodaje grze kilka punktów artyzmu.Wróćmy na ziemię. Unravel cierpi na kilka paradoksów. Przykład - nie jest grą długą (6-7 godzin), a jednak prawie każdy poziom wydaje się przeciągnięty. Przykład drugi - jest grą absolutnie przepiękną, w której największą przyjemnością było oglądanie kolejnych dokonań grafików, ale nieszczególnie zachęca mnie do powtarzania lokacji i zbierania ukrytych znajdziek. Trzeci - próbuje zajść odbiorcę od emocjonalnej strony, niemniej bardzo powierzchownie traktuje narrację, serwując zaledwie szkic jakiejś historii.Odpowiedzmy jednak na najważniejsze pytanie. Dla kogo powstał Yarny i jego szwedzka przygoda? Nie jest to stuprocentowa platformówka, która nadwyręży Twoje palce. Nie jest to odkrywcza gra logiczna, bo z jej zagadkami uporasz się zbyt szybko. Ale jest kawałkiem pięknego, klimatycznego kodu, wystukanego przez ludzi z ogromnym sercem.
Platformy: PC, PS4, X1
Producent: Coldwood Interactive
Wydawca: Electronic Arts
Dystrybutor: Electronic Arts Polska
Data premiery: 09.02.2016
PEGI: 7
Wymagania: Intel Core 2 Duo 2,4 GHz lub AMD Athlon Phenom X2 2,8 GHz; 4GB RAM. Komputery stacjonarne: GeForce 450GT, Radeon HD 5750 lub lepsza, z min. 512 MB;laptopy GeForce GTX 745M, AMD Radeon HD 8650G, Intel 4400 lub lepsza
Mechanicznie, gdyby pozbawić go tego piękna, Unravel otrzymałoby według naszej skali notę „można”. Jeśli jednak czujesz magię, którą zostało obdarzone, nie wahaj się przed sprowadzeniem jej do swojego domu.Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.