Trybuna Ludu - Enslaved, Castlevania i istota RPG-ów raz jeszcze

Trybuna Ludu - Enslaved, Castlevania i istota RPG‑ów raz jeszcze

marcindmjqtx
10.10.2010 22:50, aktualizacja: 15.01.2016 15:20

Dzisiejsza trybuna jest pełna pierwszych wrażeń - nasi czytelnicy wzięli pod lupę takie gry, jak Assassin's Creed: Brotherhood, Enslaved i Castlevania: LoS. Ponadto znów nieco o tym, co jest RPG-iem, a co nie i raz jeszcze o muzyce w grach.

Uwaga - zachowano oryginalną pisownię cytowanych komentarzy.

Pod naszym tekstem o beta-testach AC: Brotherhood, Soultimer opisał swoje wrażenia:

Levelowanie jak zwykle dodaje sporo do przyjemności z grania, z kolei sam patent na rozgrywkę jest... oryginalny. Zabawa dość szybko robi się schematyczna, ale to być może dlatego, że spotkałem graczy na niskim poziomie doświadczenia. Tym samy patent ''idź powoli, potem naciśnij iks, idź trochę szybciej, a potem biegnij!'' był najskuteczniejszą metodą walki. Spotkałem za to graczy, którzy np. używali bomb aby uciec, co wyglądało dość efektownie.

Nie zgodzę się tez z zarzutem, że to minus, iż okna nie można otworzyć. Dzięki takim ''nieotwieralnym'' oknom i drzwiom możemy dużo skutecznie i łatwiej unikać rywali. Przebiegam przez wspomniane drzwi i ścigający mnie zabójca musi już pofatygować się górą lub ''bokiem''.

Warto też dodać, że im większy level tym więcej ludzi nas ściga. Tym samym zabawa jest jeszcze bardziej emocjonująca, bo nagle może się okazać, że jesteśmy otoczenie przez np. 3 wrogów.

Z początku nie podobał mi się patent z chodzeniem po dachach, tzn. uznałem to za kompletnie bezsensowne, bo jesteśmy wtedy wyjątkowo łatwym celem dla rywali. Dzisiaj dochodzę jednak do wniosku, że konieczność poruszania się górą dodaje grze smaczku, bo trzeba balansować pomiędzy ryzykiem wykrycia a chęcią zdobycia punktów. Pod felietonem Artura Ganszyńca poświęconym rozważaniom na temat cienkiej linii między RPG a nie-RPG, swoimi wnioskami podzielił się Shastorm:

Bardzo często w dyskusjach naszych zapominamy, że RPG to miara wpływu świata na postać, postaci na świat a wynikiem tego ma być historia. Nie współczynniki, nie grafika, nie platforma. I tak HR to rpg, a RDR nie. W jednym musimy się zmierzyć ze światem, świat zmaga się z nami i uplata nam się z tego Historia. Może nie w sposób satysfakcjonujący niektórych, przez co wrzucają HR do kosza z brudami ale nadal to jest istota RPG. A RDR, czy też Dead Space jak ktoś raczył podrzucić w komencie, nie są RPG. Bo ni jak wpływu na historię nie mamy. Nadal efekt końcowy to ta sama historia jeno w kolejności niektórych paragrafów zmieniona i z brakiem paru poślednich postaci. Bo czy to będzie dobry kowboj, który (spoil) czy też zły kowboj który (spoil) to nadal ta sama historia a ilość ubitych królików i barwa naszego charakteru nijak tego (spoil) zmienić nie chce. Czezare napisał o nowej Castlevanii:

Wracając do Castlevanii to muszę powiedzieć, że dostałem dokładnie taką grę, jakiej oczekiwałem po twórcach Blade Of Darkness, a mianowicie pięknej gry ze świetnym klimatem, z głębokim i wymagającym systemem walki i cudowną muzyką.Wszystko w tej grze jest! Podoba mi się strasznie. Niektóre widoczki z gry potrafią naprawdę wybić z chodaków! Grafa spokojnie dorównuje pierwszemu Uncharted i w jednej z miejscówek jest doń bardzo podobna. Gra póki co jest dość wymagająca pod względem poziomu trudności, a pierwszy bossik (trudno go nawet nazwać bossem) nieźle dał mi popalić na Normalu, no a już walka z (...) chapter później po prostu rozszczelniła mi kask! Jedyny minus to taki, ze póki co nie czuć wampirycznego klimatu znanego z poprzednich odsłon serii, ale pewnie jeszcze wszystko przede mną. Na razie przeważa klimat fantasy, znany z ww.  BoD. Może i dobrze... Jeżeli chcecie podyskutować o Lords of Shadow lub macie jakieś pytania - koniecznie zajrzyjcie na nasze forum.

Z kolei J_uk_dev pokusił się o porównanie Enslaved z poprzednim dziełem Ninja Theory - Heavenly Sword:

Odpaliłem sobie po raz drugi (grałem tylko raz) Heavenly Sword i muszę przyznać, że HS stoi nieco wyżej niż Enslaved. HS nawet jak na "tylko" slasher z arenami ma w sobie to coś czego właśnie w Enslaved zabrakło. Zdaję sobie sprawę, że to dwie zupełne różne gry, ale nie sposób nie porównać dwóch produkcji ze stajni tego samego producenta. No i co mnie najbardziej w Enslaved zmartwiło, to poziom cutscenek, którymi HS po prostu do dziś może się pochwalić. Postacie jak Kai czy Bohan to jedne z najlepiej wykreowanych postaci wirtualnych moim zdaniem, jeśli chodzi o voice acting, ruch, mimikę twarzy (tutaj Bohan po prostu powala). W Enslaved zabrakło takich cutscenek wykonanych z rozmachem (a porównywana była też do Uncharted 2, gdzie takich cutscenek jak wiemy nie zabrakło również). Więcej pod tym adresem.

Ponadto, polecamy Wam wskrzeszony wątek o muzyce w grach.

Jeżeli znajdziecie jakąś wartą uwagi wypowiedź, podeślijcie ją naszej moderacji. Z góry dziękujemy.

Wypowiedzi zebrał Kamil Bogusiewicz.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)