Tormentum - Dark Sorrow - recenzja
Co by było, gdyby Beksiński chciał stworzyć grę?
05.03.2015 | aktual.: 12.12.2016 16:24
Tormentum zaczyna się w klatce zawieszonej na frunącym sterowcu. Nasz tajemniczy, zakapturzony bohater nie ma pojęcia, kim jest i co się właściwie dzieje. W drugiej kwestii szybko uświadamia go współwięzień - zakuty w zbroję przerośnięty szczur gorliwie tłumaczy, że zostali porwani i lecą do Zamku, gdzie czeka ich kara za rzekome ciężkie przewinienia. Tłumaczy nieco zbyt gorliwie, ale o tym potem.
Z klatki pod sterowcem szybko przenosimy się do zamkowej celi. Na podłodze i pryczach leżą kości naszych poprzedników. Za oknem spadają ogniste łzy. Demoniczny rycerz na korytarzu oznajmia, że wkrótce za pomocą tortur wydusi całe zalęgnięte w nas zło. Odchodzi. Dobrze, bo już widzę odpływ, z którego na pewno za pomocą czegoś długiego (ręki szkieletu?) będę musiał wyciągnąć jakiś ważny przedmiot...
I rzeczywiście. Tormentum - Dark Sorrow to pod względem mechaniki klasyczna przygodówka point and click. To, co wyróżnia ją wśród konkurencji, to bezbłędna mieszanina wizji artystycznej i niesamowitego stylu graficznego. Oglądaliście obrazy Zdzisława Beksińskiego? Prace H.R. Gigera? Fascynuje Was surrealizm, a obraz starego pianina wbitego w jałową ziemię pustkowi wywołuje ciarki? Postanowione: musicie zagrać w Tormentum.
Kuchnia, w której zatrzymałem się na kilka dobrych chwil, by podziwiać szczegóły
Piotr Ruszkowski, odpowiedzialny za wygląd wszystkich lokacji oraz postaci, narysował małe arcydzieło. Każda - podkreślam: każda - scena tej gry to uczta dla oka złaknionego mroku. Ale nie takiego zwykłego, codziennego mroku, od którego ziewamy w przeciętnej grze - mam na myśli cienie powykręcane we wszystkich możliwych kierunkach, kreatywnie ujęte w spirale, obce i przyprószone rdzą. Ciężka, dziwaczna atmosfera tej gry to jej najsilniejsza zaleta.
Fabuła rozpoczyna się klasycznie (bohater z amnezją, próba ustalenia swojej tożsamości), ale intryguje i do samego końca utrzymuje nadzieję na interesujący rozwój wydarzeń. Finałowo się zawiodłem - kreatywność twórców w skali mikro (miejsca, postacie, wątki poboczne) nie przełożyła się na skalę makro i kiedy spojrzeć na fabułę Tormetum w całości, nie robi ona wrażenia i jest całkiem przewidywalna. Szkoda. Mam wrażenie, że twórcy z każdym kolejnym aktem rozpędzali się i rozpędzali, a przy mecie zabrakło im stosownej puenty.
Beksiński feat. H.R. Giger
Nie oznacza to jednak, że nie bawiłem się świetnie podczas samej podróży. Bardzo cieszy potencjał wątków pobocznych. Co i rusz w piekielnym świecie natykamy się na postacie, które są zaledwie ciekawie nakreślone. Czasami to nie muszą być postacie - wystarczy wiadomość zostawiona na stole, intrygująca sytuacja (ogromna, śledząca nas wzrokiem rzeźba!), niepokojące obrazy, tajemnicze pokoje... Wszystkie te elementy są tak surrealistyczne, że angażują wyobraźnię, wyciskając z niej ostatnie soki. Niedomówienia intrygują i dobrze, że najczęściej pozostają niedomówieniami.
Z drugiej strony: nasz bohater nie drąży. Nie dopytuje. Nie dziwi się. Z jakiegoś powodu twórcy pozbawili go nie tylko głosu - żadna postać nie jest zdubbingowana - ale i widocznej komunikacji z otoczeniem. Napotkani osobnicy dzielą się swoimi monologami, czasami dając do zrozumienia, że o coś ich właśnie zapytaliśmy. W rezultacie czytamy tylko komentarze bohatera na temat klikniętych przedmiotów - i parskamy śmiechem, kiedy gdzieś w połowie gry, po przeżyciu całej talii scen rodem z umysłu szaleńca, patrzy na ręce wystające ze ścian i dzieli się refleksją: Ręce chcą mnie pochwycić. Chyba zaczynam odchodzić od zmysłów. No cóż, trochę ci to zajęło, kolego.
