Ukryty Plan - recenzja. Naprawdę ukryty i nieźle przemyślany
Jak wyglądałoby Heavy Rain, Beyond albo Until Dawn bez "komponentu growego"? Właśnie tak.
23.11.2017 | aktual.: 23.11.2017 16:27
Sony nie przestaje eksperymentować - ledwie rok po wypuszczeniu PlayStation VR proponuje jeszcze jeden sposób grania na PS4. Tym razem bez gogli na głowie, a z telefonem w dłoni. Pierwszą grą, która wymagała podmienienia Duala na smartfona było imprezowe To jesteś Ty, które choć recenzowaliśmy i dostępne było nawet za darmo, to ze względu na specyfikę rozgrywki mogło wam umknąć. Przynajmniej mi umknęło - PlayLinka odkryłem więc dopiero z debiutującą wczoraj grą Hidden Agenda, czyli po naszemu Ukrytym Planem.Pierwsze zaskoczenie - każda gra wymaga osobnej aplikacji na iOS/Android. Wbrew pozorom to nie jest tak, że instalujesz apkę PlayLink i z jej poziomu wybierasz, czy chcesz grać w zainstalowane na konsoli To jesteś Ty, grę Wiedza to Potęga, SingStara, Ukryty Plan czy Planetę Małp. Każda gra ma swoją aplikację, co trochę zaśmieca telefon i wydaje się nielogiczne. Plus jest jednak taki, że z poziomu telefonu nie trzeba już zakładać żadnego profilu ani nigdzie się logować. Znajdujący się w tej samej domowej sieci internetowej co PS4 smartfon znajdzie konsolę i połączy się z nią sam. To ważne, bo PlayLink to z definicji multiplayerowe gry, gdzie nasi towarzysze rozgrywki niekoniecznie muszą mieć konta na PSN. Jest więc krok w przód względem podłączania drugiego pada, co wymaga zalogowania się do czyjegoś profilu.
OK, kwestie techniczne mamy za sobą, Ukryty Plan ściągnięty (albo kupiony w pudełku) i zainstalowany - jak się więc steruje telefonem na konsoli? Bardzo prosto, bo w tej grze nie ma... gry. Są wybory, miejsca, gdzie należy podejmować decyzje albo wchodzić w poste interakcje z otoczeniem, nie jest to jednak mechanika znana z gier przygodowych czy fabularnych od Sony albo Telltale. Ani na chwilę nie dostajemy tu swobodnej kontroli nad bohaterem, podejmujemy jednak decyzje za kilku z nich. Nie ma tu żadnego zasobnika z przedmiotami, możliwości ich łączenia czy rozmyślań, co i gdzie wykorzystać. Nie oznacza to jednak, że przedmiotów nie ma. Niektóre z nich, podobnie jak ślady zbrodni, trzeba odkryć w określonym miejscu i czasie niczym w grze HOPA (jeździmy wtedy palcem po smartfonie, co odpowiada światłu latarki na telewizorze). Odkryte, mogą wpłynąć na dalsze wydarzenia. Ich pominięcie zamyka niektóre ścieżki i ma to realny wpływ na fabułę. Są też "swipe'owe QTE", większość interakcji ogranicza się jednak do wyboru odpowiedzi A albo B na ekranie. I o dziwo... to wystarcza.Ukryty Plan to interaktywny film, gdzie dosłownie co chwilkę trzeba się włączyć w pchnięcie akcji naprzód. W czasie dialogów można natomiast zerkać na smartfon, gdzie poza pulpitem do sterowania w grze są jeszcze zakładki z podsumowaniem fabuły czy opisem kolejnych postaci. Fajne urozmaicenie i tak już fajnej gry. Bo główna intryga jest naprawdę wciągająca, a co najważniejsze - skomplikowana. Jest molestowany w dzieciństwie morderca, są jego pomocnicy. Policjanci to też całe spektrum ludzi o różnych poglądach i pobudkach. Ze swoimi humorami czy sympatiami, co wpływa na rysujące się między nimi relacje. Do tego dochodzi sędzia, prokurator - naprawdę miło się to ogląda, choć do pełni szczęścia brakuje technicznych szlifów.Nowa gra twórców Until Dawn nie wygląda tak jak Until Dawn. Da się zauważyć, że ekipa ma talent i robiła co mogła, aby sprawiać wrażenie AAA, ale to nie jest AAA. Czasem koślawe ruchy postaci, nawet na PS4 Pro późno wgrywające się tekstury otoczenia, surowa mimika twarzy postaci (większość z nich wygląda jakby miała botoks w czole - zero zamaszek i ruchów mięśni twarzy od oczu w górę). W ich horrorze o nastolatkach wyglądało to troszkę lepiej. On działał też na autorskim silniku Sony, tutaj mamy natomiast do czynienia z Unreal Engine 4. Martwa natura i otoczenie jest jak najbardziej OK, ale postacie wypadają zaledwie poprawnie. Daleko im do gier Quantic Dream czy LA Noire, choć mamy tutaj równie dużo, jeżeli nawet nie więcej czasu, żeby się tym twarzom przyglądać. Bo przypominam, Ukryty Plan to interaktywny film kryminalny. Nie ma tutaj właściwie pościgów, jakichś spektakularnych akcji czy zapierających dech w piersiach widoczków. Jest posterunek, kilka innych równie szaro-burych miejscówek i gadające głowy.
