Uderzenie w polskie SimFabric. Tona niedokończonych projektów, dużo zarzutów i odpowiedź firmy
SimFabric - gigant od symulatorów i drobnych gier indie, który ochoczo je zapowiada, ale nie kończy. A przy okazji zalewa Steama i inwestorów licznymi wiadomościami.
Przygotujcie się na długą lekturę. Mateusz Witczak z PolskiGamedev.pl (czyli "Papkin" znany z CD-Action) w tekście "SimFabric: Sklepik z marzeniami" wziął pod lupę działalność tej polskiej firmy.
SimFabric to jeden z wielu na polskim rynku twórców i wydawców "gier symulatorowych" oraz pomniejszych tytułów zręcznościowych. Nazwa jest już dobrze zakorzeniona w polskiej branży, głównie za sprawą licznych wiadomości prasowych. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że firma "szykuje się do ekspansji na rynek chiński", a ten cel otrzyma 200 tys. zł grantu z Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020.
Notowana na rynku akcji NewConnect spółka musi być także świetnie znana inwestorom przez liczne komunikaty inwestorskie (ESPI). Jak wychwycił przytaczany przez Witczaka bloger "Bycze Gierki": "od czasów kwietniowego debiutu na NewConnect firma opublikowała ponad 70 raportów (dla porównania: CD Projekt wypuścił ich od początku roku "raptem" 28)".
Co jest nie tak z SimFabric?
Witczak skupia się na niezrealizowanych obietnicach. Z długiej analizy zapowiedzi i postępów prac wynika, że firma hojnie mówiła o nadchodzących produkcjach lub konwersjach innych gier na Nintendo Switch. Padały też konkretne miesiące, w których gracze mieli zobaczyć efekt pracy. Finalnie jednak portfolio dokonanych rzeczy, które pojawiły się na rynku, jest niewielkie.
W udzielonej serwisowi odpowiedzi SimFabric tłumaczy to, zrzucając winę na karb ciągłego udoskonalania gier czy problemów wywołanych przez pandemię koronawirusa.
Kolejne zarzuty dotyczą hojnego wysyłania komunikatów ESPI. "ESPI miało informować o ważnych dla spółki wydarzeniach, a zaczęło być traktowane jako narzędzie marketingowe" - mówi Witczakowi prawnik Kacper Bańbuła.
Bliższy graczom może być za to wątek o Steamie. Tam od dawna pojawiają się zapowiedzi gier SimFabric wraz ze zwiastunami, ale z sieciowych ogłoszeń wynika, że te niekoniecznie powstają. "Zrzuty ekrany powinny przedstawiać wyłącznie rozgrywkę twojej gry. Oznacza to, że powinieneś unikać używania grafik koncepcyjnych i prerenderowanych kadrów z filmików" - rzecze regulamin Steama (za PolskiGamedev.pl).
Autor tekstu zaznaczył jednak, że podobny styl działalności prowadzi kilka innych firm, a wszystkie łączy je jedno - ścisły związek z notowaną na GPW spółką PlayWay, wartą w tym momencie ok. 3 miliardy złotych.
Najbardziej zaskakujący argument, zwłaszcza dla starszych graczy, będzie punkt dotyczący założyciela firmy Emila "Emilusa" Leszczyńskiego. Weteran branży, autor tekstów w kultowych magazynach "Top Secret", "Secret Service" czy "Reset", opisuje swoje doświadczenie na stronie SimFabric w ten sposób:
Szkopuł? W sieci ciężko znaleźć twardy ślad dotyczący tego doświadczenia.
SimFabric odpowiada
Firma Leszczyńskiego odpisuje na kilkanaście innych pytań Mateusza Witczaka. Oprócz uzasadnień dotyczących przedłużających się premier, SimFabric wyjaśnia też kwestie dotyczące sprzedaży dotychczasowych gier, informowania o sukcesach przy wersjach płatnych i darmowych, składu osobowego firmy, choć przy garści pytań powołują się na klauzule poufności
Kto ma rację? Czy opisane praktyki są dobre? Czy ze starcia firma wyszła obronną ręką i sprawa była rozdmuchana? Wnioski pozostawiam czytelnikom po lekturze linkowanego na początku tekstu.