Ulubiona gra mojej mamy - hardkorowego gracza
Wydaje Wam się, że jesteście oddani jednej grze, bo gracie w nią od trzech-czterech lat? Ha!
26.05.2012 | aktual.: 15.01.2016 15:42
Kiedyś pisałem, że to mój ojciec wprowadził mnie w świat gier, ale w pewnym momencie stracił zainteresowanie. Moja siostra, gdy była młodsza, grała w większość tych samych tytułów, co ja: Heroes of Might & Magic 3, Diablo 2, miała także okres fascynacji Simsami, swego czasu dorzuciła się do Guitar Hero 2 na Xboksa, ale także w końcu się oddaliła. Jednakże przez cały ten czas w domu była jeszcze jedna osoba, która przy grach spędzała prawie tyle samu czasu co ja.
Moja mama.
Nasze pociągi growych fascynacji pędziły zupełnie innymi torami, regularnie się jednak zderzając, gdy dochodziło do kłótni o to, kto ma teraz siedzieć przy domowym pececie. A raczej, kiedy mam zwolnić jej miejsce wreszcie i iść spać. Ja grałem we wszystko co mi wpadało w ręce, moja matka była z kolei casualowym graczem, zanim Wy dowiedzieliście się, że coś takiego w ogóle istnieje.
Z tą różnicą, że na swoje casualowe gry przeznacza średnio 2 godzinny dziennie. Prawie codziennie. Od kilkunastu lat. To po prostu jej styl: trochę grania przed pójściem spać.
Na początku był oczywiście windowsowych Pasjans i FreeCell, potem "kulki", następnie klon Arkanoida rozdawany na płytach w pobliskim supermarkecie, aż w pewnym momencie ojciec zainstalował jej pakiet któryś z "1000 pasjansów w jednym" i już nigdy nie musiała szukać nowej gry.
Mi zawsze wystarczał sam Pasjans - niezbyt skomplikowany, z pewną dozą losowości i nieodłączną kaskadą kart zamiast napisów końcowych. Mojej matce jednakże to nie wystarczyło. Znudziła się. Zaczęła grać w tak złożone warianty, że zrezygnowałem z wszelkich prób zrozumienia, co się dzieje.
Ona jednak grała, gra nadal i wątpię, aby miała się w najbliższym czasie przerzucić się na coś innego.
Wszystkiego najlepszego, Mamo.
Konrad, też Hildebrand