UFC Personal Trainer - recenzja

Świat gier jest zabawny. Przez tyle lat ukazywały się różne programy fitness, ale wystarczyło, aby wydano taki z groźnym gościem na okładce, aby nagle ćwiczenie przed ekranem stało się zadaniem dla prawdziwych facetów.

UFC Personal Trainer - recenzja
marcindmjqtx

Ba! Wystarczyło nawet na to, aby podskakiwanie przed telewizorem z podłączonym Kinectem stało się zadaniem dla samców alfa. Bardzo sprytnie, zwłaszcza, że UFC Personal Trainer to najzwyklejszy w świecie program treningowy, jakich wiele już ukazało się na rynku, ale były zazwyczaj pastelowe i kierowane do kobiet.

Personal Trainer całkiem udanie sprzedaje atmosferę spoconej salki treningowej. Prowadzący zajęcia trener jest męski, zestaw kolorów  odpowiednio przyciemniony, a w tle leci rockowa muzyka. Po raz kolejny przekonałem się, że moje gierkowskie mieszkanie jest za małe na kapitalistyczne wynalazki. Aby móc w spokoju robić pompki musiałem oczyścić pole przed konsolą praktycznie ze wszystkiego. Tym samym zamianie dużego pokoju w siłownię codziennie towarzyszyła chwila przestawień i przygotowań.

Zawarte w Personal Trainer ćwiczenia można podzielić na dwa rodzaje: klasyczna gimnastykę, ze wszystkimi pajacykami, skłonami, przysiadami i pompkami tego świata; oraz bicie w niewidzialny worek treningowy. Markowanie ruchów zawodnika UFC ma swój urok, ale w sytuacji gdy ciągle napotykamy jedynie powietrze nie stanowią zbytniej atrakcji. Wszystkich typów ćwiczeń  jest kilkadziesiąt i Personal Trainer umożliwia układanie ich w dowolne zestawy, korzystanie z gotowych programów treningowych (np. 30 dniowych) lub w zależności od nastroju proste bicie wirtualnego worka bez żadnych zobowiązań.

Tak, przegrałem Gdy egzemplarz programu trafił na moje biurko postanowiłem podjąć wyzwanie i przeżyć pełen 30 dniowy program codziennych ćwiczeń. I cóż, przyznaje się, poległem. Z kilku powodów:

Po pierwsze. Przyjechali do mnie w odwiedziny rodzice narzeczonej. Przez tydzień moja wirtualna siłownia była zamknięta, bo choć lubię moich przyszłych teściów, to nie jesteśmy zżyci na tyle, abym miał przed nimi podskakiwać w samych majtkach i robić pajacyki. Jeżeli więc chcecie trenować w swoim dużym pokoju/salonie, a tam zazwyczaj jest najwięcej miejsca, musicie mieć na uwadze, że może to utrudniać życie reszcie domowników. Tak czy siak po tygodniowej przerwie nie udało mi się już jednak wrócić do regularnych, codziennych ćwiczeń. Wybiłem się z rytmu.

Po drugie. Kinect. Jego współpraca z Personal Trainer została kiepsko pomyślana. Zamiast skupić się na ćwiczeniach, co chwila musiałem potwierdzać, że nadal stoję przed czujnikiem, że chcę korzystać z ciężarków (co akurat zostało poprawione w ostatnim patchu), pamiętać, aby urządzenie było odpowiednio skalibrowane i widziało mnie, kiedy zaczynam robić pompki. A wszystko po to, aby ostatecznie Kinect nagle mógł stwierdzić, że nie ma mnie w pokoju i skupić swoją uwagę na krześle. Ok, jestem szczupły, ale nie aż tak.

Po trzecie. Iluzja obecności trenera szybko pryska. Personal Trainer nie reaguje na to, co się dzieje przed czujnikiem. Mogłem leżeć na dywanie zasapany po kilku pierwszych pompkach, a mój wirtualny trener pokrzykiwał "tak! świetnie Ci idzie! doskonale!”. Na dodatek w grze obecnych jest niby trzech trenerów, ale każdy z nich czyta dokładnie te same kwestie. Personal Trainer nie korzysta w pełni ze swojego największego atutu: interaktywności. Skoro program ledwo reaguje na to co robię, to efekt jest w gruncie rzeczy taki sam, jakbym zamiast uruchamiać program odpalił na konsoli płytę z filmem instruktażowym.

Po czwarte. Nie pomaga w motywacji. Wiadomo, że wszystko zależy od nas, ale program może pomóc nam w utrzymaniu reżimu ćwiczeń. Personal Trainer nie pomaga. Teoretycznie przechowuje statystyki wykonanych ćwiczeń i śledzi postępy, ale niewiele z tego wynika. Potrafił też zapomnieć o całym jednym dniu treningów i straszyć niewykonanymi zadaniami. Jeżeli uznacie, że może Wam pomóc doping znajomych i postanowicie połączyć Personal Trainer z Facebookiem, to rezultat będzie taki, że wasz profil w serwisie zostanie zaspamowany reklamowymi linkami do strony producenta.

Werdykt UFC Personal Trainer to program użytkowy, więc przykładanie do niego naszej skali ocen, którą opisujemy gry nie ma większego sensu. Program sprzedają dwie rzeczy: wiedzę o tym, jak ćwiczyć i wspomaganie motywacji, aby robić to regularnie. Personal Trainer zawodzi w tym drugim, czyniąc pierwsze pozbawionym znaczenia. Jeżeli miałbym komuś go polecać, to osobom, które tak jak ja od dawna regularnie nie ćwiczyły i nie wierzą, że są jeszcze w stanie zrobić więcej niż dziesięć pompek. Jak najbardziej jesteście i Personal Trainer może pomóc się Wam w tym przekonać - codzienne półgodzinne ćwiczenia okazały się być dla mnie zbyt dużym wyzwaniem, ale zachęciły mnie, aby jeździć codziennie do pracy na rowerze. Zawsze coś.

Konrad Hildebrand

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
recenzje360kinect
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.