To za którym razem "Lara przemieni się w Tomb Raidera"?
Eidos reklamuje Shadow of the Tomb Raider znajomymi hasłami, ale obiecuje, że "trójka" rzeczywiście będzie najdojrzalszą odsłoną nowej trylogii.
Fabularnym chwytem zrebootowanego Tomb Raidera z 2013 roku było „zobacz, jak Lara stała się TĄ Larą”. I to było okej, bo właściwie żadna odsłona serii wcześniej nie traktowała warstwy scenariuszowej zbytnio poważnie. Gdy startujesz w latach dziewięćdziesiątych, masz trochę łatwiej pod tym względem. Ale potem przyszło Rise of the Tomb Raider, więc znowu Lara stawała się prawdziwą Larą. Można było poczuć się zmieszanym. A teraz, po oficjalnej zapowiedzi Shadow of the Tomb Raider - nie zgadniecie! - deweloperzy mówią, że dopiero tutaj metamorfoza ziści się do końca. Hmm… Cóż, przynajmniej cała trylogia będzie… bardzo spójna.
Shadow Of The Tomb Raider - Official Trailer
Bo w końcu, jak czaruje wydawca, „Shadow of the Tomb Raider będzie przełomowym momentem w życiu młodej poszukiwaczki przygód, jaki przemieni ją w chłodną ekspertkę, którą znamy i kochamy”. Jason Dozois, reżyser gry, w krótkiej rozmowie z GameSpotem opowiada o tym, w jaki sposób fabuła „trójki” „dojrzewa” w porównaniu do - całkiem mrocznych przecież - poprzedniczek:
To spinałoby się z obietnicami „najmroczniejszej, najbardziej dosadnej” odsłony w dziejach marki, jakie na każdym kroku popełnia Eidos. Choć, jak pisałem powyżej, wcale nie jest tak, że wcześniejszym odsłonom tego brakowało. Przypomnę chociażby delikatny szok, jaki powodował cały naturalizm pierwszej odsłony. Albo scena „kąpieli w krwi”. Teraz, jak rozumiem, realizmu nabiorą również relacje bohaterki z pozostałymi postaciami. I to jest jak najbardziej okej.
O tym, że Shadow zaoferuje największe poziomy, jakie widziała dotychczas marka, doskonale wiecie. Złota zasada zwieńczenia trylogii - musi być „naj”.
Wow!
Adam Piechota