Zaledwie poprawny ich wygląd i animację kaleczy polska wersja językowa. Rzecz nie w tym, że dubbing jakoś źle brzmi. Głosy w przeważającej większości dobrane są dobrze, ale słychać niestety, że były bardzo wyrywkowo nagrywane. Różna intonacja bohatera w nawet jednym akapicie. Wybijająca z rytmu przesadna ekspresja końcówki dialogu, która nijak się ma do jego spokojnego początku. Ukryty Plan to skomplikowane drzewko przyczynowo-skutkowe, podobnie zapewne wygląda od kuchni konstrukcja ścieżek dialogowych. W polskiej wersji językowej słychać ich "zszycia". W grę tak naprawdę wciągnąłem się więc dopiero przy trzecim podejściu, przestawiając język konsoli, i co za tym idzie gry, na angielski (nie da się wtedy jednak ustawić polskich napisów – te też zostają oryginalne).Dopiero w anglojęzycznej ścieżce dźwiękowej dialogi mają odpowiednie brzmienie. Ogromną robotę robi też wtedy synchronizacja ust postaci z wypowiadanymi kwestiami. Wszystko nabiera wiarygodności, ale wymaga też większej koncentracji. Ukryty Plan to przede wszystkim dialogi, bez ich śledzenia i stuprocentowego zrozumienia z gry może umknąć to, co w niej najważniejsze.Dopiero kolejne dwugodzinne przejście gry pokazuje też, jak wiele ma ona do zaoferowania. O ile pierwszy kontakt, zwłaszcza z polskim dubbingiem, kojarzy się z takim elektronicznym "Dlaczego ja?" czy kryminalnymi paradokumentami odgrywanymi w telewizji przez naturszczyków, tak z czasem odkrywa się to tytułowe (dosłownie tłumacząc Hidden Agenda) drugie dno. Całe nowe sceny i wątki. Motywacje bohaterów i przemyślenia. Dopiero wtedy widać też, jak pozornie błaha decyzja może mieć duży wpływ na dalszą akcję. Czy w stresowej sytuacji zachowasz zimną krew, czy jednak spanikujesz. Czy znajdziesz wszystkie dowody na miejscu zbrodni, czy jednak nie. Albo czy w wydawałoby się niezobowiązującym dialogu wyluzujesz się biorąc łyk piwa, czy jednak zakończysz rozmowę stwierdzeniem w stylu „nikt nie może czuć się bezpiecznie”. Choć zdarzają się też oczywiście pozorne wybory i głupotki, jak u Telltale. Czasem trzeba na nie przymknąć oko.W Ukryty Plan można grać w nawet 6 osób, każda decyzja jest więc wtedy demokratycznie podejmowana przez ludzi siedzących przed telewizorem. Dlatego polecam grać... samemu, albo w większym gronie. W dwie było to bez sensu. Sony reklamuje gry PlayLink właśnie tym towarzyskim aspektem rozgrywki. Sami twórcy Ukrytego Planu mówią, że pomysł na wspólne podejmowanie decyzji wziął się z popularności Until Dawn na streamach, gdzie widzowie podpowiadali grającym, jak powinni się zachować. Ukryty Plan jak najbardziej grywalny jest jednak solo.Przeszedłem grę dwa razy, za drugim starając się podejmować diametralnie inne decyzje. Trzecie przejście to natomiast już moje świadome lawirowanie między nimi, pamiętając skutki poprzednich wyborów i finał. I nawet wtedy nie tyle nie udało mi się rozwiązać do końca głównej intrygi, co uratować wszystkich bohaterów. To nie Heavy Rain albo Until Dawn, gdzie wszyscy mogą zginąć albo przeżyć, ale i tak finał, czy raczej finały, mogą wypadać… różnorodnie.Przy Ukrytym Planie bawiłem się gorzej niż przy Heavy Rainie albo Until Dawn, ale jednak lepiej niż w Beyond czy sequelach The Walking Dead od Telltale. Po ciężkich początkach, w miarę odkrywania tych wszystkich uwarunkowań przyczynowo-skutkowych i przełączenia się na język angielski, było już tylko lepiej. Na tyle, że na pewno jeszcze raz Ukryty Plan przejdę, dążąc do jak najlepszego zakończenia.