Trains VR – recenzja. Bardzo miła gra na trochę niemiłych goglach
Fajnie wrócić do dzieciństwa. Pojeździć pociągami, przestawiać zwrotnice, zagrzać sobie głowę...
Tata inżynier to nie tylko pomoc w przedmiotach ścisłych i rysunku technicznym, którego szczerze nie znosiłem. To również masa frajdy przy budowaniu różnych rzeczy, które potem ożywały za sprawą silników elektrycznych, przełączników, czujników i wszystkiego, co w latach 90. dało się wpakować do urządzenia czy… makiety.
Platformy: Oculus GO, Gear VR, Oculus Rift (wkrótce), HTC Vive (wkrótce)
Producent: The House of Fables
Wydawca: The House of Fables
Wersja PL: Nie
Data premiery: 1.05.2018
Wymagania: Windows 8, Intel Core i5-4590, GeForce GTX 970/Radeon R9 290, 8 GB RAM
Grę oraz gogle do recenzji udostępnił producent. Obrazki pochodzą od producenta. Graliśmy na Oculus GO.
Pamiętam, że mieliśmy dużą, pewnie z 6 metrów kwadratowych, makietę kolejową. Ale nie jakieś Tomki czy inne Lego Duplo, a porządną makietę, po której żwawo śmigały popularne wtedy „tetetki”. Kiedy przełączało się zwrotnicę, dodatkowo zapalał się semafor. Dzięki sprytnie wmontowanym pod tory czujnikom, kiedy pociąg dojeżdżał do skrzyżowania z jezdnią, opuszczały się szlabany. Do tego było parę miasteczek, lasy, góry z tunelami (oczywiście oświetlonymi). Pełna profeska.Dzięki Trains VR warszawskiego studia The House of Fables mogłem na chwilę wrócić do tych czasów. Może nie dosłownie, bo to jednak w miarę prosta gra, jeśli chodzi o mechanikę. Budujemy tory, zbieramy gwiazdki i prowadzimy pociągi do stacji. Czasem jest ich kilka, więc dodatkowo trzeba dbać, żeby w siebie nie powjeżdżały.Jednak łatwa pod względem mechaniki wcale nie oznacza łatwa w ogóle. Przez pierwsze poziomy przechodzi się dość sprawnie i w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy gra nie jest zbyt prosta. Na szczęście później sprawy nieco się komplikują. Trzeba kombinować z kolejnością pociągów i zbieranych przez nie gwiazdek, tworzyć pętle, żeby przepuścić inną kolejkę albo korzystać z torów i tuneli umieszczonych na planszy przez twórców.Tutaj zawrócić, tam przestawić zwrotnicę. Łatwo się w tym pogubić, ale na szczęście pociągi można w dowolnym momencie zatrzymać. Oczywiście wszystkie na raz, bo nie ma opcji zjechania na bocznicę, zatrzymania jednej lokomotywy, puszczenia drugiej, zawrócenia i kontynuowania gry. A ile frajdy sprawia przełączenie się na widok z perspektywy maszynisty i podziwianie, jak krajobraz przesuwa się za oknem.Tak, Trains VR to bardzo przyjemna gra logiczna, przy której można spędzić miłe godziny, ale powiedzmy sobie szczerze – gdyby był to kolejny mobilny tytuł, albo nawet gra na PC czy konsole, aż takiego wrażenia by nie robił. Tutaj robotę robią gogle, a właściwie perspektywa oferowana przez wirtualną rzeczywistość. Oculus GO co prawda nie zapewnia świetnych doznań audiowizualnych i nie rewolucjonizuje sterowania (kontrolerem gra się wygodnie, ale pad, ekran dotykowy czy mysz sprawdziłyby się równie dobrze), ale sprawia, że znowu można poczuć się jak ten dzieciak stojący nad makietą i przestawiający zwrotnice.To taki niesamowicie przyjemny powrót do dawnych czasów, co dodatkowo potęguje fakt, że zarówno menu wyboru poziomów, jak i one same, mają formę stołu z drzewami, tunelami, domkami i innymi elementami, które skrzętnie montowało się na tej prawdziwej makiecie.
Tylko gogle mogłyby być bardziej dopracowane. Nie chodzi o grafikę, wszak Oculus GO to gogle oparte na technologii mobilnej i rozwinięcie idei Gear VR, tyle że niewymagające smartfona. Po prostu są niewygodne i nadal niedoskonałe. Obraz ciągle się rozmazuje, a jedyną opcją regulacji jest mocniejsze dociśnięcie zestawu do głowy, co z kolei powoduje dyskomfort związany z za ciasnymi paskami. Całość się grzeje, więc głowa się poci, a w związku z brakiem jakichkolwiek otworów odprowadzających powietrze, soczewki parują i co 10 – 15 minut musiałem zdejmować Oculusa z głowy by je przetrzeć.Samej grze przydałoby się też trochę więcej różnorodności. Jakieś dodatkowe pociągi, które odblokowujemy pokonując kolejne poziomy albo tryb multiplayer, w którym każdy gracz steruje własnym pociągiem i współpracuje z innymi, by odpowiednio ułożyć tory. No i strasznie chciałbym móc zbudować własną makietę i patrzeć, jak to wszystko jeździ, choć po krótkiej rozmowie z szefem The House of Fables okazało się, że to już trochę za dużo, jak na możliwości tego sprzętu.Jednak oceniam tutaj grę, a nie platformę, bo The House of Fables wyciągnęło z mniejszego Oculusa, ile się dało, a powyższe mankamenty nie wpływają na fakt, że Trains VR sprawiło mi masę frajdy i jeśli tylko macie „mobilne” gogle Oculusa, śmiało ten tytuł polecam.