Twórca Braid: XBLA to wrzód na tyłku dla gier indie
Jonathan Blow nie przebiera w słowach w odniesieniu do usługi Microsoftu. Co go tak wkurzyło?
11.08.2011 | aktual.: 06.01.2016 12:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W rozmowie ze stroną Gamasutra o swojej nowej grze The Witness, wspomniał, że nie potrzebuje Microsoftu, by zarobić na swojej grze - która ma zakładany budżet rzędu dwóch milionów dolarów - i uważa, że spokojnie może to zarobić opierając się o dystrybucję na Steamie i AppStore. Skąd jego zaciętość?
Załatwianie czegoś z Microsoftem jest prawdziwym wrzodem na tyłku (...) Nie wydaje mi się, żeby rozumieli, że w przypadku tego typu gier mają silną konkurencję w postaci Steama i iOSa. (...) A jeśli robisz grę na XBLA, liczba rzeczy, które musisz dodać jest horrendalna. W niektórych przypadkach trzeba jednej trzeciej albo nawet połowy wysiłku jaki wkładasz w zrobienie gry, by potem dostosować ją do XBLA. Nie wydaje mi się, by byli tego świadomi. (...)
Mogę spokojnie wrzucić moją grę tylko na Steam bez zbędnych kłopotów. (...) Albo pozwolić by banda kolesi z MS zwodziła mnie i podsuwała mi głupkowate kontrakty, które muszę negocjować przez 3 miesiące, by wyszło z nich coś sensownego. A potem kłócić się z nimi i przechodzić przez proces certyfikacji. I w końcu zadaję sobie pytanie: "Po co właściwie mam się męczyć?"
(...) Na Steamie wyrosła Terraria, a Minecraft go nawet nie potrzebował. Więc nie przekonuje mnie argument, że XBLA to największy rynek zbytu. Nie wiem, jak długo pociągną bez jakichś zmian. Niestety znając ich umiejętności obawiam się, że całkiem długo. Na koniec przyznał jednak, że XBLA to ważny rynek dla twórców takich jak on - dla pewnych typów jak gier, nawet większy niż Steam.
[CVG]
Paweł Kamiński