Trzy powody, dla których warto śledzić rozpoczynające się dziś PAX East

Trzy powody, dla których warto śledzić rozpoczynające się dziś PAX East

Trzy powody, dla których warto śledzić rozpoczynające się dziś PAX East
Paweł Olszewski
22.04.2016 10:39, aktualizacja: 22.04.2016 10:56

E3 i Gamescom to nie wszystko.

PAX, czyli Penny Arcade Expo, pomysł autorów internetowego komiksu Penny Arcade narodził się w 2004 roku. Twórcy chcieli zorganizować po prostu zlot dla graczy. Nie branżowe targi, gdzie wstęp mają tylko deweloperzy, wydawcy, retail i dziennikarze z akredytacjami, a po prostu pełen atrakcji konwent dla geeków, w 100%  poświęcony grom. 12 lat i ponad kilkadziesiąt edycji PAX później oddolna inicjatywa stała się największą imprezą masową dla fanów elektronicznej rozrywki w Stanach Zjednoczonych, z frekwencją przebijającą E3. A może nawet nie imprezą, a zbiorem imprez pod jednym szyldem. W ciągu roku odbywa się bowiem już aż pięć różnych edycji. Cztery w Stanach Zjednoczonych (w tym stosunkowo młody PAX Dev) i jedna w Australii. Dlaczego mamy się więc przejmować anglojęzycznymi konwentami o grach wideo?

Obraz

1. Bo rosną w siłę. Targi E3 to sinusoida. Silne i popularne w latach 90. i początkach lat dwutysięcznych na dwa lata zniknęły z Convention Center zmieniając się w E3 Media and Business Summit. W 2009 roku wróciły na swoje miejsce, ale ostatnio znów łapią zadyszkę. W tym roku nie zobaczymy tam przecież naprawdę kilku ważnych wydawców.

PAX-y rozwijają się natomiast jak burza. Owszem, są to bardziej konwenty niż targi, wstęp ma tam każdy - nie trzeba być deweloperem ani dziennikarzem, aby pospacerować po halach, ale właśnie to podobno w imprezie tej jest najlepsze. „Podobno”, bo sam tam niestety nie byłem, ale cytując klasyka, "znam kogoś, kto był i opowiedział mi to i owo". To o wiele mniej sformalizowana, o wiele bardziej otwarta impreza. Pozwala pogadać z obecnymi tam twórcami gier, na danym stoisku, bez umówionych wcześniej "slotów" pograć w nadchodzące nowości. Hale pełne są wyluzowanych i jarających się grami geeków, a nie "byznesu", biegających po halach przemęczonych dziennikarzy i znudzonych hostess. Te ostatnie, tak na marginesie, są na PAX zakazane.

2. Bo z roku na rok zapowiada się tam coraz więcej gier. Na PAX nie zobaczymy zapowiedzi kolejnego Call of Duty i GTA, pojawia się tam jednak masa ciekawych  produkcji. Niezależnych, a także po prostu mniejszych firm. Nie przez przypadek kilka ostatnich dni obrodziło nam zapowiedziami nowych gier. Na tyle małych, że nie znajdziemy ich raczej na okładce GameInformera, ale z drugiej strony tak fajnie wyglądających, że sami chętnie o nich pisaliśmy – Aragami, Pyre od twórców Bastionu i Transistora to tylko niektóre z nich.

Obraz

3. Bo tegoroczny PAX w Bostonie został zdominowany przez Polaków. Wiąże się to poniekąd z poprzednim punktem. W tym roku na PAX zobaczyć można, często po raz pierwszy, sporo polskich produkcji. Dwa dni temu pisaliśmy o pierwszym gameplayu z Seven. Było też Beat Cop, czyli nowa gra Macieja Miąsika i Adama Kozłowskiego czy fantastycznie wyglądający Ruiner, którego wydaje Devolver Digital. Lada chwila zobaczymy też najprawdopodobniej Shivercliff od IMGN.PRO, które na pierwszym screenie wygląda jak połączenie Twin Peaks z Alanem Wake'iem. Przed PAX-em dowiedzieliśmy się też o xboksowej ekskluzywności na konsolach Book of Demons czy dacie premiery Superhota na Xboksie One. A to zapewne jeszcze nie koniec, bo w Bostonie jest też przecież Flying Wild Hog z pierwszym grywalnym demem Shadow Warriora 2 czy Vile Monarch, ekipa od Crush Your Enemies.

E3 od lat uchodzi za "święto graczy". Tam poznajemy nowe konsole i plany branżowych gigantów. Naprawdę świętować gracze mogą jednak dopiero na imprezach PAX. W przyjaznej atmosferze i niemal kumpelskimi relacjami z deweloperami. Ze względu na odległość i koszty podróży do Stanów, PAX jest dla statystycznego polskiego gracza raczej nieosiągalny, ale u nas też mamy przecież podobne inicjatywy.

Obraz

Poznań Game Arena to w całości poświęcona grom impreza, której bliżej właśnie do konwentu niż typowych targów (te pojawiły się u nas pod postacią Warsaw Games Week). Jest też rosnące z roku na rok Pixel Heaven, gdzie z jednej strony mamy sentymentalną retropodróż, a z drugiej coraz więcej indie-wystawców promujących tam swoje gry. W tym roku na PH będzie zresztą kilka tytułów, o których pierwszy raz usłyszeliśmy na PAX. W zeszłym roku pierwszy europejski i drugi światowy (właśnie po PAX) hands-on This War of Mine: The Little Ones  odbył się na PGA. Nie mamy więc chyba raczej na co narzekać.

Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)