Twórca Flappy Bird myśli nad ponownym udostępnieniem gry
Pieniądze mu się kończą?
Flappy Bird pojawiło się znienacka i zamieszało na świecie w tempie ekspresowym - grały miliony. Prosty pomysł polegający na podbijaniu lecącego ptaszka nie był niczym nowym ani świeżym, ale poczta pantoflowa zrobiła swoje. Wielu chciało sprawdzić, o czym jest tak głośno Po ogłoszeniu, że jej twórca, Dong Nguyen, ściąga grę z mobilnych sklepów, Flappy Bird ściągnęło 10 milionów ludzi w 22 godziny.
Dziś Nguyen kupuje mieszkanie i Mini Coopera, ale i tak skarży się na swoją grę. Nie mógł spać, skoncentrować się, nie wychodził na dwór. Ale znów pracuje nad grami. Jedna to strzelanka w klimatach Dzikiego Zachodu, druga to "szachy akcji". Obie będą proste, trudne i z prostą grafiką.
Niewykluczone, że wróci też i Flappy Bird. Mimo wielu ofert, twórca nie sprzedał nikomu praw do niej. Fakt wycofania przez Nguyena gry ze sprzedaży odbieram jako gest panikarza, który nagle wyobraził sobie, że przez jego dzieło dzieci rzucają szkołę, żony mężów, a nastolatki telefonami o ścianę (dobrze że nie produkował min przeciwpiechotnych). Niewytłumaczalny foch i złość na świat z niewiadomego powodu - w końcu gry robi się po to, by ludzie się nimi cieszyli i grali zapominając o bożym świecie. Pewnie dlatego gra, jeśli wróci, będzie miała komunikat "Rób sobie przerwy". Choć moim zdaniem to Flappy Bird było właśnie idealne na przerwy i krótkie podejścia.
Marcin Kosman