Amerykański wydawca Record of Agarest War jest szalenie przebiegły. Doskonale zdał sobie sprawę, że jego gra stanowi niszę w niszy i raczej nie ma szans się sprzedać przy reklamie "kolejny najlepszy strategiczny RPG tej generacji". Czego się zatem chwycili? Już Wy wiecie czego. Może dzięki temu więcej osób o niej usłyszy w USA niż w Europie. U nas już dawno po premierze, ale szczęśliwych nabywców nie widać. Nieszczęśliwych w sumie też nie.