To Zanarkand znalazł się w Final Fantasy X przypadkiem
O ile Final Fantasy X uznaję za jedno ze szczytowych osiągnięć ery PS2 (jakie ta gra robiła na początku wrażenie oprawą!), o tyle To Zanarkand to utwór do dziś wrzucający mi ciary na plecy. Pisząc ten wpis ponownie go słucham i ponownie mam wspaniałą grę Square Enix przed oczami. Taki geniusz nie mógł zatem znaleźć się w grze przypadkiem, prawda? Nobuo Uematsu w wywiadzie udzielonym D'toidowi mówi:
Tak naprawdę to nie napisałem tego dla Final Fantasy X. To było w zasadzie dla przyjaciółki, Seo-san, która gra na flecie. Poprosiła mnie o skomponowanie utworu do recitalu. Stworzyłem go, ale później pomyślałem, że być może jest zbyt przygnębiający. Zdecydowałęm zachować go na później. Później, gdy byłem odpowiedzialny za muzykę do Final Fantasy X, ekipa dzwoniła i pytała gdzie jest muzyka. Powiedziałem, "ok, weźcie to" [śmiech]Czasami jak widać poza niebywałym talentem niezbędne jest też nieco szczęścia. Swoją drogą ciekawe, jak często takie przypadki mają miejsce? W każdym razie, dzięki Nobuo, że to nas obdarowałeś tym dziełem sztuki.