To o co chodzi z tym Pokemon Go? Wbijemy jakieś poziomy? Będziemy walczyć z innymi graczami?
Dwa razy tak. A potem dołączymy do jednej z trzech frakcji i posłużymy się miejskimi zabytkami, chcąc zaopatrzyć się w Pokeballe.
Nie ukrywam, że Pokemon Go od pierwszych doniesień wydawało mi się bardzo intrygującym pomysłem. Wizja chodzenia po świecie z telefonem w ręku i szukania Pokemonów chyba najbardziej przybliżała do fikcyjnej rzeczywistości kieszonkowych stworków i dawała nadzieję na takie wczucie się w trenera Pokemon, jak nie dała jeszcze żadna gra, nieważne czy mówimy o Goldach, Blackach, Księżycach, Pepsi, KFC czy niekonwencjonalnych fuzjach z Tekkenem. Dlatego dobrze wiedzieć, że projekt ma się dobrze i zadebiutuje jeszcze w tym roku. A jeszcze milej czytać o szczegółach rozgrywki.
Podstawowe założenie znaliśmy od początku - wychodzimy do Biedronki, a po drodze telefon wibracją komunikuje nam, że w pobliżu jest dziki Ivysaur. Jego złapanie może się oczywiście nie powieść, jak to bywało we wszystkich poprzednich grach - tym razem możemy np. źle wycelować albo być za słabi na jakieś wyzwanie. Wiele stworów będzie też wymagało odpowiedniego otoczenia. Niektóre Pokemony wodne znajdziemy tylko w pobliżu rzek i innych zbiorników wodnych, roślinne ani chybi częściej zdarzą się w lasach i tak dalej...
W Pokeballe zaopatrzymy się natomiast przy PokeStopach - w rzeczywistości będą to ważne punkty w danej okolicy: zabytki, istotne, rozpoznawalne budynki, miejsca historyczne, instalacje artystyczne itp. Nie wiem, jak ta kwestia zostanie rozwiązana w, dajmy na to, Białym Błocie lub Pcimiu Dolnym, ale pozostaje mieć nadzieję, że osoby z okolic, które nie są obdarzone charakterystycznymi, rozpoznawalnymi punktami na arenie międzynarodowej czy nawet narodowej, też dadzą radę jakoś zaopatrzyć się w miniaturowe pokoiki (więzienia! to więzienia! walczmy o wyzwole...) dla swoich pociech. Twórcy zapowiadają, że przy PokeStopach znajdziemy również inne przedmioty, np. jaja, z którymi będziemy musieli trochę pochodzić, żeby doczekać wyklucia się losowego stworka. A poza tym... Nie wiadomo. Czego jeszcze może potrzebować potencjalny trener?
Na pewno doświadczenia. Na szczęście wbijemy naszą postacią poziomy, które odblokują nowe przedmioty i sprawią, że damy radę złapać potężniejsze Pokemony. Jeśli natomiast jakiegoś zwierzaka złapiemy kilka razy, otrzymamy możliwość wyewoluowania jednego z nich do następnej formy.
Twórcy nakreślili jeszcze jeden mechanizm - w pewnym momencie gry otrzymamy możliwość dołączenia do jednej z trzech drużyn. Gdy już zaczniemy ją reprezentować, będziemy mogli zostawiać po jednym podopiecznym w salach treningowych. Podobnie jak w przypadku Pokemonów i PokeStopów, będą to miejsca osadzone w jakimś konkretnym punkcie rzeczywistego świata. Powalczymy o kontrolę nad nimi z dwoma przeciwnymi drużynami, bowiem gdy jakaś sala będzie już przejęta, otrzymamy możliwość walki z broniącym ją Pokemonem. W ten sposób do eksploracji i zbieractwa, które są głównymi założeniami gry, dołącza jeszcze silny element rywalizacji. A do tego dostaniemy różne wyzwania, których spełnianie zaowocuje medalami idealnymi do sieciowego lansu.
Czy tylko ja jestem nakręcony? W dzieciństwie narysowałem trzy zeszyty wymyślonych przez siebie Pokemonów i przygotowałem prawie sto stron "Księgi Pokemon" pełnej krzyżówek, wykreślanek, rebusów i ciekawostek związanych z tym uniwersum. Mimo to po ograniu Crystali zupełnie straciłem zainteresowanie kolejnymi grami. Pojawiły się inne rzeczy, Pokemonów zrobiło się ponad pół tysiąca i zaczęły wyglądać coraz bardziej jak wymyślone w naprędce, usilne dziwactwa (cieszy fakt, że na screenach promowana jest pierwsza generacja)... A teraz Pokemon Go wywołuje we mnie zalążek ekscytacji, którego nie czułem od czasów dzieciństwa. Pojawiło się już trochę gier, które korespondowały w podobny sposób z rzeczywistym światem, ale czy istnieje jakaś, która bardziej pasuje do takiego formatu niż właśnie Pokemony?
Ja się jaram. Choć oczywiście pozostaje mnóstwo znaków zapytania. Jak będzie wyglądać walka? Co z PokeStopami poza dużymi miastami? Jak wiele Pokemonów umknie nam z powodu mieszkania paruset kilometrów od morza czy gór? Gra będzie darmowa, ale uwzględni mikrotransakcje - jak bardzo wpłyną one na grę? Czy osoby z małych miejscowości będą musiały wydawać kasę na Pokeballe?
Japonia już wkrótce pozna odpowiedź na te pytania, bowiem w niedługim czasie powinny rozpocząć się testy wczesnej wersji Pokemon Go. Reszta świata jeszcze poczeka, ale może to i lepiej? Niech prawowici właściciele stworków dopieszczą je, jak się tylko da, a nam pozostanie już tylko zbaczanie w drodze do pracy lub szkoły w celu dorwania Snorlaxa czy innego Sprouta. Na deser łapcie materiał, który publikowaliśmy już w jednym z poprzednich Rozchodniaczków:
Kurczę, naprawdę nie spodziewałem się, że jeszcze przyjdzie mi się podekscytować Pokemonami.
[źródło: oficjalna strona]
Patryk Fijałkowski