Ponad rok po premierze konsolowej gra Turok Evolution przygotowuje się do inwazji na pecety. To jeszcze jeden dowód na to, że rozpoczął się sezon pecetowy. Schyłkowe konsole PS2, Xbox i GameCube wciąż rządzą, lecz duże firmy coraz mniej chętnie bawią się w gry exclusive i z niepokojem wypatrują nowych technologii. Na pecetach mogą zaś przetestować wszystkie graficzne nowinki, które później, za dwa lata, zobaczą w Playstation 3 i Xbox Next.Konwersja rządzi się co prawda swoimi prawami i braku zmian nie oznacza, lecz nie oznacza również nadmiaru zmian. Fabuła, jak można się było domyślić, nie została poprawiona. Przeniesie ona graczy do czasów sprzed wydarzeń z pierwszej części Turoka, kiedy to w Ameryce trwała wojna pomiędzy niehonorowymi białymi osadnikami a walczącymi o swe prawa czerwonoskórymi. Przybysze z Europy powoli, ale niezwykle skutecznie (i brutalnie) wydzierali ziemię jej rodowitym właścicielom. Do jednego z największych starć dochodzi w 1886 roku w Teksasie. Plemiona indiańskie, zdziesiątkowane przez głód i choroby zakaźne, postanawiają zachować resztki honoru i zmierzyć się z doskonale uzbrojonymi wojskami kapitana Tobiasa Brucknera. Dochodzi do masakry, słabo uzbrojeni rdzenni mieszkańcy stepów dziesiątkami udają się w podróż do Krainy Wiecznych Łowów. Nie dociera tam jedynie Tal'Set z plemienia Sequin. W czasie bitwy wpada on w tajemniczą rozpadlinę i ląduje w położonej nad wielką rzeką Zapomnianej Krainie.Ciężko ranny Indianin zostaje odnaleziony przez mieszkańców pobliskiej wioski. Chłopi pomagają mu dojść do zdrowia i osiągnąć dawną sprawność fizyczną. Już po kilku tygodniach Tal'Set czuje się jak nowonarodzony. Postanawia więc spłacić dług wdzięczności i pomóc wieśniakom pokonać ich odwiecznego wroga, okrutnego Lorda Tyrannusa. Tymczasem ten wciąż rośnie w siłę. Marząc o ostatecznym podbiciu okolicznych ziem, krwawy władca powierza kierowanie swoimi wojskami człowiekowi znikąd. Okazuje się, że jest nim Tobias Bruckner, który również wpadł w tajemniczą rozpadlinę. Tym samym Tal'Set ma szansę zmazać plamę na honorze swojego szczepu...Gra Turok Evolution nie zmieni się również w warstwie logicznej i pozostaje widowiskową strzelaniną FPP. Wśród 60 rodzajów przeciwników dominować będą biedne i niewinne zwierzaczki, które Indianin będzie z lubością mordował. Wśród nich pojawią się małpki, ptaszki, wilczki i małe, dzikie świnki, takie w stylu Prosiaczka. Oczywiście nie zabraknie też wyróżnika serii - dinozaurów. W grze pojawi się 15 gatunków tych majestatycznych zwierząt. Każde z nich zostało zaopatrzone w nieco inną sztuczną inteligencję. Na konsolach była ona całkiem przyzwoita, a gady reagowały na ostrzał na dziesiątki różnych sposobów. Trzeba jednak przyznać, że AI potrafiła zrobić przykrą niespodziankę. Zdarzało się, że zwierz nie zauważał gracza bądź nagle zaprzestawał ataku. Błędy te mają zostać poprawione, podobnie jak i niezbyt wydajny engine programu. Nawet na GameCube - całkiem przyzwoitym sprzęcie - potrafił nieźle poskakać. Na PC nie powinno być tego widać, chociażby dlatego, że wymagania sugerowane wskazują coś powyżej Pentium 1.4 GHz z 256 MB RAM.W dobrym FPS nie powinno zabraknąć interesujących broni. Główny bohater korzysta więc z klasycznego łuku zaopatrzonego w strzały, później zaś z znacznie bardziej nowoczesnych broni, których obecność w 1886 roku może dziwić. Wśród nich znajduje się bowiem miotacz płomieni, zakłócacz grawitacji, karabin maszynowy, baby nuke i strzelba. Warto też przypomnieć oryginalne kampanie reklamowe, które wspierały promocję tej gry. Niektórzy fani w zamian za pieniądze wykonywali sobie tatuaże z postacią głównego bohatera, inni zmieniali imię na Turok. Aż dziw bierze, że robili to dorośli, wydawałoby się dojrzali ludzie!Nie wiadomo tylko, jak roczny Turok Evolution poradzi sobie z mocną pecetową konkurencją. Programiści Acclaim raczej nie włożą w konwersję tyle pracy co ludzie tworzący Halo: Combat Evolved. Tak czy siak na rynku pojawi się kolejny FPS i z tego należy się cieszyć.