Ręce w ścianach to najmniejszy problem naszego bohatera
Polscy twórcy z OhNoo Studio mistrzowsko bronią się audiowizualnie, ale poziom opisów i monologów niekiedy zostawia trochę do życzenia. Tak poważna i surrealistyczna gra zasługuje na coś mniej... infantylnego? Nie zrozumcie mnie źle - poziom pisania jest znośny, można powiedzieć poprawny, tylko nie potrafi dorównać kreowanej atmosferze i wizualizacjom. Jest zbyt dosłowny i w rezultacie wywołuje czasem niepotrzebny dysonans. Pisałem na początku o nadgorliwości współwięźnia - w tej grze prawie wszyscy są nadgorliwi: mówią zbyt dużo, tłumaczą za wiele. W pewnym momencie jeden ze strażników nawet się reflektuje: - Ale czemu ja ci to opowiadam? - pyta, a ja mam ochotę przybić mu piątkę i krzyknąć: no właśnie!
Podpowiedzi w grze mamy o wiele za dużo, szczególnie biorąc pod uwagę, że i bez tego Tormentum jest łatwym doświadczeniem. Zagadek jest mnóstwo, są zróżnicowane, a ich rozwiązywanie sprawia przyjemność, ale idzie się przez nie jak burza - i mówi to ktoś, kto wcale nie uważa się za tytana intelektu. Pochwalić należy pomysłowość niektórych mini-gierek - takie wygrzebywanie klucza ze stosu kości, choć prościutkie, zrobiło na mnie spore wrażenie pod kątem imersji. Mimo że przez większość czasu jest łatwo, to problemy, z którymi musimy się mierzyć, angażują.
Tak, ta gra jest piękna
Rzeczą nietypową dla gatunku są natomiast wybory moralne. Podczas przygody kilkakrotnie będziemy musieli zadecydować o czyimś losie, co finałowo poskutkuje jednym z dwóch zakończeń. Jest to bardzo interesujący element, który znacząco urozmaica rozgrywkę. Szczególnie późniejsze dylematy przynoszą trochę materiału do zadumy.
Muzyka dorównuje atmosferze wykreowanej przez obrazy. Jest pokręcona i niepokojąca. Czasami służy tylko jako tło, a czasami jest tak sugestywna, że zatrzymujesz się w pędzie roztrzaskiwania kolejnego łańcucha zagadek i słuchasz całego utworu, chłonąc jednocześnie ponurą lokację i zastanawiając się, o co, kurczę, w tym wszystkim chodzi. Tak, ogólnie rzecz biorąc, oprawa audiowizualna jest mistrzowska. I tak, ogólnie rzecz biorąc, ciągle próbujemy zinterpretować to, co nas spotyka.
Trafna obserwacja
Werdykt
Nawet jeśli w recenzji jest trochę narzekania, to moje wrażenia pozostają bardzo pozytywne. Stanowi to o sile atmosfery i świata Tormentum - Dark Sorrow - pomniejsze wady nie są w stanie zagrozić ogólnym wrażeniom płynącym z gry. Wszystko staje się nieważne w obliczu atmosfery, grafiki, muzyki i naturalnej miodności, choć miodu bohaterowie Tormentum z pewnością nigdy nie widzieli. Ta gra świetnie stymuluje wyobraźnię. Przeżycie, jakie oferuje, zostaje w głowie na długo i grzebie w niej tak, że potem nic nie jest na swoim miejscu. A to jest przecież najważniejsze w dobrej fikcji. Dlatego jeśli jesteś zwolennikiem surrealizmu, mrocznych, oryginalnych uniwersów i do tego lubisz przygodówki - nie zastanawiaj się. Tormentum jest grą dla ciebie.
Patryk Fijałkowski
Platformy: PC Producent: OhNoo Studio Wydawca: OhNoo Studio Dystrybutor: OhNoo Studio Data premiery: 04.03.2015 PEGI: 18 Wymagania: 2,2 GHz, 2 GB RAM, karta graficzna 512 MB
Grę do recenzji udostępnił producent. Testowaliśmy wersję na PC. Screeny pochodzą od redakcji.