Ubisoft zalicza trzęsienie ziemi. Nowe fakty w sprawie "nietykalnych"
Czego tam nie ma: biznesowe spotkania w klubach ze striptizem, upijanie pracowników czy podawanie im ciasteczek z marihuaną.
Zaczęło się w czerwcu. Najpierw poleciał Ashraf Ismail, dyrektor kreatywny "Assassin’s Creed: Valhalla", czyli tegoroczne oczko w głowie Ubisoftu. Powód? Oficjalnie, chęć "uporania się z osobistymi problemami w życiu". Nieoficjalnie: zdradzanie żony. Ismail musiał odejść, żeby oczyścić atmosferę przed zbliżającą się premierą "Valhalli". Okazało się, że to dopiero początek.
Na początku lipca z Ubi odszedł Maxime Beland, a tego samego dnia zawieszony został Tommy Francois, czyli weterani w spółce. O co poszło? W dużym skrócie i uproszczeniu: niestosowne zachowanie wobec kobiet i komentowanie ich ubioru. Na korytarzach Ubisoftu popłoch, bo dodatkowo firma zapowiedziała restrukturyzacji jednego z kluczowych działów, który mieli tworzyć "wyłącznie biali mężczyźni". Z relacji świadków wynika, że rasizm, mizoginizm i seksizm były w paryskiej i kanadyjskiej siedzibie firmy normą.
Na tym nie koniec. W lipcu z Ubisoftu odszedł Serge Hascoët, dotychczasowy dyrektor ds. kreatywnych (związany z firmą niemal od jej początków), Yannis Mallat, dyrektor zarządzający kanadyjskimi studiami Ubisoftu oraz Cécile Cornet, szefowa HR-u w firmie.
O szczegółach i kulisach pracy w Ubisosfcie obszernie rozpisał się Jason Schreier z Bloomberga. Z jego rozmów z pracownikami wynika, że Hascoët łatwo nudził się na prezentacjach, co ostentacyjnie pokazywał albo wpadał w złość np. waląc pięścią w stół.
Jeszcze gorzej wypadał w relacjach z kobietami, wobec których dopuszczał się niewłaściwych i niestosownych zachowań, a spotkania biznesowe potrafił organizować w klubach ze striptizem. Kobiety nie były tam mile widziane. Z kolei mężczyźni, którzy brali w nich udział, najczęściej awansowali w hierarchii firmy.
Z relacji świadków wynika, że Hascoët potrafił poczęstować nieświadomych niczego pracowników ciasteczkami z marihuaną czy zmuszać do picia alkoholu. Co ciekawe, na byłego już dyrektora ds. kreatywnych notorycznie skarżyli się podwładni. Na korytarzach nazywali ich "nietykalnymi".
Podobnych zachowań dopuszczali się inni, wysocy rangą pracownicy Ubisoftu. Maxime Beland miał podduszać jedną z pracownic, Tommy François, otwarcie flirtował, sypał homofobicznymi żartami, wykonywał niechciane masaże, wysyłał pornograficzne wiadomości.
Yves Guillemot, prezes Ubisoftu od tygodni zapewnia, że firmę czekają duże zmiany. Obiecał zatrudnienie firmy konsultingowej, która przeprowadzi szczegółowy audyt i przegląd polityki kadrowej.