Ultra Street Fighter IV [DLC] - recenzja
Od jakiegoś czasu można już grać w nową wersję Street Fightera IV. Czy Capcom chce w ten sposób wyciągnąć od swoich fanów ostatni grosz, czy może rzeczywiście jest to trafiona inwestycja? Niestety, po trosze jedno i drugie...
Zwykłego Street Fightera IV znacie. Wiecie też, że potem była wersja Super Street Fighter IV, w której dodano 10 nowych postaci, 5 aren oraz kilka nowych trybów i drugi rodzaj Ultra Combo. Potem pojawiła się wersja Super Street Fighter IV: Arcade Edition z kolejnymi 4 postaciami, a następnie całkowicie zmieniono balans w Super Street Fighter IV: Arcade Edition 2012.
W końcu mamy wersję Ultra Street Fighter IV (a właściwie "Ultra Super Street Fighter IV: Arcade Edition 2012 v.2014"), w której otrzymujemy dodatkowych 6 aren i 5 postaci. Znów poprawiono balans i dodano kilka nowych opcji. Czy to jednak wystarczy, by warto było zainwestować w Ultrę? A może lepiej jednak poczekać na wersję "Hyper"?
Ultra Street Fighter IV Digital Upgrade Launch Trailer
W USF4 do wyboru mamy 44 postacie i 24 areny - to szalenie dużo. Przy takiej ilości wojowników często zdarzają się klony i kiepski balans; na szczęście nie w tej grze. Capcom dobrze wykorzystał 5 lat od premiery pierwszego Street Fightera IV i zadbał, by szczeble jakości postaci (tiery) były jak najbardziej wyrównane. Gwarantuję wam również, że Elena może się wydawać żeńskim klonem Dhalsima, ale jest od niego diametralnie różna.
Podziwiam z jakim wyczuciem Capcom miesza standardowe typu postaci, jakie są w każdym mordobiciu. Żadnej z 44 dostępnych postaci nie można oskarżyć o bycie klonem. Oczywiście każda oparta jest o któryś z podstawowych schematów znanych z mordobić od lat, ale ma zawsze coś wyjątkowego, przez co wymyka się zaszufladkowaniu. Zangief jest typowym grapplerem (dużo rzutów), ale naoliwiony Hakan to już zupełnie inny styl gry. Różnica pomiędzy Ryu a Kenem nie jest drastyczna, ale za to Cody, oparty o ten sam schemat, jest dużo bardziej techniczny i wymaga zupełnie innego podejścia.
fot. Capcom
Bardzo podoba mi się też tradycja dodawania do Street Fightera postaci z Final Fight. Mamy Poison i Hugo, jest jeden z bossów, Rolento, są też Guy oraz Cody. Burmistrzem Haggarem co prawda nie można grać, ale można go dostrzec w tle na jednej z aren. Wróci jeszcze Sodom i mamy już prawie komplet.
Niestety, wiele dodatków zostało de facto przeniesionych ze Street Fighter X Tekken, więc niektórzy mogą być tym faktem nieco zawiedzeni. Również brak większości wojowników ze Street Fighter 3rd Strike może zaboleć graczy, ale ja muszę przyznać, że nigdy nie rozumiałem idei, jaka stała za trzecią "dużą" częścią Street Fightera i wolę klasykę.
fot. Capcom
Get Good System walki w wersji Ultra właściwie się nie zmienił. Musicie tylko wiedzieć że teraz do możliwości wyboru jednego z dwóch Ultra Combo dodano trzecią opcję - Combo I i II naraz. Nasza postać jest wtedy bardziej elastyczna, a nasz przeciwnik nie wie jakiego otwarcia się spodziewać. Ma to jednak ten minus, że oba Ultra Combo są słabsze. Poza tym wszystko po staremu - ilość ataków specjalnych jest szczupła jak zawsze, bo ważne jest jak je wykorzystasz, a nie ile ich jest.
Wielkim plusem jest możliwość wyboru wersji postaci podczas grania w lokalny tryb versus. Podczas gry ze znajomymi możemy decydować, czy np. nasz Sagat będzie przepotężną wersją z klasycznego Street Fighter IV, poprawioną z Super SFIV, z SSFIV Arcade Edition, Arcade Edition 2012 czy może Ultra Street Fighter IV. To bardzo fajny dodatek dla maniaków, którzy w końcu będą mogli jasno stwierdzić, czy po patchu dana postać została za mocno osłabiona. Przyjaźnie naprawione, fakty ustalone. Niestety, w trybie online możemy grać tylko postaciami w ich wersjach z Ultra.
Ultra Street Fighter IV
Sama gra w trybie sieciowym jest zresztą daniem głównym i widać, że Capcom bardzo się przyłożył. Przede wszystkim w trybie treningu możemy wybrać w opcjach symulację opóźnienia sieciowego, co jest wielkim plusem. Co więcej, automatycznie zapisywane są powtórki kilku naszych ostatnich walk, więc zawsze możemy zobaczyć, co poszło nam nie tak i uczyć się na swoich błędach. Jeśli chcemy, to najlepsze możemy wrzucić prosto z gry na YouTube'a. Do tego do dyspozycji mamy tryb oglądania powtórek z walkami z całego świata, co jest jedną z najważniejszych opcji w każdej e-sportowej grze.
Criminal Upper Druga opinia: Nie zgadzam się z Łukaszem odnośnie tego, że żadna z postaci w grze nie jest klonem - sama trójca Ryu/Ken/Akuma mimo pewnych różnic ma niemal identyczny garnitur ciosów. Podpisuję się za to pod narzekaniem na brak kompatybilności Ultry z poprzednimi wersjami SF, który nie pozwala grać po sieci. Dobrze, że twórcy popracowali nad usunięciem niekończących się combosów, odbierających niejednemu radość z gry w poprzednie wersje. Dla maniaków pozycja obowiązkowa, umiarkowani entuzjaści mogą zostać przy dowolnej z poprzednich wersji. [Marcin Kosman]
Niestety, Ultra Street Fighter IV nie jest grą idealną. Tryb treningu nadal nie jest zbyt przyjazny dla nowicjuszy, którym pozostaje zaliczanie wyzwań (Challenges) uczących ich wyczucia rytmu w grze. Nie marudziłbym na to za bardzo, gdyby nie fakt, że trenować możemy tylko w trybie kompatybilności Super Street Fighter IV. Ćwiczymy na wersjach postaci z poprzedniej edycji Street Fightera, więc gdy przychodzi do gry w sieci wiele z tego, czego się nauczyliśmy, możemy wyrzucić za okno. W końcu Ultra zmieniło każdą z postaci, mniej lub bardziej. Inne są hitboxy, zasięgi wielu ciosów, długość niektórych animacji, a nawet czas w jakim możemy połączyć dwa ciosy w combo. Stary wyjadacz bez problemu się w tym połapie, ciężko trenujący nowicjusz będzie jednak tym zawiedziony.
Drugim problemem jest model biznesowy, jaki przyjął Capcom. Jeśli kupimy Ultra Street Fighter IV na płycie, to otrzymamy w komplecie wszystkie dotychczasowe DLC. Z kolei jeśli za te same pieniądze kupimy tę grę w dystrybucji cyfrowej (najpierw ściągamy Super Street Fighter IV a potem 8 GB DLC z Ultra), dostaniemy figę. Alternatywne kostiumy trzeba będzie dokupić - aby mieć wszystkie należy, wydać ponad 500 zł. Ta decyzja jest dla mnie całkowicie niezrozumiała, bo Capcom w ten sposób karze swoich wiernych fanów, którzy zainwestowali w Super Street Fighter IV i teraz chcą dokupić upgrade. Firma mówi im, że mogą spadać na drzewo - albo wyłożą pieniądze na czwartą płytę do kolekcji, albo nie dostaną nic.
Destination Confirmed Co by jednak nie mówić, to Ultra Street Fighter IV jest królem e-sportowych mordobić. Świetna mechanika, bardzo dobry balans postaci i przystępność sprawiają, że trudno będzie zepchnąć tę grę z piedestału. Może coś się zmieni, gdy pojawi się nowy Virtua Fighter, może nowe sezon Killer Instinct coś ruszy, może Capcom wznowi wsparcie dla MvC3... To wszystko to jedynie puste gdybanie, bo póki co Street Fighter rządzi.
Ultra Street Fighter IV
Możliwie, że już macie Super Street Fighter IV i zastanawiacie się, czy warto wydawać pieniądze na nową płytę lub update. Jeśli nie gracie turniejowo, to moim zdaniem nie warto. Pamiętajcie jednak, że gra online pomiędzy wersją Super a Ultra jest niemożliwa, więc jeśli wasz znajomy zrobi upgrade, to po zawodach.
Możliwe też, że, tak jak ja, graliście w wersję podstawową i myślicie, żeby teraz zainwestować w edycję Ultra. Wtedy jak najbardziej powinniście ją kupić - pamiętajcie jednak, by wziąć wersję na płycie. Cyfrowa, jak to często bywa, w ogóle się nie opłaca.
Łukasz Józefowicz
Platformy: PC, PS3, Xbox 360 Producent: Capcom Wydawca: Capcom Dystrybutor: Cenega Data premiery: 08.08.2014 PEGI: 12 Wymagania: Core 2 Duo 2,66 GHz, 2 GB RAM, karta graficzna 256 MB
Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS3. Screeny pochodzą od wydawcy.